Money.plFirmaGrupa pl.soc.prawo

Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta...

poprzedni wątek | następny wątek pl.soc.prawo
2007-11-08 10:40 Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta... krys
Tristan napisał(a):

>> 2. W jaki sposób można to sprawdzić oraz odzyskać część pieniędzy mi
>> należną?
>
> Za co należną? Utrzymywałeś ojca? Opiekowałeś się nim? Miał u ciebie
> jakieś długi?

No chyba jednak przynajmniej połowa kasy na kontach należała do
zmarłego, a skoro miał syna, to spadek jest do podziału, nie?

--
pozdrawiam
Justyna
2007-11-08 16:55 Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta... Tristan
W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 10:40
(autor krys
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: ):

>>> 2. W jaki sposób można to sprawdzić oraz odzyskać część pieniędzy mi
>>> należną?
>>
>> Za co należną? Utrzymywałeś ojca? Opiekowałeś się nim? Miał u ciebie
>> jakieś długi?
>
> No chyba jednak przynajmniej połowa kasy na kontach należała do
> zmarłego, a skoro miał syna, to spadek jest do podziału, nie?

Pewnie jest, choć nie widzę podstaw. Dlaczego kasę ma dostać syn, który ojca
od lat pewnie na oczy nie widział, a nie żona, która była zmarłemu
najbliższa? Syn to powinien wg mnie dostać wtedy, gdy nie ma żony lub gdy
testament tak stanowi. A nie z definicji. Z definicji to syn jest ojcu
dłużny, ale jak znam polskie prawo, to pewnie spadki dostaje syn a nie
ojciec.

--
Tristan
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: beata@neobit.pl ola@neobit.pl taniaksiazka.sklep.pl@wp.pl
krzysztof.rosolek@neostrada.pl windykacja@grabowski.biz.pl
2007-11-08 17:09 Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta... krys
Tristan napisał(a):

> W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 10:40
> (autor krys
> publikowane na pl.soc.prawo,
> wasz znak: ):
>
>>>> 2. W jaki sposób można to sprawdzić oraz odzyskać część pieniędzy
>>>> mi należną?
>>>
>>> Za co należną? Utrzymywałeś ojca? Opiekowałeś się nim? Miał u ciebie
>>> jakieś długi?
>>
>> No chyba jednak przynajmniej połowa kasy na kontach należała do
>> zmarłego, a skoro miał syna, to spadek jest do podziału, nie?
>
> Pewnie jest, choć nie widzę podstaw. Dlaczego kasę ma dostać syn,
> który ojca od lat pewnie na oczy nie widział, a nie żona, która była
> zmarłemu najbliższa?

Dlatego, że tak jest napisane w Ustawie. Skąd wiesz o relacjach syna i
zony ze zmarłym?

> Syn to powinien wg mnie dostać wtedy, gdy nie ma
> żony lub gdy
> testament tak stanowi.

Ale Nie ty stanowisz o podziale spadków, tylko sąd. A sad opiera się na
przepisach.

> A nie z definicji. Z definicji to syn jest
> ojcu dłużny, ale jak znam polskie prawo, to pewnie spadki dostaje syn
> a nie ojciec.

Co jest dłużny? A kto ma dostawać spadki, jak nie dzieci po rodzicach?

--
pozdrawiam
Justyna
2007-11-08 17:49 Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta... Tristan
W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 17:09
(autor krys
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: ):

>> Pewnie jest, choć nie widzę podstaw. Dlaczego kasę ma dostać syn,
>> który ojca od lat pewnie na oczy nie widział, a nie żona, która była
>> zmarłemu najbliższa?
> Dlatego, że tak jest napisane w Ustawie. Skąd wiesz o relacjach syna i
> zony ze zmarłym?

A skąd Ustawa wie? Nie mieszkał z ojcem, żona mieszkała. Ergo, skoro ojciec
nie zgłosił testamenta, to uczciwie byłoby jakby jednak to żona miała prawo

>> Syn to powinien wg mnie dostać wtedy, gdy nie ma
>> żony lub gdy
>> testament tak stanowi.
> Ale Nie ty stanowisz o podziale spadków, tylko sąd. A sad opiera się na
> przepisach.

Co nie znaczy że nie mogę wypowiedzieć swojej opinii, że prawo jest do dupy.

>> A nie z definicji. Z definicji to syn jest
>> ojcu dłużny, ale jak znam polskie prawo, to pewnie spadki dostaje syn
>> a nie ojciec.
> Co jest dłużny?

Wychowanie, łożenie na życie i na naukę. Moi rodzice utrzymywali mnie przez
25 lat a do teraz ciągle mi pomagają.

> A kto ma dostawać spadki, jak nie dzieci po rodzicach?

To zależy od sytuacji. Wg mnie najpierw żona/mąż, później rodzice zmarłego,
a dopiero potem dzieci. Pomijam przypadek, gdy dziecko się opiekuje takim
podeszłym rodzicem albo jest testament.

Bo potem to wygląda tak jak w przypadku jaki znam z obserwacji. Pewien
człowiek opiekował się rodzicami aż do ich śmierci, a w tym czasie jego
braciszek był nieobecny i pojawiał się tylko jak kasa mu się kończyła i
mamusię chciał obsępić. A po śmierci rodziców magicznie się zmaterializował
i zabrał 1/3 domu w spadku (1/3 bo braci jest 3). Teraz mieszka w tym domu,
pije, robi awantury, cuduje z należną mu 1/3 gruntów i utrudnia korzystanie
z domu pozostałym braciom. W imię czego? Czemu Ustawa wie, że należy mu się
1/3?

