Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Monika Szafrańska
|

Francuzi wyszli na ulice. Premier: mimo protestów nie zrezygnujemy z reformy prawa pracy

35
Podziel się:

Premier Francji Edouard Philippe oświadczył w środę, że rząd nie chce rezygnować z reformy kodeksu pracy oraz że powinna ona wejść w życie "pod koniec września". We wtorek w ramach akcji sprzeciwu wobec zmian odbyło się w całej Francji prawie 200 demonstracji.

We wtorek w demonstracjach wzięło udział - według policji - ponad 220 tys. osób.
We wtorek w demonstracjach wzięło udział - według policji - ponad 220 tys. osób. (PAP/EPA/IAN LANGSDON)

- Ci, którzy się niepokoją i sprzeciwiają temu tekstowi, absolutnie mają do tego prawo - mówił premier w telewizji publicznej France 2. - Słucham ich opinii i mam to na uwadze. Ale pozwolę sobie zaznaczyć, że Francuzi, gdy głosują, również mają prawo do tego, by traktować ich z szacunkiem. A reforma, którą wdrażamy, była ogłoszona przez prezydenta (Emmanuela Macrona) w czasie wyborów - dodał Philippe.

We wtorek w prawie 200 demonstracjach wzięło udział - według policji - ponad 220 tys. osób. Zdaniem centrali związkowej CGT, która wzywała do protestów, na apel odpowiedziało ok. 400 tys. ludzi.

Zobacz także: Spięcie pomiędzy Szydło a Macronem. Zobacz wideo:

W opinii związków zawodowych reforma, którą rząd planuje szybko przyjąć za pomocą pięciu dekretów, ograniczy prawa pracowników. CGT zaplanowała kolejne protesty na 21 września, natomiast 23 września manifestację w Paryżu ma zorganizować lewicowy ruch Francja Nieujarzmiona.

Zdaniem rządu reforma ma uelastycznić warunki płacy i pracy zwłaszcza w małych i średnich przedsiębiorstwach, by skłonić właścicieli do zatrudniania nowych pracowników. Między innymi ogranicza odszkodowania za zwolnienia, skraca terminy na złożenie skarg do sądów pracy i dopuszcza negocjowanie warunków zatrudnienia w firmach do 50 pracowników bez udziału związków zawodowych. Sprzeciwiają się temu związkowcy.

Przez dekady kolejne prawicowe i lewicowe francuskie rządy próbowały zreformować prawo pracy, ale pod naciskiem ulicznych protestów łagodziły wprowadzane zmiany. Stąd reformę uważa się za największy dotąd test dla przywództwa - w kraju i na szczeblu europejskim - wybranego w maju prezydenta Macrona, który traci poparcie w sondażach.

Przyjęcie reformy w drodze dekretów, a nie ustaw, ma przyspieszyć całą procedurę i zaoszczędzić rządowi debat parlamentarnych.

wiadomości
gospodarka
baza wiedzy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(35)
????.'
7 lat temu
Demonstracje u Franców Timmermansowi nie przeszkadzają.
Ali
7 lat temu
Francuzi beda miec dokladnie to na co sobie zaglosowali - wlasna zgube :))
kkk11
7 lat temu
makaron niczym ratlerek ujadał na nas ze łamiemy konstytucje groził sankcjami ,a co unia powie na to co sie dzieje we Francji dlaczego nasi europarlamentarzyści nie nagłaśniają łamania konstytucji i praw ludzi we Francji
Ityle
7 lat temu
To tam można rządzić dekretami? To ma być demokracja?
ArSi
7 lat temu
PiS też mówił o reformie sądów przed wyborami. To jak prawo oracy we Francji do KE, przecież ludzie protestują. Prezydenta usunąć, rząd również i oddać władzę opozycji....demokracja wedle UE.
...
Następna strona