Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Sebastian Ogórek
Sebastian Ogórek
|

Rewolucja podatkowa PiS. "Tylko ignoranci wierzą, że jest jeden sposób na podatki"

369
Podziel się:

Koniec z składek, PIT i CIT, a zamiast nich tylko jeden podatek od funduszu płac oraz podatek obrotowy dla firm - proponuje część posłów Prawa i Sprawiedliwości. Dzięki temu Polacy mają dostawać na rękę o kilkaset złotych wyższe wynagrodzenie, a firmy przestaną unikać opodatkowania. Ekonomiści w propozycje wątpią.

Rewolucja podatkowa PiS. "Tylko ignoranci wierzą, że jest jeden sposób na podatki"
(WP)

Koniec składek ZUS, PIT i CIT, zamiast nich tylko jeden podatek od funduszu płac oraz podatek obrotowy dla firm - proponują posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Dzięki tym zmianom Polacy mają dostawać na rękę o kilkaset złotych wyższe pensje, a firmy przestaną unikać opodatkowania.

- Tylko ignoranci wierzą, że jest jeden sposób na podatki. Dziś firmy optymalizują przychody, a po zmianie zaczną optymalizować obroty. Podatek obrotowy też jest do obejścia. Nie ma jednego genialnego rozwiązania - mówi WP money prof. Witold Orłowski z PwC i członek Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie Andrzeju Dudzie.

Ekonomista komentuje w ten sposób propozycję wprowadzenia podatku obrotowego. O sprawie pisaliśmy jako pierwsi w listopadzie zeszłego roku. Pomysł przedstawił poseł PiS Adam Abramowicz, którego wsparły Centrum im. Adam Smitha oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.

Po zaprezentowaniu pomysłu ZUS-owi oraz Ministerstwu Finansów, zaczął liczyć, ile powinien wynosić podatek obrotowy oraz składka na fundusz płac, który zastąpić ZUS oraz PIT. Szczegółowe wyliczenia mają zostać zaprezentowane w środę. Na razie eksperci nie są przychylni zmianom.

- Podatek obrotowy można optymalizować na wiele różnych sposobów. Nawet na więcej niż podatek dochodowy. To dlatego nikt w Unii Europejskiej na to rozwiązanie się nie zdecydował - mówi WP money prof. Dominik Gajewski, który zajmuje się w SGH problematyką wyłudzeń podatkowych (więcej na temat jego pracy w wywiadzie udzielonym WP money)
. Jak zaznacza, choć często krytykuje mechanizmy pozwalające dużym koncernom na nie płacenie CIT, to nie jest on przeciwnikiem tego podatku.

- Diabeł zawsze tkwi w szczegółach. Nie możemy iść na skróty, trzeba uszczelniać system, a nie go wywracać - tłumaczy.

Jak firm mogłyby optymalizować obrotowy? Aby nie płacić dziś podatku, trzeba sobie "zrobić" koszty. Po zmianie firmy ukrywałyby obroty. Poza tym nowa danina uderzałaby w najmniej rentowne branże. Na przykład kopalnie nie płacą podatków, bo zwyczajnie są nierentowne. Po zmianie płacić by już musiały. Tak samo jak firmy, które dopiero się rozwijają lub mają przejściowe kłopoty finansowe. Jeśli teraz nie wykazują zysku, nie wpłacają do budżetu ani grosza. Państwo liczy, że jak się odkują, to wpłacą z nawiązką. Po zmianie, nawet wykazując straty, musiałyby płacić 1,5 proc. swoich obrotów - zakłada propozycja Abramowicza.

- Jak się chce, to wszystko można wprowadzić. Pytanie tylko, czy to ma sens? CIT rzeczywiście jest niezwykle skomplikowany, ale za to równo obciąża wszystkich. Podatek obrotowy uderzy w najmniej rentowne biznesy - mówi prof. Orłowski.