--
Tristan
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: beata@neobit.pl ola@neobit.pl taniaksiazka.sklep.pl@wp.pl
krzysztof.rosolek@neostrada.pl windykacja@grabowski.biz.pl
2007-11-08 18:05 Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta... krys
Tristan napisał(a):

> W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 17:09
> (autor krys
> publikowane na pl.soc.prawo,
> wasz znak: ):
>
>>> Pewnie jest, choć nie widzę podstaw. Dlaczego kasę ma dostać syn,
>>> który ojca od lat pewnie na oczy nie widział, a nie żona, która była
>>> zmarłemu najbliższa?
>> Dlatego, że tak jest napisane w Ustawie. Skąd wiesz o relacjach syna
>> i zony ze zmarłym?
>
> A skąd Ustawa wie?

Z wykopalisk. Wiesz co, duży chłopak jesteś, za zadajesz pytania jakbyś
miał 12 lat. a skąd inna ustawa wie, że po pijaku nie można za kółko
siadać?

> Nie mieszkał z ojcem, żona mieszkała. Ergo, skoro
> ojciec nie zgłosił testamenta, to uczciwie byłoby jakby jednak to żona
> miała prawo

I co z tego? Większość dorosłych dzieci nie mieszka z rodzicami. Kiedyś
ktoś uchwalił, co ma się dziać po śmierci człowieka z jego majątkiem.
Jeśli Ty się nie zgadzasz z zapisem ustawy, możesz sporządzić
testament. I rozporzadzić swoim majątkiem - jeśli tego nie zrobisz, sąd
podzieli go tak, jak ustawa przewiduje.
>
>>> Syn to powinien wg mnie dostać wtedy, gdy nie ma
>>> żony lub gdy
>>> testament tak stanowi.
>> Ale Nie ty stanowisz o podziale spadków, tylko sąd. A sad opiera się
>> na przepisach.
>
> Co nie znaczy że nie mogę wypowiedzieć swojej opinii, że prawo jest do
> dupy.
>
IMHO wcale nie jest. Do dupy byłoby, jakby dorobek całego życia pozwalał
przejąć przedwczorajszej żonie na przykład.

>>> A nie z definicji. Z definicji to syn jest
>>> ojcu dłużny, ale jak znam polskie prawo, to pewnie spadki dostaje
>>> syn a nie ojciec.
>> Co jest dłużny?
>
> Wychowanie, łożenie na życie i na naukę. Moi rodzice utrzymywali mnie
> przez 25 lat a do teraz ciągle mi pomagają.

Taki mięli prawny obowiązek. I pewnie chęc, skoro chcieli miec dziecko.
I pewnie mają nadzieję, że Ty im pomożesz za kolejne 25 lat, bez
potrzeby odwoływania się do sądu.
>
>> A kto ma dostawać spadki, jak nie dzieci po rodzicach?
>
> To zależy od sytuacji. Wg mnie najpierw żona/mąż, później rodzice
> zmarłego, a dopiero potem dzieci.

A dostaje małżonek wraz z dziećmi. I tak jest OK.

> Bo potem to wygląda tak jak w przypadku jaki znam z obserwacji. Pewien
> człowiek opiekował się rodzicami aż do ich śmierci, a w tym czasie
> jego braciszek był nieobecny i pojawiał się tylko jak kasa mu się
> kończyła i mamusię chciał obsępić. A po śmierci rodziców magicznie się
> zmaterializował i zabrał 1/3 domu w spadku (1/3 bo braci jest 3).
> Teraz mieszka w tym domu, pije, robi awantury, cuduje z należną mu 1/3
> gruntów i utrudnia korzystanie z domu pozostałym braciom. W imię
> czego? Czemu Ustawa wie, że należy mu się 1/3?

Bo jest takim samym synem swoich rodziców, jak pozostali. A co zrobił ze
swoja częścią majątku, to jego sprawa. Rodzice mogli przecież go
wydziedziczyć, jeśli były ku temu podstawy. Widać nie chcieli.

--
pozdrawiam
Justyna
2007-11-08 19:25 Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta... Tristan
W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 18:05
(autor krys
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: ):

>>>> Pewnie jest, choć nie widzę podstaw. Dlaczego kasę ma dostać syn,
>>>> który ojca od lat pewnie na oczy nie widział, a nie żona, która była
>>>> zmarłemu najbliższa?
>>> Dlatego, że tak jest napisane w Ustawie. Skąd wiesz o relacjach syna
>>> i zony ze zmarłym?
>> A skąd Ustawa wie?
> Z wykopalisk. Wiesz co, duży chłopak jesteś, za zadajesz pytania jakbyś
> miał 12 lat. a skąd inna ustawa wie, że po pijaku nie można za kółko
> siadać?

A widzisz, to z badań. 100% pijaków za kierownicą stwarza zagrożenie. Za to
nie da się bez badań określić relacji rodzinnych Ustawą.

>> Nie mieszkał z ojcem, żona mieszkała. Ergo, skoro
>> ojciec nie zgłosił testamenta, to uczciwie byłoby jakby jednak to żona
>> miała prawo
> I co z tego? Większość dorosłych dzieci nie mieszka z rodzicami.

No i kul. Dlaczego mają więc dostawać kasę? Kasę, którą może zarobiła
żona/mąż?

> Kiedyś
> ktoś uchwalił, co ma się dziać po śmierci człowieka z jego majątkiem.

No i źle uchwalił.

