poprzedni wątek | następny wątek | pl.soc.prawo |
2007-02-25 22:36 | Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie | Robert Tomasik |
Użytkownik "jan nowak" news:ersruj$jq1$1@inews.gazeta.pl... > Nie wiem co to za prawnicy zabierają głos na tym forum, którzy nie słyszeli o > naruszeniu posiadania i naruszeniu własności. Eee! Słyszeli. Słyszeli pewnie w większości. W przeciwieństwie do Ciebie - nie obraź się - jeszcze nie tylko przeczytali, ale zrozumieli, o co tam chodzi. > Dla nowicjuszy i dyletantów polecam poczytanie o podstawach naruszeń opisanych > na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich. > http://www.rpo.gov.pl/index.php?md=1637&s=1 > Jeżeli miejsce było oznaczone, Jeśli było - to akurat jak wynika z opisu nie było. No ale załóżmy, że nawet było. > to masz prawo w ramach tzw samopomocy, bez > zwłoki przywrócić stan zgodny z prawem. Pewnie. Wielem sposobów usuwania pojazdu z danego miejsca w życiu i z daleka i z bliska oglądał, ale usunięcie pojazdu poprzez jego zastawienie, to już nowatorska technologia w skali międzynarodowej. Rozumiem, że ów niesforny samochód miał stamtąd odparować albo wysublimować. Ufam, ze kiedyś zdradzisz, na skutek jakich to sił miało nastąpić. No chyba, że odnosisz się li tylko do tego oderwania tablicy rejestracyjnej i proponujesz linię obrony polegającą na wykazaniu, że on właśnie w drodze samopomocy usuwał ten samochód, tylko zaczął od tablicy rejestracyjnej. Jakby właściciel tego pojazdu nie uciekał i wykazał więcej spokoju, to by kolejno powyrzucał i inne elementy aż wreszcie pewnie by mu sie cały samochód udało usunąć. W sumie faktycznie marni z nas prawnicy, skoro na taką prostą linię obrony nie wpadliśmy. A zastawił go swoim pojazdem, by osób postronnych nie gorszyć tym widokiem. No cóż, człowiek się przez całe życie uczy. > > CYTUJĘ: (...) Zacytować żaden problem. Rzecz w tym, by cytować właściwe fragmenty. Ten, zacytowany przez Ciebie jest bardzo światły, tylko nijak do będącej przedmiotem tej dyskusji sytuacji nie pasuje. Ale ja tam za wielkiego prawnika się nigdy nie uważałem, więc może więksi będą odmiennego zdania. PS: Gdybyś tego niedouczonego chciał posłuchać, to zacytowany przez Ciebie fragment byłby wspaniałą linią obrony dla właściciela prawidłowo oznakowanego parkingu, który by wypchnął lub odholował nieprawidłowo zaparkowany pojazd. Tak więc cytat zapamiętaj i jakby o to kiedyś ktoś pytał (czasem pytają), to spokojnie możesz cytować. Będzie pasować. Moje słowo! |
2007-02-25 23:44 | Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie | Marcin Debowski |
Dnia 25.02.2007 Robert Tomasik > Użytkownik "Marcin Debowski" > news:of38b4-q3i.ln1@ziutka.router... > >>> Z kolei kierujący, skoro został wpuszczony przez osobę mającą prawo do >>> dysponowania parkingiem (musiała mieć klucz, czy co oni tam do otwierania >> A skąd znowu domniemanie dysponowania parkingiem? Zapewne konkretnym >> miejscem jak w większości wspólnot. > CZemu. Jesli nie ma fizycznego podziału, to każdy współwłaściciel może > dysponować. Sęk w tym, że zwykle jest i fizyczny (numerki lub inne oznaczenia) i prawny (zapis w umowie notarialnej o prawie dysponowania konkretnym miejscem parkingowym). >> No nie popadajmy. Odwiedzam kogoś, wiem gdzie jest jego miejsce >> parkingowe. Widzę że jest zajęte więc przyjmuje że te wszystkie inne są >> uwspólnione w dodatku na gości mieszkańców. Jak dla mnie to jest absurd. > Wiesz, zacznijmy od tego, ze to wszystko ma wynikać z odpowiedniego oznakowania > a nie domysłów i nawet może i słusznego wnioskowania. I taka jest praktyka sądowa w takich sprawach? Az mi się nie chce wierzyć, że sąd zignoruje fakt, że przy zachowaniu należytej staranności (co najmniej) "napastnik" powinien był wiedzieć, że narusza czyjeś posiadanie. -- Marcin |
||
2007-02-25 23:59 | Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie | Marcin Debowski |
