Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Polscy przedsiębiorcy zbyt optymistycznie wchodzą w spółki. Zobacz, jakich błędów nie popełnić na starcie

2
Podziel się:

Zakładający firmy zachowują się tak, jakby przez cały czas prowadzenia działalności miał im towarzyszyć entuzjazm z pierwszych dni. Problem w tym, że jedność celów rzadko utrzymuje się na długie lata.

Lekkomyślność i wiara w to, że będzie dobrze, to prosta droga do plajty.
Lekkomyślność i wiara w to, że będzie dobrze, to prosta droga do plajty. (istockphoto)

Aż 4/5 polskich przedsiębiorców, zakładając firmę ze wspólnikami, jest przekonanych, że towarzyszyć im będzie zgoda po wsze czasy - wyliczyła kancelaria Dowlegal. Może to dziwić tym bardziej, iż - jak się wydaje - wiedza o tym, że trzeba uważać na partnerów w biznesie i dobrze się zabezpieczyć przed ewentualnymi problemami, jest dość powszechna.

Niestety, z doświadczeń prawników tej kancelarii wynika, że przy rozwoju firmy niemalże każda decyzja dotycząca zmiany profilu działalności czy przemodelowanie całego wręcz projektu wiązać się będzie z problemami i tarciami między wspólnikami.

Zobacz także: Firmy dopiero uczą się udzielać pożyczek online. "Fintech to adrenalina dla gospodarki"

Tak jak miało to miejsce w przypadku małej firmy z sektora IT. Jeden ze wspólników - programista - wniósł do spółki swoje oprogramowanie, a inwestor 20 tys. zł. Przy czym ten drugi obiecał, że w najbliższym czasie dorzuci jeszcze 100 tys. zł na dalszy rozwój.

- Tylko potem kolejnych pieniędzy nie było. Brak umowy inwestycyjnej sprawił, że zdolny programista stracił prawa do oprogramowania. Inwestor zdobył za 20 tys. zł połowę praw do niego. Warto tu wspomnieć, że aplikacja była warta więcej niż 100 tys. zł - mówi money.pl Rafał Olejnik, adwokat, partner zarządzający kancelarii Dowlegal..

Spór trwa, programista nie może rozwijać dalej aplikacji. Inwestor z kolei stoi na stanowisku, że teraz na dalszy rozwój każdy ze wspólników powinien wyłożyć takie same środki.

Przed podobnymi sytuacjami zabezpiecza wspomniana umowa inwestycyjna, z której jednak korzysta zaledwie 20 proc. przedsiębiorców zakładających rodzime firmy. Wynik ten wpisuje się w ogólny obraz naszej świadomości prawnej.

Czerwcowy raport NIK wskazał, że od 2016 r. z nieodpłatnych porad prawnych skorzystało zaledwie 25 proc. Polaków. Z kolei blisko połowa prawników pracujących w tym projekcie oceniła, że poziom świadomości przysługujących nam praw jest dalece niewystarczający.

Brakuje negatywnych doświadczeń

Skoro jest aż tak źle, to dlaczego z przedsiębiorcami miałoby być inaczej? Skąd w nich przekonanie, że co by się nie działo, to będzie dobrze?

- Są to najczęściej osoby, które nie miały negatywnych doświadczeń i wstępują do spółki bez żadnych zabezpieczeń, pomysłów, know-how lub środków finansowych - mówi Rafał Olejnik.

Jak przekonuje nasz rozmówca, dobrze sformułowana umowa inwestycyjna powinna bardzo dokładnie opisywać m.in. sposób powoływania zarządu i podejmowania decyzji w trakcie zgromadzenia wspólników. W takiej umowie trzeba też szczegółowo zdefiniować i opisać obowiązki wszystkich wspólników. To samo trzeba zrobić z ich wynagrodzeniami, świadczeniami niefinansowymi i, co równie ważne, prawami autorskimi.

Niestety, nawet najwięksi optymiści muszą porzucić życzeniowe myślenie o tym, że po drodze nic nieciekawego między wspólnikami się nie wydarzy. Dlatego w umowie trzeba też opisać sankcje za nieprzestrzeganie zdefiniowanych obowiązków, zasady co do zakazu konkurencji i poufności.

Sama umowa inwestycyjna to też za mało

Startując z firmą dobrze jest również przygotować się na sytuacje, kiedy któryś ze wspólników będzie chciał się ze współpracy wycofać. Bez tego taki "rozwód" może być bardzo kosztowny.

Tymczasem, jak przekonuje prawnik z Dowlegal, w przypadku sporu między wspólnikami czy wyjściu ze spółki precyzyjne zapisy umowy inwestycyjnej pozwalają przed sądem wykazać, czy doszło do przekroczenia zakresu kompetencji lub niedopełnienia obowiązków.

Jednak sama umowa inwestycyjna nie wystarczy, jeżeli i do niej przeszczepimy zbyt dużo optymizmu z początków działalności. - Związane z tym komplikacje mogą pojawić się np. w sytuacji współpracy pomiędzy wspólnikami posiadającymi know-how a inwestorem finansowym - mówi Olejnik.

Wszystko zależy od tego, jak "opiszemy" dofinansowanie na zasadzie pożyczki dla spółki. Jak przekonuje prawnik, jeżeli w umowie strony sprecyzują, że inwestor finansowy zobowiązany jest do udzielenia pożyczki, należy mieć na uwadze, że pożyczka co do zasady ma charakter zwrotny i oprocentowany.

Różowe okulary czas zdjąć

- Praktyka pokazuje jednak, że często wspólnicy nieświadomie podpisują umowę inwestycyjną ze zobowiązaniem w postaci pożyczki, przy czym orientują się o obowiązku zwrotu dopiero w momencie sporu, kiedy niezadowolony wspólnik występuje z roszczeniem o zwrot wpłaconych kwot - mówi Rafał Olejnik.

Dlatego warto się zastanowić nad innym rozwiązaniem. Jest nim pożyczka z tzw. konwersją na kapitał zakładowy. - Dzięki temu pozostali wspólnicy od początku będą mogli racjonalnie oszacować ryzyko uczestnictwa w przedsięwzięciu - mówi prawnik.

Problem związany ze zbyt długim noszeniem przez przedsiębiorców różowych okularów skutkować może również problemami z prawami do własności intelektualnej. - Spory pomiędzy wspólnikami dotyczące wniesionych praw autorskich są często spotykane w spółkach działających w obszarze IT - mówi Olejnik.

W ich przypadku takie zaniedbania prawne związane są z poważnymi konsekwencjami. Spowodować mogą nawet utratę praw do projektów. Zagrożone są też zainwestowane w to pieniądze, które można odzyskać jedynie przez likwidację spółki według zasadach kodeksu spółek handlowych.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl

firma
wiadomości
druki
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(2)
OBIEKTYWNY og...
5 lata temu
Najlepiej w chodzić spółki z PiSem -patrz spółki skarbu państwa !!!
QOLSON z poli...
5 lata temu
Sþółki ?jakie ? Ble,ble i ble