> Jeśli Ty się nie zgadzasz z zapisem ustawy, możesz sporządzić
> testament. I rozporzadzić swoim majątkiem - jeśli tego nie zrobisz, sąd
> podzieli go tak, jak ustawa przewiduje.

A jak sporządzę to i tak sąd podzieli. Bo niestety wydziedziczenie jest w
Polsce niezbyt skuteczne bez mocnych dowodów nienawiści dziecka do ojca.

> IMHO wcale nie jest. Do dupy byłoby, jakby dorobek całego życia pozwalał
> przejąć przedwczorajszej żonie na przykład.

No cóż, skoro się pobrali bez przymusu.... Może mam taką fanaberię żeby moja
20letnia kochanka dostała całość.

>>>> A nie z definicji. Z definicji to syn jest
>>>> ojcu dłużny, ale jak znam polskie prawo, to pewnie spadki dostaje
>>>> syn a nie ojciec.
>>> Co jest dłużny?
>> Wychowanie, łożenie na życie i na naukę. Moi rodzice utrzymywali mnie
>> przez 25 lat a do teraz ciągle mi pomagają.
> Taki mięli prawny obowiązek.

Przecie ustaliliśmy że prawo jest do dupy.

> I pewnie chęc, skoro chcieli miec dziecko.
> I pewnie mają nadzieję, że Ty im pomożesz za kolejne 25 lat, bez
> potrzeby odwoływania się do sądu.

No i kul. Tylko nie widzę powodu, żebym miał teraz dziedziczyć kasę po
ojcu/matce. To oni po mnie powinni.

>>> A kto ma dostawać spadki, jak nie dzieci po rodzicach?
>> To zależy od sytuacji. Wg mnie najpierw żona/mąż, później rodzice
>> zmarłego, a dopiero potem dzieci.
> A dostaje małżonek wraz z dziećmi. I tak jest OK.

Nie jest, bo małżonek jest okradany wtedy częściowo, a rodzice całkiem. To
małżonek i rodzice inwestowali. Oczywiście znów pomijam przypadek, gdy
dziecko też inwestowało.

>> Bo potem to wygląda tak jak w przypadku jaki znam z obserwacji. Pewien
>> człowiek opiekował się rodzicami aż do ich śmierci, a w tym czasie
>> jego braciszek był nieobecny i pojawiał się tylko jak kasa mu się
>> kończyła i mamusię chciał obsępić. A po śmierci rodziców magicznie się
>> zmaterializował i zabrał 1/3 domu w spadku (1/3 bo braci jest 3).
>> Teraz mieszka w tym domu, pije, robi awantury, cuduje z należną mu 1/3
>> gruntów i utrudnia korzystanie z domu pozostałym braciom. W imię
>> czego? Czemu Ustawa wie, że należy mu się 1/3?
> Bo jest takim samym synem swoich rodziców, jak pozostali.

No nie takim samym. Pozostali dwaj bracia przez lata opiekowali się
rodzicami, czym spłacili część długu zaciągniętego w młodości gdy rodzice
opiekowali się nimi. Ten jeden nic nie spłacił, wręcz dodatkowo zaciągał.

Czy się stoi czy się leży, spadek sępom się należy. Takie jest polskie
bezprawie.

--
Tristan
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: beata@neobit.pl ola@neobit.pl taniaksiazka.sklep.pl@wp.pl
krzysztof.rosolek@neostrada.pl windykacja@grabowski.biz.pl
2007-11-08 19:41 Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta... krys
Tristan napisał(a):

>>> A skąd Ustawa wie?
>> Z wykopalisk. Wiesz co, duży chłopak jesteś, za zadajesz pytania
>> jakbyś
>> miał 12 lat. a skąd inna ustawa wie, że po pijaku nie można za kółko
>> siadać?
>
> A widzisz, to z badań. 100% pijaków za kierownicą stwarza zagrożenie.

Nieprawda. Wielu z nich latami jeździ i nawet udaje im sie nie
spowodować żadnego wypadku.

> Za to nie da się bez badań określić relacji rodzinnych Ustawą.

Ustawa nie jest od określania relacji rodzinnych.
>
>>> Nie mieszkał z ojcem, żona mieszkała. Ergo, skoro
>>> ojciec nie zgłosił testamenta, to uczciwie byłoby jakby jednak to
>>> żona miała prawo
>> I co z tego? Większość dorosłych dzieci nie mieszka z rodzicami.
>
> No i kul. Dlaczego mają więc dostawać kasę? Kasę, którą może zarobiła
> żona/mąż?

Wystarczy, ze żona mąż ma odrębność majątkową i zarobionej przez nich
kasy nie dostaną dzieci małżonka. A właściwie, dlaczego kasę rodzica ma
przejąć jakaś obca osoba? W końcu dba się o własne geny przede
wszystkim, nie?
>
>> Kiedyś
>> ktoś uchwalił, co ma się dziać po śmierci człowieka z jego majątkiem.
>
> No i źle uchwalił.

Twoim zdaniem. Moim nie tak znowu źle.
>
>> Jeśli Ty się nie zgadzasz z zapisem ustawy, możesz sporządzić
>> testament. I rozporzadzić swoim majątkiem - jeśli tego nie zrobisz,
>> sąd podzieli go tak, jak ustawa przewiduje.
>
> A jak sporządzę to i tak sąd podzieli. Bo niestety wydziedziczenie
> jest w Polsce niezbyt skuteczne bez mocnych dowodów nienawiści dziecka
> do ojca.

