Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Gdybym była przedsiębiorcą, to przedostałabym się na tę imprezę nawet kominem. Polacy brylują na Viva Tech w Paryżu

2
Podziel się:

Jak życie polskiego startupowca jest ciężkie, tak jedno jest pewne – nie ma co z fanatyzmem tracić czasu na pitchowanie na rodzimym podwórku. Prawdziwe pieniądze, tłumy prywatnych inwestorów i skalowalnogenne kontakty znajdziesz na branżowych imprezach za granicą. Takich jak choćby Viva Technology w Paryżu.

Viva Technology: ponad 80 tys. uczestników, tłumy inwestorów, dziennikarze z całego świata i 8 tys. startupów.
Viva Technology: ponad 80 tys. uczestników, tłumy inwestorów, dziennikarze z całego świata i 8 tys. startupów.

Jak życie polskiego startupowca jest ciężkie, tak jedno jest pewne – nie ma co z fanatyzmem tracić czasu na pitchowanie na rodzimym podwórku. Prawdziwe pieniądze, tłumy prywatnych inwestorów i skalowalnogenne kontakty znajdziesz na branżowych imprezach za granicą. Takich jak choćby Viva Technology w Paryżu. Jak tam się dostać? Naprawdę nie musisz sprzedawać nerki, by opłacić wejściówkę.

Gdybym miała nazwać jedną z najczęściej powtarzanych przeze mnie czynności podczas wizyty na tegorocznych targach Viva Tech, byłoby to... stanie w kolejkach. Ponad 80 tys. uczestników, tłumy inwestorów, dziennikarze z całego świata i ... 8 tys. startupów. Wciąż nie robi wrażenia? Tłumaczę dla opornych – pod gmachem paryskiej Expo Porte de Versailles Hall zebrało się około cztery razy więcej startupów niż jest w całej Polsce. Wejściówka dla startupowców kosztuje 245 euro (czyli niewiele ponad tysiąc złotych). Dla porównania, za udział w InfoShare należy zapłacić 750 zł. Wiele młodych firm przedostało się jednak na targi za sprawą większych partnerów.

Gdybym była startupem, to przedostałabym się do środka nawet kominem. Dlaczego? Podam kilka wymownych liczb z ostatniego raportu fundacji Startup Polandpoświęconemu kondycji rodzimego rynku kapitału VC. Trzy procent – tyle stanowią polskie fundusze venture capital w puli europejskiej. 500 proc. – o tyle więcej pieniędzy dostają startupy w Europie przy rundzie seed. W Polsce funkcjonuje łącznie 85 podmiotów typu VC. Osiemdziesiąt pięć! I to bynajmniej nie najbardziej rozgarniętych w tego typu inwestycjach. Jak twierdzi 65 proc. przedsiębiorców spytanych przez Startup Poland, większość inwestorów nie ma zielonego pojęcia o zarządzaniu takim bytem jak startup. Wymieniać dalej? Wolę wrócić do Viva Tech.

Rozmach imprezy imponuje. Co chwila przewracam się o pitchującego startupowca. Co krok, to strefa specjalna – dla kontaktów z inwestorami, warsztatów z mentorami, rozmów z mediami. Na wyciągnięcie ręki są tu wielkie korporacje, takie jak Orange, L'oreal, IBM czy Google, jak i grube ryby z europejskich funduszy VC. Wśród gości specjalnych i speakerów znajduję takie nazwiska jak – ni mniej, ni więcej – Mark Zuckerberg (nie trzeba przedstawiać), Eric Schmidt, były szef Google'a, czy Dara Khosrowshahi, nowy prezes Ubera.