Problemy z obrotówką PiS już miał. W trakcie prac nad podatkiem handlowym zaproponowano, by wynosił on 1,5 proc. z możliwością odliczenia tego, ile dany sklep zapłacił CIT. Sprzeciwili się drobni sprzedawcy, którzy argumentowali, że żaden z nich nie zarabia na czysto aż półtora procenta.

Również dr Maciej Krzak z Central for Social and Economic Research (CASE) krytykuje pomysł likwidacji CIT.

- Nowoczesne systemy podatkowe opierają się na dwóch podatkach: pośrednich i bezpośrednich. Ten drugi już mamy, bo jest nim VAT. Obrotowy by go tylko powielał. Zresztą to pomysł rodem z PRL. Myśmy już go przecież mieli za Polski Ludowej. Rozumiem, że ta władza naśladuje poprzedni system we wszystkim. Także w podatkach - mówi z ironią ekonomista.

Nieco bardziej przychylna zmianom jest prof. Elżbieta Mączyńska. Prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego stwierdza, że dyskusje na temat zastąpienia CIT nową daniną, toczą się na całym świecie. Poza podatkiem obrotowym postuluje się także wprowadzenie podatku od majątku.

- W warunkach globalizacji taka zmiana wydaje się konieczna. Koncerny świetnie radzą sobie z unikaniem opodatkowania. Nowy podatek, czy to obrotowy, czy majątkowy, pomógłby małym i średnim przedsiębiorstwom - uważa prof. Mączyńska.

Dodaje jednak, że już dziś mamy podatek VAT i Unia Europejska nie zgodzi się na wprowadzenie dwóch podobnych mechanizmów podatkowych. Poza tym obrotówka mogłaby zaszkodzić firmom, które w działalności korzystają z drogich surowców. Ekspertka podaje przykład jubilera, który kupuje kosztowne diamenty i przerabia je na brylanty, ale także mechanika samochodowego. Jeśli ten drugi miałby zamontować nową skrzynię biegów, kosztującą 5 tys. zł, to za robociznę wziąłby 200 zł, a rachunek wyniósłby 5,2 tys. zł. Według propozycji PiS mechanik musiałby zapłacić blisko 80 zł podatku, a więc oddać niemal połowę swojego zarobku.

Podatek obrotowy będzie preferował bezpośrednie transakcje, czyli bez pośredników. Ma to swoje plusy i minusy. Mniej potrzebne będą bowiem małe firmy świadczące różnego rodzaju usługi outsourcingowe. Koncernom bardziej opłacać będzie się bycie rolnikiem, przetwórcą i sprzedawcą - podatek zapłacą raz, a nie trzy razy. W najgorszym wypadku sprowadzą produkt z zagranicy.

Aleksander Łaszek z FOR już kilka miesięcy temu wskazywał, że podatek przychodowy to zły pomysł. Jak przypominał, w Polsce mamy jeden z najniższych w regionie wskaźników inwestycji. Likwidacja CIT - umożliwiającego zmniejszenia podatku właśnie poprzez nakłady inwestycyjne - tylko pogłębiłaby problem.

- Podatek obrotowy zniechęca do inwestycji. Niezależnie od tego, ile na nie wydam, będzie trzeba odprowadzić taką samą daninę - mówi ekonomista.

Podwyżka dla Polaków?

Wprowadzenie podatku obrotowego ma jednym z elementów reformy. Drugi to likwidacja PIT i składek na ZUS. Zamiast nich pracodawcy płaciliby 25-proc. podatek od funduszu płac. Dzięki temu niemal każdy pracując dostałby kilkuset złotową podwyżkę. Stąd reforma promowana jest hasłem "podatki minus, pensje plus".