A jeśli zadbasz o wychowanie dzieci tak, żeby uszanowały Twoją ostatnia
wole - żaden sad nie będzie im potrzebny do podziału spadku. A
najlepiej wszystko przehulać, i problem sam sie rozwiązuje.
>
>> IMHO wcale nie jest. Do dupy byłoby, jakby dorobek całego życia
>> pozwalał przejąć przedwczorajszej żonie na przykład.
>
> No cóż, skoro się pobrali bez przymusu.... Może mam taką fanaberię
> żeby moja 20letnia kochanka dostała całość.

Dlatego właśnie ustawa postanawia chronić Twoje dzieci.

> Przecie ustaliliśmy że prawo jest do dupy.

My?
>
>> I pewnie chęc, skoro chcieli miec dziecko.
>> I pewnie mają nadzieję, że Ty im pomożesz za kolejne 25 lat, bez
>> potrzeby odwoływania się do sądu.
>
> No i kul. Tylko nie widzę powodu, żebym miał teraz dziedziczyć kasę po
> ojcu/matce. To oni po mnie powinni.

Problem w tym, że to raczej Ty ich przeżyjesz.
>
>>>> A kto ma dostawać spadki, jak nie dzieci po rodzicach?
>>> To zależy od sytuacji. Wg mnie najpierw żona/mąż, później rodzice
>>> zmarłego, a dopiero potem dzieci.
>> A dostaje małżonek wraz z dziećmi. I tak jest OK.
>
> Nie jest, bo małżonek jest okradany wtedy częściowo, a rodzice
> całkiem.

Ze bo jak? Wspólny majątek, wspólne dzieci, pracuje się przeważnie po
to, zeby było co dzieciom zostawić. Rodzice prowadzą osobne
gospodarstwo, więc nie widze w ogóle , dlaczego mieliby dziedziczyć.

> To małżonek i rodzice inwestowali. Oczywiście znów pomijam
> przypadek, gdy dziecko też inwestowało.

No pardon, ja się z mężem sama dorabiam. I nawet, jakby mu przyszło do
głowy wziąć połowe majątku i iść na "dzikie baby", to ja się cieszę, że
jednak te "dzikie baby" wspólnie wypracowanej kasy nie dostaną, jakby
co. Bo odziedziczą je dzieci, czyli zostaną w rodzinie.

> No nie takim samym. Pozostali dwaj bracia przez lata opiekowali się
> rodzicami, czym spłacili część długu zaciągniętego w młodości gdy
> rodzice opiekowali się nimi. Ten jeden nic nie spłacił, wręcz
> dodatkowo zaciągał.

Jak sobie wychowali, tak mieli, sorry. Prawo jest takie, jakie jest i
tyle. Skoro był takim złym synem, trzeba było skorzystać z
wydziedziczenia i tyle. A w ogóle - o jakim długu Ty piszesz? Chcesz
powiedzieć, ze niby dzieci mają spłacać dług, bo rodzicom zachciało się
mieć dzieci?


--
pozdrawiam
Justyna
2007-11-08 20:08 Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta... Tristan
W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 19:41
(autor krys
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: ):

>> A widzisz, to z badań. 100% pijaków za kierownicą stwarza zagrożenie.
> Nieprawda. Wielu z nich latami jeździ i nawet udaje im sie nie
> spowodować żadnego wypadku.

No i? Nie napisałem powoduje, a stwarza.

>> Za to nie da się bez badań określić relacji rodzinnych Ustawą.
> Ustawa nie jest od określania relacji rodzinnych.

No ale właśnie je określa. Że ojciec jest dłużnikiem syna. Z definicji.

>>>> Nie mieszkał z ojcem, żona mieszkała. Ergo, skoro
>>>> ojciec nie zgłosił testamenta, to uczciwie byłoby jakby jednak to
>>>> żona miała prawo
>>> I co z tego? Większość dorosłych dzieci nie mieszka z rodzicami.
>> No i kul. Dlaczego mają więc dostawać kasę? Kasę, którą może zarobiła
>> żona/mąż?
> Wystarczy, ze żona mąż ma odrębność majątkową i zarobionej przez nich
> kasy nie dostaną dzieci małżonka.

Boskie takie małżeństwo... Bez wspólnej kasy... Jedzą osobno, mieszkają
osobno, nie rozmawiają, nie spotykają się.... E, ale nie o takim pisałem.

> A właściwie, dlaczego kasę rodzica ma
> przejąć jakaś obca osoba? W końcu dba się o własne geny przede
> wszystkim, nie?

A dlaczego? Syn jest z przypadku, żona z wyboru.

poza tym, jak się dba, to se napisz testament :D Dlatego powinien być
testament, a nie gupia ustawa.

>>> Kiedyś
>>> ktoś uchwalił, co ma się dziać po śmierci człowieka z jego majątkiem.
>> No i źle uchwalił.
> Twoim zdaniem. Moim nie tak znowu źle.

Twoje prawo tak uważać. :D

>>> Jeśli Ty się nie zgadzasz z zapisem ustawy, możesz sporządzić
>>> testament. I rozporzadzić swoim majątkiem - jeśli tego nie zrobisz,
>>> sąd podzieli go tak, jak ustawa przewiduje.
>> A jak sporządzę to i tak sąd podzieli. Bo niestety wydziedziczenie
>> jest w Polsce niezbyt skuteczne bez mocnych dowodów nienawiści dziecka
>> do ojca.
> A jeśli zadbasz o wychowanie dzieci tak, żeby uszanowały Twoją ostatnia
> wole - żaden sad nie będzie im potrzebny do podziału spadku. A
> najlepiej wszystko przehulać, i problem sam sie rozwiązuje.

