Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Łukasik
Marcin Łukasik
|

Granty rozeszły się w minutę. Marszałek wszczyna kontrolę, wojewoda zawiadamia służby

611
Podziel się:

Od ponad doby nie wiadomo, jak zostały rozdysponowane pieniądze dla wielkopolskich przedsiębiorców. 100 mln zł wyparowało w ciągu kilku sekund, a instytucje odpowiedzialne za zarządzanie tymi środkami – marszałek województwa, Ministerstwo Funduszy, a także sam WARP – długo milczały. W końcu zapadła decyzja: będzie kontrola. Wojewoda zaś zawiadamia prokuraturę i CBA.

Granty rozeszły się w minutę. Marszałek wszczyna kontrolę, wojewoda zawiadamia służby
(pixabay.com, pixabay.com)

Poniedziałek, 24 sierpnia, godzina 9:00. Na ten moment czekało wielu małych przedsiębiorców z Wielkopolski. Z wypełnionymi wnioskami czekali na start naboru po granty z tarczy antykryzysowej. Problem w tym, że niecałą minutę po otwarciu aplikacji, właścicielom firm wyskoczyły komunikaty, że pieniądze się skończyły.

Informacje o problemach dostaliśmy na platformę #dziejesie. Pani Karolina napisała: "Nabór zaczynał się w poniedziałek o godz. 9.00, a ponieważ o przyjęciu wniosku decydowała data i godzina, nastawiłam sobie zegar, żeby na pewno zdążyć. 30 sekund po godz. 9 dostałam komunikat, że wniosek przyjęto, ale pieniądze już się skończyły".

Czy jest możliwe, że pani Karolina po prostu się spóźniła, a inni wnioskodawcy byli szybsi? Wątpliwości rozwiewa pan Jakub w swojej relacji: "Jestem informatykiem, przygotowałem sobie na serwerze skrypt, który miał za zadanie kliknąć link 1 ms po godzinie 9 (oczywiście zegar zsynchronizowany). Serwer połączony z siecią za pomocą łącza światłowodowego (operatorskiego). Równolegle zadziałał skrypt, który kliknął link sekundę wcześniej, czyli o 8:59:59.001. Z logów widzę, że wszystko przebiegło poprawnie. Niestety komunikat, że pula rozdysponowana. Nie wiem, co to za przekręt, ale na 100 proc. coś tu jest nie tak. Sprawa dla prokuratury."

Zobacz także: Historyczna dziura budżetowa. "Dzięki temu mogliśmy pomóc przedsiębiorcom"

Instytucją odpowiedzialną za rozdysponowanie grantu była Wielkopolska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości. Ta z kolei otrzymała środki z Wielkopolskiego Urzędu Marszałkowskiego. Podkreślmy, unijne środki. Przez ponad dobę żadna z tych instytucji, pomimo kilku prób kontaktu z naszej strony (nie licząc krótkiej konferencji, podczas której zarząd WARP tłumaczył, że konkurs "przebiegł poprawnie"- red.), nie zdobyła się na wyjaśnienia.

We wtorek po południu na stronie marszałka Marka Woźniaka pojawiło się natomiast oświadczenie.

"Wobec zgłaszanych wątpliwości i protestów, dotyczących procedury przeprowadzenia przez Wielkopolską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości naboru wniosków na wsparcie grantowe (...), podjąłem decyzję o uruchomieniu przez Urząd Marszałkowski postępowania kontrolnego. Jego zadaniem będzie sprawdzenie przebiegu procesu zgłaszania/przyjmowania wniosków przez system informatyczny, ze szczególnym zwróceniem uwagi na potencjalny udział narzędzi wspomagających, tzw. bootów i ich faktycznej roli w ułożeniu listy potencjalnych beneficjentów, a także procesu startu przyjmowania zgłoszeń" - napisano w nim.

Jak dodano, do czasu wyjaśnienia wątpliwości nie będą dokonywane jakiekolwiek wypłaty środków finansowych z puli grantowej. Na tym nie koniec. Sprawie przygląda się wojewoda wielkopolski Łukasz Mikołajczyk, który powiadomił o wszystkim NIK, Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuraturę.

Nie ma pewności, jak w sprawie zachowa się Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, które jest odpowiedzialne za dzielenie i wydawanie funduszy UE. O komentarz poprosiliśmy Pawła Nowaka, zastępcę dyrektora biura komunikacji w ministerstwie.