I tak, ktoś, kto dostaje dzisiaj na rękę ok. 1600 zł, po wejściu zmian otrzymywałby ok. 2000 zł. A im wyższa pensja, tym większa podwyżka. Ktoś, kto zarabia na etacie średnią krajową, zamiast 3 tys. zł dostałby już 3750 zł. Osoba zarabiająca 7000 zł po reformie dostałaby o 2000 zł więcej. Nowa formuła znacznie uprościłaby system - to pracodawca przelewałby na konto urzędu skarbowego pieniądze. Jednocześnie sprawiła, że prawdopodobnie zniknęłyby wszystkie ulgi podatkowe. A to oznacza, że stratni mogliby być rodzice, którzy korzystają z odliczeń na dzieci.

- Jednolity podatek już raz był promowany. Przecież chciał go wprowadzać minister Kowalczyk. Z różnych względów się nie udało. Nie sądzę więc, by teraz było inaczej - komentuje prof. Orłowski.

Z kolei dr Krzak przypomina, że podobna konstrukcja podatku funkcjonowała w PRL.

- To jest szalony pomysł i mydlenie oczu. Dziś emerytury opierają się na tym, ile wpłacimy, bo część naszego wynagrodzenia odkłada się w ZUS, a do niedawna w OFE. Jak to ma wyglądać po zmianach? To jest reforma nie do przeprowadzenia - przekonuje.

Zgadza się z nim prof. Mączyńska, która przypomina, że wyliczanie emerytur byłoby utrudnione. - To bardzo ryzykowne rozwiązanie - uważa ekspertka.

Poseł Abramowicz się broni

Wszystkie zarzuty odpiera poseł Abramowicz. W rozmowie z WP money, żartuje, że najpierw trzeba sprawdzić, czy któryś z ekspertów nie jest przypadkiem doradcą podatkowym. Bo według niego to właśnie im najbardziej zależy na skomplikowanym systemie podatkowym.

- Problem z systemem emerytalnym? A skąd. Rozmawialiśmy z ZUS-em i można to przeprowadzić. Nie jest to problem. Poza tym można też pokusić się o wprowadzenie emerytur obywatelskich. Wtedy każdy dostanie po równo, nie trzeba będzie się martwić żadnymi składkami - mówi poseł PiS.

W jego opinii problemu nie będą mieli też ani mechanicy, ani jubilerzy. Zdaniem posła oni często nie płacą dziś podatków i dlatego protestują.

- Ktoś, kto uczciwie płaci podatki, będzie za naszym projektem. Dziś każdy tylko zastanawia się, jak optymalizować koszty, kupując często niepotrzebne rzeczy. To się skończy i przedsiębiorcy będą mogli skoncentrować się na biznesie - mówi.

A co z optymalizacją obrotów? Zdaniem posła jest to problem, ale można z nim walczyć, wprowadzając wysokie kary. W jego opinii za takie oszustwa powinno się wsadzać do więzienia.

podatki
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(369)
Głos
7 lat temu
To złodziejski kraj rządzony przez kryminalistów, tylko dziś są w białych kolnierzykach i kaszmirowy garniturach
Głos
7 lat temu
Bo złodziejom (Państwowym spółkom) wolno kraść i tak w pierwszej kolejności spółki skarbu państwa powinny płacić podatki. Jak to jest możliwe że kopalnia węgla która zatrudnia pracowników czerpie zyski z urobiska jest nie rentowne według państwa Polskiego. Spieszę wytłumaczyć: bo Państwo zwalnia się z wszelkiej odpowiedzialności skarbowej nakładając jarzmo na obywateli. DOBRA ZMIANA KOMUNISTYCZNA (CHŁOPI DO ROBOTY)!
edek
7 lat temu
nooo głupków sieją a potem rosną po gmo wyborcy pis
tak tak
7 lat temu
jaka to gwraracja ze daj wiecej komus zarobic jest 1730 i tyle bedzie placił na reke
herba mate
7 lat temu
Panie pośle a po co do więzienia ...lepiej ROZSTRZELIWAĆ przykład odstraszy oszustów ....tylko pytanie kto będzie chciał prowadzić biznes?
...
Następna strona