No widzisz, a może nie chcę przehulać tylko zabezpieczyć kochankę?

A potem jest tak jak ze ś.p. Nowickim Zbigniewem. Przez 30 lat żony na oczy
nie widział, syna nie widział, żył z kochanką. A jak zmarł to przyszła
żona, zabrała całą kasiurę z synem, a kochankę wystawili do wiatru i co
więcej, do wiatru wystawili fanów twórczości, bo sprzedali dom, co wg
testamentu miał być izbą pamięci, pamiątki rozpuścili za bezcen albo
zniszczyli, a to co w muzeumie leży to kazali nieujawniać, bo tam są
podobno papiery na to, że żona jędza była.

>>> IMHO wcale nie jest. Do dupy byłoby, jakby dorobek całego życia
>>> pozwalał przejąć przedwczorajszej żonie na przykład.
>> No cóż, skoro się pobrali bez przymusu.... Może mam taką fanaberię
>> żeby moja 20letnia kochanka dostała całość.
> Dlatego właśnie ustawa postanawia chronić Twoje dzieci.

chronić? Sępy jedne nic nie zrobiły, przez ileśtam lat wisiały na mnie, ja
ciężko harowałem i nie wolno mi własną kasą dysponować. Bardzo
sprawiedliwe.

>> Przecie ustaliliśmy że prawo jest do dupy.
> My?

Byłaś przy ustalaniu? Byłaś. Więc my :-P

>>> I pewnie chęc, skoro chcieli miec dziecko.
>>> I pewnie mają nadzieję, że Ty im pomożesz za kolejne 25 lat, bez
>>> potrzeby odwoływania się do sądu.
>> No i kul. Tylko nie widzę powodu, żebym miał teraz dziedziczyć kasę po
>> ojcu/matce. To oni po mnie powinni.
> Problem w tym, że to raczej Ty ich przeżyjesz.

A jak nie? Jak przeżyję to problemu nie będzie. Za to wujek mojej żony nie
przeżył. I co? Dziedziczy córka, co go z domu wywaliła i po hotelach musiał
mieszkać, a nie jego mama, która ciągle kredyty na niego brała, pogrzeb
opłaciła, czynsze zaległe itepe. Więc ustawa jest do dupy.

>>>>> A kto ma dostawać spadki, jak nie dzieci po rodzicach?
>>>> To zależy od sytuacji. Wg mnie najpierw żona/mąż, później rodzice
>>>> zmarłego, a dopiero potem dzieci.
>>> A dostaje małżonek wraz z dziećmi. I tak jest OK.
>> Nie jest, bo małżonek jest okradany wtedy częściowo, a rodzice
>> całkiem.
> Ze bo jak? Wspólny majątek, wspólne dzieci, pracuje się przeważnie po
> to, zeby było co dzieciom zostawić.

Tak, tak... Ustawa przeważnie wie lepiej niż ja. Do tego się już
przyzwyczaiłem. W ogóle Ustawa powinna dać całość dzieciom od razu. Nie
okradać matki z połowy ale z całości... A matkę na stos, w końcu tak mówi
Tradycja.

> Rodzice prowadzą osobne
> gospodarstwo, więc nie widze w ogóle , dlaczego mieliby dziedziczyć.

Bo przez około 20 lat utrzymywali dziecko? Oddawali swój czas i pieniądze...

>> To małżonek i rodzice inwestowali. Oczywiście znów pomijam
>> przypadek, gdy dziecko też inwestowało.
> No pardon, ja się z mężem sama dorabiam.

a) Od becika? Nic rodzicom nie zawdzięczasz?
b) No i chcesz, żeby tak połowę nagle ci zabrano?

> I nawet, jakby mu przyszło do
> głowy wziąć połowe majątku i iść na "dzikie baby", to ja się cieszę, że
> jednak te "dzikie baby" wspólnie wypracowanej kasy nie dostaną, jakby
> co. Bo odziedziczą je dzieci, czyli zostaną w rodzinie.

No ale czemu dzieci a nie ty? Skoro razem pracujecie?

>> No nie takim samym. Pozostali dwaj bracia przez lata opiekowali się
>> rodzicami, czym spłacili część długu zaciągniętego w młodości gdy
>> rodzice opiekowali się nimi. Ten jeden nic nie spłacił, wręcz
>> dodatkowo zaciągał.
> Jak sobie wychowali, tak mieli, sorry.

Nie ma sorry... Wychowanie to nie wszystko. Dziecko jest losowe i nie da się
wychowaniem wszystkiego załatwić. Poza tym, czemu ja mam się trudzić
podtrójnie, żeby ochronić swój majątek?

> Prawo jest takie, jakie jest i
> tyle. Skoro był takim złym synem, trzeba było skorzystać z
> wydziedziczenia i tyle. A w ogóle - o jakim długu Ty piszesz? Chcesz
> powiedzieć, ze niby dzieci mają spłacać dług, bo rodzicom zachciało się
> mieć dzieci?

Oczywiście. Rodzice poświęcili sporą część siebie i swojego życia, więc
dziecko powinno im pomagać na starość a nie ograbiać jeszcze z kasiury.

--
Tristan
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: beata@neobit.pl ola@neobit.pl taniaksiazka.sklep.pl@wp.pl
krzysztof.rosolek@neostrada.pl windykacja@grabowski.biz.pl
2007-11-08 20:27 Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta... krys
Tristan napisał(a):

> W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 19:41
> (autor krys
> publikowane na pl.soc.prawo,
> wasz znak: ):
>
>>> A widzisz, to z badań. 100% pijaków za kierownicą stwarza
>>> zagrożenie.
>> Nieprawda. Wielu z nich latami jeździ i nawet udaje im sie nie
>> spowodować żadnego wypadku.
>
> No i? Nie napisałem powoduje, a stwarza.