Dnia 25.02.2007 scream > Dnia Sun, 25 Feb 2007 18:03:04 +0800, Marcin Debowski napisał(a): >> No nie popadajmy. Odwiedzam kogoś, wiem gdzie jest jego miejsce >> parkingowe. Widzę że jest zajęte więc przyjmuje że te wszystkie inne są >> uwspólnione w dodatku na gości mieszkańców. Jak dla mnie to jest absurd. > Wiec gdzie zaparkujesz samochod? W wiekszosci takich osiedli sa tez Zaparkuję tak jak to zrobił inicjator wątku. Jak będę widział, że człowiek chce wyjechać, to wyjdę, poinformuję co zrobił i dlaczego to jest be, odblokuję go i tyle. Jeśli miejsce byłoby daleko od mojej chałupy to może zostawiłbym kartkę z nr. tel. albo i olał sprawę. Branie się za szmaty i wyzywania nie są wcale konieczne. > parkingi dla gosci (niekoniecznie poza ogrodzeniem) i sa one obok miejsc > dla mieszkancow. Nie mowiac juz o tym, ze kupujac mieszkanie mozna sobie Dla gości są przeważnie oznaczone. Zresztą wbrew pesymistycznemu zdaniu Roberta sposób z zastawianiem jest dość skuteczny a jego niewątpliwym plusem jest to, że się osobiście komuś coś ma szansę wytłumaczyć. A tak to sobie odjedzie w przekonaniu, że nic nie zrobił złego i następnym razem zrobi to samo. To czy się przy tej całej akcji z kimś pobijesz zależy wyłącznie od Ciebie. Fakt, jeszcze nie słyszałem aby ktoś trafił na kretyna torującego sobie drogę zderzakami. > takie miejsce czasem wybrac, a znam nawet przyklad jednego osiedla gdzie > miejsca dla gosci sa wymieszane z miejscami dla mieszkancow i "kupienie" > miejsca oznaczalo w tamtym wypadku po prostu prawo do ciaglego parkowania > auta na terenie osiedla. Moim zdaniem to Ty sprowadzasz sprawe do jakiegos > absurdu. U mnie pod blokiem (nie wspolnota i nie ogrodzone) swojego czasu Ale MZ nie mówimy o takim osiedlu. Po co facet miałby mówić "jej miejsce"? Robert, a teraz Ty ignorujecie tę prostą frazę, a na niej opiera się moje główne domniemanie. Jeśli by ta fraza nie padłą, to zgodziłbym się z Wami. -- Marcin |
||
2007-02-26 00:23 | Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie | Robert Tomasik |
Użytkownik "Marcin Debowski" news:83g9b4-e53.ln1@ziutka.router... > Sęk w tym, że zwykle jest i fizyczny (numerki lub inne oznaczenia) i > prawny (zapis w umowie notarialnej o prawie dysponowania konkretnym > miejscem parkingowym). Przejrzyj wątek od początku. Rzecz nie w tym, czy jest podział. Rzecz w tym, że tego nie oznaczyli. Chłop wjechał na cudzy (ewidentnie z mocy prawa cywilnego cudzy) parking i naruszył tym formalnie własność.No ale był to normalnie wyglądający parking. Ktoś go tam wpuścił, bo brama jest zamykana. Może popełnił błąd. No ale to przecież pytającego nie upoważniało do samopomocy w postaci zabarykadowania mu tego pojazdu, a następnie dalszej samopomocy w postaci usunięcia pojazdu kawałkami (przypominam, że zgodnie z nowatorską tezą ostatnio ujawnionego znawcy tej materii oderwanie tablicy należy tłumaczyć jako samopomoc, bo pytający zamierzał ów samochód po prostu w kawałkach stamtąd wyciągnąć, a tablica była początkiem :-). Z resztą Twoich tez oczywiście się zgadzam, bo są mądre i oczywiste. Nikt tutaj nie neguje prawa naszego pytającego do tego kawałka betonu oraz niezakłóconego i wyłącznego z niego korzystania. Kontrowersje li tylko wzbudził sposób wykonywania tego prawa. Zwłaszcza w sytuacji, gdy swoich wyłącznych praw nie uzewnętrznił w sposób prawem przewidziany. > >>> No nie popadajmy. Odwiedzam kogoś, wiem gdzie jest jego miejsce >>> parkingowe. Widzę że jest zajęte więc przyjmuje że te wszystkie inne są >>> uwspólnione w dodatku na gości mieszkańców. Jak dla mnie to jest absurd. >> Wiesz, zacznijmy od tego, ze to wszystko ma wynikać z odpowiedniego >> oznakowania >> a nie domysłów i nawet może i słusznego wnioskowania. > I taka jest praktyka sądowa w takich sprawach? Az mi się nie chce wierzyć, > że sąd zignoruje fakt, że przy zachowaniu należytej staranności (co > najmniej) "napastnik" powinien był wiedzieć, że narusza czyjeś posiadanie. Ale tu ów "napastnik", to musiał by się kopnąć do ksiąg wieczystych. Nie powiesz mi, ze zanim postawisz samochód na parkingu sprawdzasz w geodezji numer działki, w sądzie w księgach właściciela i pytasz go, czy aby na pewno możesz tam postawić samochód. Sam pytający przyznał, że tam nie ma żadnego oznakowania, z którego by to wynikało. No może poza numerkiem. No i co z tego numerka ma wynikać? Czyjaś własność? Moim zdaniem daleko idące uproszczenie. |
||
