Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
aktualizacja

Koronawirus w Polsce. Rynek fitness może stracić nawet 2,25 mld zł

13
Podziel się:

Przychody rynku fitness w tym roku mogą się zmniejszyć się nawet o ponad połowę, czyli o 2,25 mld zł, w wyniku epidemii COVID-19, wynika z raportu opracowanego przez Federację Pracodawców Fitness (FPF). W rezultacie kluby z polskim kapitałem mogą stać się łatwym celem przejęć przez podmioty z zagranicy.

Przychody rynku fitness w 2020 roku mogą zmniejszyć się o ponad połowę.
Przychody rynku fitness w 2020 roku mogą zmniejszyć się o ponad połowę. (Pixabay)

W ramach raportu "Klub nieczynny do odwołania" analizie poddano trzy scenariusze powrotu do działalności przez obiekty sportowo-rekreacyjne po epidemii. Dwa pierwsze zakładają, że wprowadzone w trakcie pandemii izolacja i zakazy (w tym zamknięcie obiektów sportowych) będą miały charakter jednorazowy i zakończą się wiosną tego roku.

Jeśli nastąpi to przed 1 maja 2020 (scenariusz 1), sumaryczne straty przychodów branży fitness będą stanowiły 1,65 mld zł w 2020 r., co przełoży się na spadek na poziomie 39 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym.

W przypadku zniesienia obowiązujących zakazów dopiero w maju (scenariusz 2) luka przychodowa w branży w bieżącym roku wyniesie 1,84 mld zł i będzie oznaczać utratę rocznych przychodów o ponad 43 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.

Zobacz także: Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem

Jeśli obowiązujące obecnie zakazy zostaną zniesione już w kwietniu, ale epidemia i związana z nią konieczność izolacji będą miały swoją drugą falę jesienią - tegoroczne zmniejszenie przychodów w branży fitness przekroczy 53 proc. co będzie oznaczało spadek przychodów o co najmniej 2,25 mld zł, podkreślono.

- Niezależnie od tego, jaki scenariusz się wydarzy, luka przychodowa, która powstanie w tym roku w branży, będzie nie do nadrobienia w kolejnych okresach. Sytuacja jest o tyle dramatyczna, że przed epidemią mieliśmy ustabilizowany własnościowo i rozwijający się rynek, pozytywnie oceniany pod względem perspektyw wzrostu w kolejnych latach - czytamy w raporcie.

Podkreślono też, że w przeciwieństwie do wielu krajów europejskich, to rynek nadal bardzo rozdrobniony i bazujący na spółkach o rodzimym kapitale.

- Obecna trudna sytuacja ekonomiczna i niemożność pokrycia kosztów stałych z przychodów, z czym najprawdopodobniej przedsiębiorcy będą się zmagać co najmniej przez cały 2020 r., powoduje, że staną oni przed widmem upadku. W rezultacie mogą stać się łatwym celem przejęć przez podmioty z zagranicy, które od lat z sukcesem realizują strategie międzynarodowej ekspansji - ocenia Adam Śliwiński z FPF.

Z raportu wynika także, że powrót do normalnej działalności w branży sportowo-rekreacyjnej potrwa znacznie dłużej niż sama epidemia. Kryzys uderzył w obiekty sportowe w momencie największej aktywności użytkowników i ich zapotrzebowania na aktywność fizyczną w ciągu roku.

Z kolei wychodzenie z epidemii przypadnie na okres, kiedy - z powodu sezonowości biznesu - aktywność w obiektach sportowych jest na niskim poziomie. W rezultacie moment startu odbudowywania branży po kryzysie przesunie się o co najmniej trzy miesiące.

W pierwszych miesiącach po ponownym uruchomieniu obiektów sportowych przewidywane jest załamanie sprzedaży ze względu na niepewność konsumentów co do stabilności zatrudnienia i dochodów oraz oczekiwaną większą skłonność do oszczędzania. W rezultacie Polacy mogą wstrzymać się z wydawaniem pieniędzy na potrzeby, które nie należą do podstawowego koszyka zakupowego.

Ograniczone zostaną wydatki związane z samorealizacją, jak praca nad sobą i własną sylwetką czy też potrzeby społeczne obejmujące poczucie przynależności do grupy. Na to nałoży się obserwowana już w innych krajach, w których otwarto ponownie galerie handlowe i obiekty sportowe, nieufność wobec przebywania w skupiskach ludzi w zamkniętych przestrzeniach.

Wszystko to spowoduje, że obiekty sportowo-rekreacyjne będą odczuwać skutki zamknięcia przez wiele miesięcy po ich formalnym otwarciu, a powrót do wcześniejszej aktywności użytkowników będzie liczony nie w miesiącach, lecz nawet w latach.

Niezależnie od spadku przychodów każdy klub fitness i obiekt sportowo-rekreacyjny ponosi wysokie koszty stałe, które stanowią ok. 70 proc. w strukturze wydatków. Lwia część - od 30 proc. do 50 proc. zależnie od miasta i lokalizacji - to koszty najmu powierzchni. W większości przypadków są one ponoszone przez kluby fitness także w okresie pandemii, bo aż 80 proc. obiektów sportowych mieści się poza centrami handlowymi o powierzchni powyżej 2 tys. m2.