Skoro dojechali do celu, to jednak to 100% OKDR.
>
>>> Za to nie da się bez badań określić relacji rodzinnych Ustawą.
>> Ustawa nie jest od określania relacji rodzinnych.
>
> No ale właśnie je określa. Że ojciec jest dłużnikiem syna. Z
> definicji.

Wiesz co? Może jednak sięgnij po ustawę o spadkach i darowiznach, o
dłużnikach to raczej gdzie indziej jest.

>> Wystarczy, ze żona mąż ma odrębność majątkową i zarobionej przez nich
>> kasy nie dostaną dzieci małżonka.
>
> Boskie takie małżeństwo... Bez wspólnej kasy... Jedzą osobno,
> mieszkają osobno, nie rozmawiają, nie spotykają się.... E, ale nie o
> takim pisałem.

Z odrębnością majątkową, jeżeli już. Reszta to Twoje wyobrażenia.
>
>> A właściwie, dlaczego kasę rodzica ma
>> przejąć jakaś obca osoba? W końcu dba się o własne geny przede
>> wszystkim, nie?
>
> A dlaczego? Syn jest z przypadku, żona z wyboru.

Aha, nie wiedziałam, ja tam dzieci mam z własnych genów, nie z
przypadku.
>
> poza tym, jak się dba, to se napisz testament :D Dlatego powinien być
> testament, a nie gupia ustawa.

Ja nie muszę, mnie nie boli, że majątek odziedziczą dzieci, po równo z
ich ojcem.

>> A jeśli zadbasz o wychowanie dzieci tak, żeby uszanowały Twoją
>> ostatnia wole - żaden sad nie będzie im potrzebny do podziału spadku.
>> A najlepiej wszystko przehulać, i problem sam sie rozwiązuje.
>
> No widzisz, a może nie chcę przehulać tylko zabezpieczyć kochankę?

To spokojnie ja zabezpieczysz. Udawaj, zes forsę przehulał, a wpłacaj na
jej konto. Tylko się z nią nie żeń, bo wtedy do forsy dzieci będa miały
prawo.
>
> A potem jest tak jak ze ś.p. Nowickim Zbigniewem. Przez 30 lat żony na
> oczy nie widział, syna nie widział, żył z kochanką.

Było się rozwieść, podzielić majątek, ożenić z kochanką.

>>> No cóż, skoro się pobrali bez przymusu.... Może mam taką fanaberię
>>> żeby moja 20letnia kochanka dostała całość.
>> Dlatego właśnie ustawa postanawia chronić Twoje dzieci.
>
> chronić? Sępy jedne nic nie zrobiły, przez ileśtam lat wisiały na
> mnie, ja ciężko harowałem i nie wolno mi własną kasą dysponować.
> Bardzo sprawiedliwe.

Trzeba było zainwestować w antykoncepcję, a nie teraz psioczyć na prawo.
>
>>> Przecie ustaliliśmy że prawo jest do dupy.
>> My?
>
> Byłaś przy ustalaniu? Byłaś. Więc my :-P

Nie byłam, uzurpatorze ;-P

> A jak nie? Jak przeżyję to problemu nie będzie. Za to wujek mojej żony
> nie przeżył. I co? Dziedziczy córka, co go z domu wywaliła i po
> hotelach musiał mieszkać, a nie jego mama, która ciągle kredyty na
> niego brała, pogrzeb opłaciła, czynsze zaległe itepe. Więc ustawa jest
> do dupy.

Wujek mógł po pierwsze, wydziedziczyć wredną córke, po drugie, narobić w
podzięce koszmarnych długów, żeby się córka ucieszyła. A nie jeszcze
majątek zostawiać.

>> Ze bo jak? Wspólny majątek, wspólne dzieci, pracuje się przeważnie po
>> to, zeby było co dzieciom zostawić.
>
> Tak, tak... Ustawa przeważnie wie lepiej niż ja. Do tego się już
> przyzwyczaiłem. W ogóle Ustawa powinna dać całość dzieciom od razu.
> Nie okradać matki z połowy ale z całości... A matkę na stos, w końcu
> tak mówi Tradycja.

Nikt matki z połowy nie okrada, bo połowa należała do męża.
>
>> Rodzice prowadzą osobne
>> gospodarstwo, więc nie widze w ogóle , dlaczego mieliby dziedziczyć.
>
> Bo przez około 20 lat utrzymywali dziecko? Oddawali swój czas i
> pieniądze...

Chcieli, to mieli, nie ma jeszcze nakazu posiadania dzieci.
>
>>> To małżonek i rodzice inwestowali. Oczywiście znów pomijam
>>> przypadek, gdy dziecko też inwestowało.
>> No pardon, ja się z mężem sama dorabiam.
>
> a) Od becika? Nic rodzicom nie zawdzięczasz?

Nie wydaje mi się. Oni spełnili swój obowiązek wobec mnie, ja spełniam
swoje obowiązki wobec nich, rachunki są wyrównane. I jakoś nie
słyszałam, żeby narzekali, że raczyli mnie począć, urodzić wyprowadzić
na ludzi.

> b) No i chcesz, żeby tak połowę nagle ci zabrano?