2007-02-26 00:55 | Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie | Jasko Bartnik |
Dnia 25-02-2007 o 16:07:43 scream >> Nie no, przy takim traktowaniu pojec to chyba dopiero zgon autora watku >> moglby cos wskorac na obdukcji ... albo przynajmniej urwana konczyna ;) > > Nie. Obdukcja to stwierdzenie i opisanie tego co mu jest, zeby mial potem > podkladke w sądzie. No i by bylo jak na 'ZUSowskiej' komisji: "prosze sie przejsc po pokoju ... hmmm ... zdrowy, nastepny!". -- Pozdrawiam, Jasko Bartnik. Adres email: http://www.cerbermail.com/?XGffJlCqWO Nem minden szarka farka tarka, csak a tarka fajta szarka farka tarka. |
||
2007-02-26 01:00 | Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie | Jasko Bartnik |
Dnia 25-02-2007 o 13:23:00 Sowiecki Agent > Wyrzucenie sila z posesji osoby ktora tam przebywa wbrew woli osoby > uprawnionej jest dzialaniem prawnym. Czy moglbym poprosic jakas podstawe prawna? Caly czas mi po glowie chodza przypadki, gdzie takie 'wyrzucenie' zle sie konczylo dla wyrzucajacego. -- Pozdrawiam, Jasko Bartnik. Adres email: http://www.cerbermail.com/?XGffJlCqWO Nem minden szarka farka tarka, csak a tarka fajta szarka farka tarka. |
||
2007-02-26 01:11 | Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie | Jasko Bartnik |
Dnia 25-02-2007 o 16:00:27 scream >> No niby tak. Ale gdzie lezy granica pomiedzy wtargnieciem na teren >> prywatny a wtargnieciem na teren prywatny? > > Gdybys przeczytal przepis ktory przytoczylem to bys wiedzial :) Jak zawsze czepiam sie szczegolow ;) Co innego myslalem, co innego napisalem. Nikt sie nie wdzieral ... on juz tam byl kiedy przyszedl wlasciciel. Ale przyznaje, moglem bardziej uwazac. Generalnie, wynika z tego, ze mozna parkowac 'gdziekolwiek' - cudze miejsca parkingowe, miejsca garazowe, nieogrodzone dzialki ... -- Pozdrawiam, Jasko Bartnik. Adres email: http://www.cerbermail.com/?XGffJlCqWO Nem minden szarka farka tarka, csak a tarka fajta szarka farka tarka. |
||
2007-02-26 06:56 | Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie | Nostradamus |
Użytkownik "Robert Tomasik" news:ersvi1$73l$1@inews.gazeta.pl... > Eee! Słyszeli. Słyszeli pewnie w większości. W przeciwieństwie do Ciebie - > nie obraź się - jeszcze nie tylko przeczytali, ale zrozumieli, o co tam > chodzi. Amen ;) -- Pzdr Leszek GG1631219 "Jest to moje zdanie i ja je całkowicie podzielam" |
||
2007-02-26 09:27 | Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie | 666 |
Trudno nałozyć grzywnę na samochód... JaC > w przypadku samochodu posiadasz numery jego tablic. -------------------------------------------------------------------------- ------ I am using the free version of SPAMfighter for private users. It has removed 3135 spam emails to date. Paying users do not have this message in their emails. Try SPAMfighter for free now! |
||
2007-02-26 10:23 | Re: zajete miejsce parkingowe, pobicie | Michał_\Kaczor\_Niemczak |
Zbyszek ZiPi napisał(a): > Dostałes widocznie tylko zaświadczenie lekarskie, gdzie lekarz wpisał Ci > doznane obrażenia ciała. Obdukcję czyli badanie sądowo-lekarskie wydaje > biegły z akresu medycyny sądowej. Dostałem _obdukcję_ ponieważ trafiłem do szpitala radiowozem, zgłosiłem oficjalnie fakt pobicia i zarówno ja jak i policja chciała mieć ten świstek, gdyż zażądałem ściagania tych gnoi zwłaszcza, że wiedziałem kim są i jak ich znaleźć. Kaczor -- Łączę pozdrowienia... i różne inne wyrazy kaczor@NO_SPAM-plug.atn.pl |
nowsze | 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 | starsze |
Tytuł | Autor | Data |
---|---|---|
pobicie |
asd | 2005-12-23 03:15 |
opłaty parkingowe |
Magda299 | 2006-03-01 00:10 |
pobicie |
Wojciech Wrona | 2006-06-06 18:01 |
Miejsce garażowe (parkingowe) do wyłącznego korzystania lub używania |
Andrzej Zdanowicz | 2006-06-19 12:17 |
Pobicie?? |
Andrew | 2006-09-26 02:22 |
miejsce zamieszkania a miejsce zameldowania - KPA |
zapytajnik | 2006-09-26 15:56 |
Miejsce zameldowania, miejsce zamiszkania |
ofiara | 2007-01-18 13:47 |
sprawa o pobicie |
masti | 2007-03-12 23:10 |
zajete miejsce parkingowe |
Przemek | 2007-04-11 20:53 |
Oplaty parkingowe na drogach publiczne |
leon | 2007-05-24 17:20 |