- Częścią unijnych pieniędzy zarządza rząd, a częścią marszałkowie województw. Nabór, który się odbył, był w gestii samorządu – tłumaczy Nowak. - Umówiliśmy się z marszałkami, że my przeprowadzimy nabór dla średnich firm, a oni przeprowadzą nabór dla małych firm w ramach swoich kompetencji. Każdy marszałek mógł ustalić zasady naboru. Niektóre województwa ograniczyły granty dla określonych branż, inne wprowadziły zasadę "kto pierwszy ten lepszy" – dodał.

Nasz rozmówca wskazał jednocześnie, że wciąż nie ma decyzji, czy ministerstwo odniesie się do sprawy. Nowak wspomniał także w rozmowie, że słyszał, iż sytuacja mogła być sprawką hakerów.

O co chodzi? Według doniesień portalu epoznan.pl za przejęcie środków z WARPU-u miałyby być odpowiedzialne boty. "Są to platformy, które na zlecenie firm ubiegających się o dotację, automatycznie składają wniosek w pierwszej milisekundzie. Faktycznie są podmioty, które taką usługę świadczą - nazywają się 'snajperami dotacji'. Złożonych za ich pośrednictwem wniosków mogło być tak wiele, że limit wyczerpał się w ułamku sekundy i nie dało to szans wielu tym, którzy próbowali kliknąć samodzielnie" – czytamy.

- Nie wiem, co się musiało wydarzyć, żeby granty zostały rozdane w takim czasie. Bardzo dziwna sprawa, warto ją śledzić - mówi w programie "Money. To się liczy" Tomasz Snażyk, prezes Fundacji Startup Poland. Jego zdaniem tu faktycznie mogło dojść do cyberataku. - Być może jakieś boty złożyły kilka miliardów wniosków i stąd te problemy – podkreślił.

Problem w tym, że regulamin konkursu na granty – o czym wspominali przedstawiciele WARP-u – nie wyklucza wykorzystania botów do "wyklikania" wniosków o pieniądze.

- Jeśli jest to przeoczenie, to jest to bardzo dziwne, ponieważ z botami nie da się wygrać. A jeśli pomoc miała być dla osób poszkodowanych, które naprawdę tej pomocy potrzebują, to w tym momencie nie dochowano równości szans. W mojej opinii ten konkurs powinien zostać powtórzony – mówi money.pl właścicielka firmy z Wielkopolski, Magdalena Kosakowska

Pytanie, czy takie tłumaczenie WARP-u przekona instytucje audytowe, odpowiedzialne za rozliczenie środków, czyli Generalnego Inspektora Kontroli Skarbowej oraz Komisję Europejską, która rozdaje dotacje i udziela zamówień publicznych. Wysłaliśmy nasze pytania do biura KE. Gdy dostaniemy odpowiedź, niezwłocznie ją opublikujemy.

Niewykluczone, że sprawa będzie miała swój dalszy ciąg także w prokuraturze. Na Facebooku powstało wydarzenie, które zainicjowali wielkopolscy przedsiębiorcy. Skrzykują się oni, aby podpisać zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Do wtorkowego popołudnia udział w akcji potwierdziło ok. 1000 osób.

- Trudno nie być rozgoryczonym. Większość przedsiębiorców czekała na te granty. Liczymy na to, że prokuratura i policja, które będą prowadziły dochodzenie, przyjrzą się, co tam się działo i wykluczą nadużycia – wskazuje Magdalena Kosakowska.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
msp
firma
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(611)
Korupcja.
4 lata temu
I nie było DDoSa? Trochę dziwne.
mf888
4 lata temu
Ja kliknęłam własnoręcznie zgodnie z zegarem systemowym o godz. 9:00:00. Dostałam wiadomość, że mój wniosek został zaakceptowany. Dlaczego w takim razie konkurs ma zostać powtórzony? Czuję się poszkodowana, że ktoś blokuje należne mi środki!
Ann
4 lata temu
To samo zadziało się w Lublinie. Tam rządzi PiS . Co wy na to ?
nowy synonim
4 lata temu
uczciwy jak PIS
czysta utopia...
4 lata temu
Prawy i Sprawiedliwy kraj
...
Następna strona