Nie mam poczucia zabierania połowy. Ale ja przywiązuje niewielka wagę do
majątku, tego najcenniejszego i tak nikt mi nie odbierze ;-)
>
>> I nawet, jakby mu przyszło do
>> głowy wziąć połowe majątku i iść na "dzikie baby", to ja się cieszę,
>> że jednak te "dzikie baby" wspólnie wypracowanej kasy nie dostaną,
>> jakby co. Bo odziedziczą je dzieci, czyli zostaną w rodzinie.
>
> No ale czemu dzieci a nie ty? Skoro razem pracujecie?

Bo ja swoją połowę zabiorę ze sobą. I sobie ją przehulam.

> Nie ma sorry... Wychowanie to nie wszystko. Dziecko jest losowe i nie
> da się wychowaniem wszystkiego załatwić. Poza tym, czemu ja mam się
> trudzić podtrójnie, żeby ochronić swój majątek?

Nie muszisz, możesz go przepić, do grobu i tak nie weźmiesz.

> Oczywiście. Rodzice poświęcili sporą część siebie i swojego życia,
> więc dziecko powinno im pomagać na starość a nie ograbiać jeszcze z
> kasiury.

A może odpłaca pięknym za nadobne?

pozdrawiam
Justyna
2007-11-08 20:47 Re: Śmierć ojca a wypłata kasy z konta... Tristan
W odpowiedzi na pismo z czwartek, 8 listopada 2007 20:27
(autor krys
publikowane na pl.soc.prawo,
wasz znak: ):

>> Boskie takie małżeństwo... Bez wspólnej kasy... Jedzą osobno,
>> mieszkają osobno, nie rozmawiają, nie spotykają się.... E, ale nie o
>> takim pisałem.
> Z odrębnością majątkową, jeżeli już. Reszta to Twoje wyobrażenia.

Nie wyobrażenia. Co po odrębności, skoro razem kasę dają. Razem inwestowali
w mieszkanie, razem kupowali sprzęt, razem się żywili. Może mąż odkładał
swoją pensję na domek na wsi, a żyli z pensji żony? A teraz nagle ciach i
nie ma.

>>> A właściwie, dlaczego kasę rodzica ma
>>> przejąć jakaś obca osoba? W końcu dba się o własne geny przede
>>> wszystkim, nie?
>> A dlaczego? Syn jest z przypadku, żona z wyboru.
> Aha, nie wiedziałam, ja tam dzieci mam z własnych genów, nie z
> przypadku.

Taaaaaaaaaak.... I wszystko w dziecku masz idealnie takie, jak
zaplanowałaś... Budujesz go tak idealnie, że spełnia wszystkie Twoje
wymagania.... ech.

>> poza tym, jak się dba, to se napisz testament :D Dlatego powinien być
>> testament, a nie gupia ustawa.
> Ja nie muszę, mnie nie boli, że majątek odziedziczą dzieci, po równo z
> ich ojcem.

Ale nie udawaj, że ustawa jest w porządku. Po prostu jest zrypana, ale
przypadkowo pasuje do Twojej wizji. Natomiast do wizji innych
niekoniecznie.


>>> A jeśli zadbasz o wychowanie dzieci tak, żeby uszanowały Twoją
>>> ostatnia wole - żaden sad nie będzie im potrzebny do podziału spadku.
>>> A najlepiej wszystko przehulać, i problem sam sie rozwiązuje.
>> No widzisz, a może nie chcę przehulać tylko zabezpieczyć kochankę?
> To spokojnie ja zabezpieczysz. Udawaj, zes forsę przehulał, a wpłacaj na
> jej konto. Tylko się z nią nie żeń, bo wtedy do forsy dzieci będa miały
> prawo.

A może nie forsę? Może chcę, żeby wzięła mój ukochany samochód czy mój
ukochany dom? A może nie chcę dawać forsy już... Póki żyję chcę korzystać
ze swojej kasy, ale to co zostanie i i tak się ma zmarnować, chcę dać na
dom spokojnej starości albo na schronisko dla psów? To MOJA forsa i mój
MAJĄTEK. Chcę korzystać do końca. A nie że Ustawa wie lepiej.

>> A potem jest tak jak ze ś.p. Nowickim Zbigniewem. Przez 30 lat żony na
>> oczy nie widział, syna nie widział, żył z kochanką.
> Było się rozwieść, podzielić majątek, ożenić z kochanką.

No widzisz, widać o tym nie pomyślał. Ale nawet jeśli, to syn by i tak
dziedziczył, jak sama podnosisz i chwalisz ten system.

>>>> No cóż, skoro się pobrali bez przymusu.... Może mam taką fanaberię
>>>> żeby moja 20letnia kochanka dostała całość.
>>> Dlatego właśnie ustawa postanawia chronić Twoje dzieci.
>> chronić? Sępy jedne nic nie zrobiły, przez ileśtam lat wisiały na
>> mnie, ja ciężko harowałem i nie wolno mi własną kasą dysponować.
>> Bardzo sprawiedliwe.
> Trzeba było zainwestować w antykoncepcję, a nie teraz psioczyć na prawo.

Taaa... Albo w dubeltówkę i zastrzelić. Przecie nikt nie mówi, że nie mają
sobie żyć...

>> A jak nie? Jak przeżyję to problemu nie będzie. Za to wujek mojej żony
>> nie przeżył. I co? Dziedziczy córka, co go z domu wywaliła i po
>> hotelach musiał mieszkać, a nie jego mama, która ciągle kredyty na
>> niego brała, pogrzeb opłaciła, czynsze zaległe itepe. Więc ustawa jest
>> do dupy.
> Wujek mógł po pierwsze, wydziedziczyć wredną córke,

Wiesz do wydziedziczania nie wystarczy proste nie lubienie się. On był
pełnosprawny i zdrowy. Więc że nie chciała z nim mieszkać to nie od razu
wyrodna.

