Pomimo, że Polska jest od ponad dwóch lat w Unii Europejskiej, to organy podatkowe wciąż nie radzą sobie ze stosowaniem przepisów podatkowych w praktyce. Jednym z największych jest rozliczanie VAT w transakcjach, gdy towar lub usługa pochodzi spoza Unii Europejskiej.
Jak radzi „Rzeczpospolita” rozwiązanie zależy przede wszystkim od tego, jaka procedura towarzyszyła wprowadzeniu towaru na terytorium Wspólnoty. A możliwości są dwie: albo transakcja zostanie potraktowana jako import towaru, albo jako nabycie wewnątrzwspólnotowe –
Według „Rzeczpospolitej’ w pierwszym wariancie chodzi o sytuację, w której firma spoza Handlujący z Unią przedsiębiorcy potwierdzają, iż urzędy skarbowe nie chcą wypowiadać się w sprawie transakcji wewnątrzwspólnotowychUnii Europejskiej (np. ze Stanów Zjednoczonych) sprzedaje swoje produkty w procedurze zawieszenia - odprawy czasowej, składu celnego czy tranzytu. Wówczas nabywca zapłaci VAT jak w wypadku importu, czyli według stawki krajowej. Zanim to się stanie, towar objęty jedną z procedur zawieszających może bez przeszkód jeździć po całej Unii.
W tej sytuacji obowiązek dopuszczenia do obrotu (zapłacenia cła i VAT) będzie więc spoczywał na przedsiębiorcy w Polsce, który stanie się właścicielem towaru (np. maszyny) i będzie mógł go swobodnie użytkować.
Inaczej wygląda natomiast sytuacja przedsiębiorcy, który sprowadziłby do Polski towar, dokonując tym samym wewnątrzwspólnotowego nabycia. Żeby to było możliwe, towar ten musiałby być wcześniej dopuszczony do obrotu na terytorium Unii Europejskiej. Wystarczy, aby amerykańska firma zarejestrowała się jako podatnik VAT w wybranym przez siebie kraju Wspólnoty (np. w Belgii), a następnie stamtąd prowadziła sprzedaż swoich produktów do innych państw członkowskich. Nabycie takiego towaru jest więc traktowane jako wewnątrzwspólnotowe, a należny (i naliczony) VAT z tego tytułu jest wykazywany w deklaracji podatkowej, którą firma ma obowiązek złożyć w urzędzie skarbowym – czytamy w „Rzeczpospolitej”.