Makabryczne odkrycie we Włodzimierzu Wołyńskim. W zbiorowej mobile znaleziono szczątki policjantów i wojskowych, ofiar NKWD, o czym świadczy śmierć od strzału w tył głowy.
Swiatosław Borucki z łuckiej Swobody poinformował Polskie Radio, że jego ugrupowanie nie przeprowadzało żadnej akcji politycznej w związku z przyjazdem polskiego prezydenta.
Kiedy prezydent Komorowski zatrzymał się, by przywitać się z ludźmi, podszedł do niego młody człowiek z jajkiem w dłoni. Funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu zareagowali błyskawicznie, powalając napastnika na ziemię.
- Dla popełnionych 70 lat temu zbrodni nie ma usprawiedliwienia. Nie może nim być patriotyzm czy dążenie do niepodległości - powiedział Bronisław Komorowski.
Arcybiskup Mokrzycki powiedział, że zbrodni tej nie sposób zapomnieć. - Czyż można zapomnieć ludobójstwo? - pytał hierarcha, przypominając, że ofiarami zbrodni padli także Ukraińcy, Żydzi i przedstawiciele innych narodowości.
Szczepan Siekierka, potomek rodziny spod Tarnopola, podkreślał, że polska delegacja ma ważne przesłanie dla Ukraińców. My jako rodziny pomordowanych nie obciążamy narodu ukraińskiego za tę zbrodnię.
Wiktor Janukowycz nie odczuwa, jak bardzo ta kwestia jest ważna dla obecnych stosunków polsko-ukraińskich.
Wczoraj Sejm przyjął uchwałę ws. zbrodni wołyńskiej, określając ją jako czystkę etniczną o znamionach ludobójstwa.
Poseł PO Andrzej Halicki powiedział dziś w radiowej Trójce, że jest zażenowany poziomem debaty dotyczącej tej sprawy.
Uchwała wołyńska wystarczająco mocno potępia wydarzenia sprzed 70 lat - uważa premier.