Kolejny znaczący składnik kosztów to wynagrodzenia - ok. 30 proc. kosztów operacyjnych, zaś ok. 5 proc. stanowią koszty dzierżawy i leasing sprzętu. Po wznowieniu działalności po pandemii dodatkowym wyzwaniem dla zarządzających obiektami sportowymi i źródłem kosztów będą działania ukierunkowane na zabezpieczenie ćwiczących (środki i akcesoria ochronne, większa niż dotąd dezynfekcja, zmniejszenie dopuszczalnej liczby ćwiczących itp.). Przy oczekiwanych znacząco niższych przychodach w pierwszym roku po wznowieniu działalności pokrycie wszystkich kosztów z bieżących wpływów będzie wręcz niemożliwe.

Dlatego branża sportowo-rekreacyjna zrzeszona w FPF, która reprezentuje obecnie ponad 600 podmiotów na rynku, liczy na wsparcie ze strony państwa, a także na porozumienia ze współpracującymi podmiotami, głównie wynajmującymi powierzchnie.

W raporcie 'Klub zamknięty do odwołania' przedstawione zostały 3 najważniejsze postulaty, które mają zapewnić branży przetrwanie w dotychczasowej strukturze. Pierwszym jest utrzymanie dobrych rozwiązań z pakietu Tarczy 1.0 dotyczących m.in. czynszów w galeriach handlowych.

Drugi postulat to rozszerzenie regulacji w Tarczy 2.0 o lokale i powierzchnie poza galeriami i centrami handlowymi, ponieważ większość klubów fitness oraz innych podmiotów oferujących usługi z zakresu sportu i rekreacji zlokalizowanych jest w innych niż galerie i centra handlowe punktach.

Trzeci postulat to uregulowanie zobowiązań czynszowych na poziomie 8 proc. od przychodu jako całkowitej opłaty ponoszonej przez najemców na rzecz wynajmujących do momentu osiągnięcia 90 proc. przychodów z 2019 roku, o co zabiega obecnie Związek Polskich Pracodawców Handlu i Usług.

"To fundamenty do odbudowania naszej branży po kryzysie. Bez pomocy rządowej i partnerskiej współpracy ze strony wynajmujących polskie kluby fitness czy siłownie, zazwyczaj działające jako małe, niezależne podmioty gospodarcze, nie mają szans na dźwignięcie kosztów, które wynikają z umów zawartych w czasie prosperity i silnej konkurencji na rynku najmu - - podkreślił Śliwiński.

Obecnie, w związku z epidemią obiekty sportowe nie tylko nie mogą pozyskiwać przychodów, ale też muszą zwrócić już pobrane od klientów pieniądze za drugą połowę marca, kiedy były zamknięte. Z kolei po otwarciu, według przygotowanych dla FPF szacunków ekonomicznych, powrót do wcześniejszych przychodów zajmie branży ponad rok.

W Polsce istnieje 10 tys. różnego rodzaju obiektów sportowych. Samych klubów fitness jest łącznie około 3,5 tys., zatrudniają one ponad 50 tys. pracowników. Z ich oferty korzysta ponad 4 mln Polaków. Krajowy rynek fitness jest nadal w istotnym stopniu rozdrobniony - zaledwie 13 proc. klubów należy do dużych graczy rynkowych (zrzeszających minimum 4 kluby oraz wykluczając mikrokluby). Jest to znacząco mniej niż w pozostałych krajach europejskich.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

giełda
wiadomości
giełda na żywo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
ISBnews
KOMENTARZE
(13)
gosc
3 lata temu
Są ważniejsze dziedziny gospodarki,a nie rynek fitnes.Jak upadnie to nikt tego nie zauwazy,to zadna strata,to jest ,ale nie musi być.To tylko zdzieranie kasy,i robienie wody z mózgu,chodzisz na fitnes jesteś modny, a naiwni to łykają.
fulippo
4 lata temu
Najważniejsze, że słupki poparcia rosną bo polski lud lubi kagańce i siedzenie w domu.
Tom
4 lata temu
W sumie ludzie ruszą się poruszać na dworze. Nigdy nie rozumiałem jak można ćwiczyć wśród innych spoconych i niejednokrotnie nie za przyjemnie pachnących innych ćwiczących. Ja się popatrzy na wysportowanych ludzi na innych kontynentach to sylwetka jest wypracowania na dworze z pracą nad własnym ciężarem i własną siła. A nie tony stali przewalać. Mniej jeść i kamieniami rzucać czy w lesie drewno przerzucać. Proponuję zdrowe podejście do ćwiczeń .... na dworzu, na świeżym powietrzu.
Filip
4 lata temu
Lepiej jak byście napisali jaki rynek zyska bo który straci to my wiemy 😕.Pozdrawiam
Joana
4 lata temu
im szybiej tym lepiej. beda nowi . z nowymi pomyslami.