> po drugie, narobić w
> podzięce koszmarnych długów, żeby się córka ucieszyła.

No narobił, ale długów się nie dziedziczy, więc długi spłaca jego mama :(

> A nie jeszcze majątek zostawiać.

No nie zostawił :D Ale coś tam, jakieś sprzęty i drobnicę tak. Więc by chyba
było jednak uczciwie, żeby mama dostała a nie córka.

Poza tym, znów -- czemu człowiek ma kombinować? Nie lepiej jakby ustawa była
sprawiedliwa?

>>> Ze bo jak? Wspólny majątek, wspólne dzieci, pracuje się przeważnie po
>>> to, zeby było co dzieciom zostawić.
>> Tak, tak... Ustawa przeważnie wie lepiej niż ja. Do tego się już
>> przyzwyczaiłem. W ogóle Ustawa powinna dać całość dzieciom od razu.
>> Nie okradać matki z połowy ale z całości... A matkę na stos, w końcu
>> tak mówi Tradycja.
> Nikt matki z połowy nie okrada, bo połowa należała do męża.

No i? Mieszkali razem i razem korzystali. A teraz nagle zostanie np. bez
auta albo z lokatorem w mieszkaniu. co innego wspólna własność z mężem, a
co innego mur w poprzek pokoju.

Poza tym, skąd wiesz, że połowa należała do męża? Ja np. jestem wyjątkowo
rozrzutny i mojej kasy to nie ma już po wypłacie i wszystko finansuje żona.
Czemu nagle pół tego ktoś ma jej zabrać? Ja swoje pół przeżarłem w barze,
ona buduje majątek....

>>> Rodzice prowadzą osobne
>>> gospodarstwo, więc nie widze w ogóle , dlaczego mieliby dziedziczyć.
>> Bo przez około 20 lat utrzymywali dziecko? Oddawali swój czas i
>> pieniądze...
> Chcieli, to mieli, nie ma jeszcze nakazu posiadania dzieci.

Za to jest nakaz, że jak się je już ma, to na pełną parę, do usranej
śmierci, a nawet po.

>>>> To małżonek i rodzice inwestowali. Oczywiście znów pomijam
>>>> przypadek, gdy dziecko też inwestowało.
>>> No pardon, ja się z mężem sama dorabiam.
>> a) Od becika? Nic rodzicom nie zawdzięczasz?
> Nie wydaje mi się. Oni spełnili swój obowiązek wobec mnie,


Taaaaaaaaa..... Obowiązek. Ich zasranym obowiązkiem było cię urodzić i
wychować. To ja już nie mam słów.

> ja spełniam
> swoje obowiązki wobec nich, rachunki są wyrównane. I jakoś nie
> słyszałam, żeby narzekali, że raczyli mnie począć, urodzić wyprowadzić
> na ludzi.

A ja mówię, że narzekają?


>> b) No i chcesz, żeby tak połowę nagle ci zabrano?
> Nie mam poczucia zabierania połowy. Ale ja przywiązuje niewielka wagę do
> majątku, tego najcenniejszego i tak nikt mi nie odbierze ;-)

żebyś się nie zdziwiła....

>> Nie ma sorry... Wychowanie to nie wszystko. Dziecko jest losowe i nie
>> da się wychowaniem wszystkiego załatwić. Poza tym, czemu ja mam się
>> trudzić podtrójnie, żeby ochronić swój majątek?
> Nie muszisz, możesz go przepić, do grobu i tak nie weźmiesz.

No widzisz, nie każdy lubi przepić. Niektórzy chcą żyć w dostatku do końca,
a następnie przekazać majątek swoim rodzicom, którym są wdzięczni za dane
wychowanie.

>> Oczywiście. Rodzice poświęcili sporą część siebie i swojego życia,
>> więc dziecko powinno im pomagać na starość a nie ograbiać jeszcze z
>> kasiury.
> A może odpłaca pięknym za nadobne?

Może. Ale jak widzisz, jest masa możliwości, a bezduszna Ustawa zakłada, że
rodzic jest dłużnikiem dziecka, choć prawda jest zazwyczaj przeciwna.

--
Tristan
Jeśli chcesz się dowiedzieć jak nieskutecznie a złośliwie spamować,
napisz tu: beata@neobit.pl ola@neobit.pl taniaksiazka.sklep.pl@wp.pl
krzysztof.rosolek@neostrada.pl windykacja@grabowski.biz.pl
1 2 3

Podobne dyskusje

Tytuł Autor Data

Odszkodowanie z OC za śmierć

Seb 2005-10-28 22:52

Śmierć ojca po latach

Syn 2005-12-31 10:27

Dziecko-śmierć-urlop

KomiKomi 2006-01-04 11:10

Śmierć i jej konsekwencje?

Agryppa 2006-01-25 22:03

Ekwiwalent - śmierć dziadka

Piotr Stępniewski 2006-06-05 12:09

wypłata odszkodowania z OC

Mar_P 2007-03-27 14:07

Śmierć-dług bankowy

zr 2007-03-30 22:52

Wypłata kasy z OFE ?

c97 2007-05-17 19:43

Śmierć ojca i jego długi, o których nikt nie wiedział...

RaMoon 2007-06-04 18:16

śmierć spadkobiercy testamentowego

jureq 2007-06-20 15:47