Zobacz także: Zobacz też: Energetyczny gigant inwestuje w startupy

Startupy są głównie zgrupowane według krajów pochodzenia. Swoje strefy mają, rzecz jasna, Izrael, Francja, Włochy. Po raz pierwszy w historii targów ze swoją prezentacją do Paryża przyjechali Rosjanie z Centrum Innowacji Skolkovo. Są też przedstawiciele Maroko, Senegalu czy Arabii Saudyjskiej. Nie ma tylko barw Polski. Nieliczne startupy znad Wisły przyjechały tu na własną rękę bądź przy asyście wielkich partnerów. Czwarty rok z rzędu taki wyjazd organizuje m.in. Orange w ramach międzynarodowego programu akceleracji Orange Fab. – Nasz program akceleracyjny działa w 14 krajach. Łącznie zabraliśmy na tegoroczne targi ok. 60 startupów z całego świata. W tym cztery z Polski – wyjaśnia mi Joanna Bruździak, kierowniczka Wydziału Inkubacji i Nowych Rozwiązań w polskim Orange'u. Zaznacza, że w ramach akceleracji startupy otrzymują również dostęp do infrastruktury i międzynarodowej sieci kontaktów Orange.

– Startup musi być skalowalny globalnie. Dlatego nie należy zatrzymywać się na jednym państwie, na jednym źródle przychodów i tych samych klientach – mówi w rozmowie ze mną Piotr Holubowicz, CEO i współzałożyciel SEEDiA, produkującego inteligentne, zasilane energią słoneczną ławki. Startup istnieje na rynku zaledwie dwa lata, a już zdążył poszerzyć portfolio swoich produktów o solarne przystanki i infokioski. – Działamy w trzech krajach – w Polsce, Szwecji i Austrii. Ale dopiero się rozkręcamy z ekspansją. Ze swoimi produktami byliśmy w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Izraelu. Mamy podpisane nowe umowy z dystrybutorami we Francji, Szwajcarii i USA – wymienia Piotr. Podkreśla, że bardzo pomocne są misje gospodarcze, które organizuje np. polski PAIH, jak i udział w targach typu Viva Tech.

– Chodzi przede wszystkim o network z dużymi organizacjami. Nie mówię tu jedynie o znalezieniu potencjalnych inwestorów, lecz także partnerów – dodaje Marek Stawiński, założyciel Naviparking, platformy do zarządzania miejscami parkingowymi. – Mieliśmy tu spotkanie m.in. z firmą produkującą roboty. Zależy nam także na pozyskaniu partnerów z branży elektromobilności – dodaje. Jak działa Naviparking? Jest to platforma, która monitoruje dostępność miejsc parkingowych. Wystarczy pobrać aplikację, by dowiedzieć się, gdzie znajdziesz puste miejsce parkingowe. Brzmi jak marzenie senne? – Dopiero wkraczamy na rynek z szerszą komunikacją. Mamy już 1000 parkingów lotniskowych w całej Europie, w tym 50 w Polsce. Do tego miejsca parkingowe przy hotelach czy dużych firmach – wyjaśnia Iwona Skowronek, CXO Naviparking.

– Gros naszych klientów jest w Polsce. Mieliśmy okazję przetestować wydajność swojego systemu podczas ubiegłorocznego Orange Warsaw Festival. Spisaliśmy się na piątkę. Teraz przyglądamy się innym krajom, w tym Francji – mówi mi Michał Żółkiewski, współtwórca Whirla, systemu bezprzewodowego ładowania telefonów dla kawiarni, biur czy centrów handlowych. Z rozwiązań Whirla można skorzystać m.in. w warszawskiej Galerii Mokotów. Wbrew pozorom kraje starej Unii odstają od młodszych członków wspólnoty pod względem zaawansowania rozwiązań bezprzewodowych. Jak zapewnia Michał, nad Sekwaną nie zetknął się jeszcze z podobnym do swojego produktem.

Do tegorocznego akceleratora Orange dostały się jeszcze dwie firmy. Makigami, oferująca rozwiązania do zarządzania procesami biznesowymi w firmach oraz Fastpass, czyli pierwsza w kraju aplikacja przyjmująca płatności bezgotówkowe BLIKIEM w komórce.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

unia
zarządzanie
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(2)
ggw
6 lat temu
Jakieś brednie !!!!__ Zrozumiałem tyle że polskie startupy nie są obecne w Paryżu a są tam prawie wszyscy ale z czego to wynika to już było za trudne dla pismaka!!!!!
Lasser
6 lat temu
Połowa nonsensownego pamfletu o tysięcznym startupie, który produkuje solarne ławki ... Ja prdl...