Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Mateusz Ratajczak
|

Zmiany w kodeksie pracy. Pieniądze za pracę z domu?

345
Podziel się:

Sto złotych rekompensaty za prąd, praca zdalna tylko za obopólną zgodą pracownika i pracodawcy oraz odpowiedź na pytanie: kto odpowiada za wypadek pracownika, który pracuje z domu? Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej coraz głośniej mówi o zmianach w kodeksie pracy. Wstępne propozycje już ma.

Zmiany w kodeksie pracy. Pieniądze za pracę z domu?
Premier Mateusz Morawiecki i minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg (KPRM, Adam Guz)

- Kodeks pracy powinien być zmieniony, bo musi być przystosowany do zupełnie nowej rzeczywistości. Podstawowym wyzwaniem jest oczywiście uporządkowanie kwestii dot. pracy zdalnej - mówił money.pl Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej podczas Forum Ekonomicznego. Jak zapewnia, jest to jeden z podstawowych tematów dla ministerstwa w tej chwili. Dlaczego?

Bo choć ponad milion Polaków musiało pracować z domu w trakcie epidemii, to w przepisach wątek pracy zdalnej niemal nie istnieje. Niemal, bo pojawił się wraz z zapisami jednej z tarcz. Trudno kilka zdań z ustawy określić jednak kompleksowym rozwiązaniem. Takie ma dopiero powstać.

Według wstępnych planów resortu praca zdalna miałaby być umową pomiędzy pracownikiem a pracodawcą (a nie narzuconym rozwiązaniem). Jednocześnie resort zastanawia się, jak w przepisach umieścić kwestie rekompensat dla pracowników. I tak niektórzy mogliby dostać pieniądze za zużyty sprzęt, za wykorzystaną energię czy pracujące cały dzień ogrzewanie.

Ile? Jeszcze kilka miesięcy temu w rządzie był pomysł, by było to przynajmniej 100 zł. "Stówka" dla każdego jednak przepadła. Kwota dodatku najprawdopodobniej będzie po prostu ustalana przez pracodawcę i pracownika. W ustawie sztywnej propozycji nie będzie.

Niektóre firmy już teraz decydują się na dopłaty - przekazują pracownikom środki do wydania np. na doposażenie domu. Część firm robi to jeszcze inaczej. Po prostu prosi pracowników o wskazanie, jaki sprzęt jest potrzebny, a to firma zajmuje się zamówieniem go. W nowej rzeczywistości umówienie się na takie rozwiązania byłoby warunkiem przeniesienia pracownika na pracę zdalną (o ile oczywiście będzie miał jakieś wymagania).

Zobacz także: 5 nowych podatków PiS. "Nie mamy dialogu"

Pierwszy projekt ma się pojawić jeszcze we wrześniu.

Przepisów brak

Jak pisaliśmy w money.pl, rząd 2 marca uchwalił ustawę o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, ale znalazła się w niej jedynie wzmianka o pracy zdalnej. W ramach ustawy przyznano pracodawcy uprawnienia do polecenia pracownikowi wykonywania pracy poza siedzibą firmy. I tyle.

Wielu przedsiębiorców w trybie pracy zdalnej wprost się zakochało. I pomimo luzowania przepisów związanych z koronawirusem, pracownicy zostali w domach. Trendy wynoszenia pracy z biura dość znacznie przyśpieszyły. I to zdecydowanie bardziej niż ustawodawca przewidywał. Praca z domu w wielu miejscach trwa już od wielu miesięcy. Stąd Ministerstwo chce załatać tę dziurę. I to na stałe.

Wiceminister Stanisław Szwed przekonuje, że przepisy powinny być dziełem porozumienia na linii pracodawcy - związki zawodowe. I stąd temat ma się pojawiać na Radzie Dialogu Społecznego. - Będziemy inicjować rozmowy, ale najlepiej, by to obie strony same określiły, jak widzą przepisy dot. pracy zdalnej - mówi.

Nie jest jednak tajemnicą, że w resorcie Marleny Maląg w porozumienie ponad podziałami nie wierzy zbyt wiele osób. Stąd resort najprawdopodobniej sam nie tylko "zainicjuje" rozmowy, ale po prostu przygotuje projekt.

Resort chce rozstrzygnąć trzy podstawowe kwestie. Po pierwsze dziś praca zdalna jest narzucana przez pracodawcę. W docelowym modelu ma to być układ pomiędzy pracownikiem a pracodawcą lub pomiędzy działającymi w firmie związkami zawodowymi a firmą.

Drugą kwestią są sprawy bezpieczeństwa i odpowiedzialności za wypadki przy pracy.

Pracodawcy, we wspólnym apelu podpisanym m.in. przez Konfederację Lewiatan, BCC, Pracodawców RP i Polskie Forum HR, proponują, by to Zakład Ubezpieczeń Społecznych sam badał, czy wypadek miał związek z pracą, czy nie. Jednocześnie pracodawcy sugerują, by firmy nie mogły same przeprowadzać takiego postępowania, by nie naruszać miru domowego.

Ostatnią jest kwestia rekompensat np. za wykorzystany sprzęt lub zużyty prąd. W projekcie jednej z tarcz znalazły się zapisy, że mogłoby to być 100 zł. Kwota jednak przepadła. W tej chwili w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej bliżej jest do pomysłu, by kwoty i warunki rekompensaty ustalali pracodawcy z pracownikami.

Jak wynika z informacji money.pl, resort napotkał jednak wiele problemów. Już sama definicja pracy zdalnej przysparza problemów. Z drugiej strony resort wciąż zastanawia się, czy praca zdalna ma być czasową możliwością, czy dla niektórych standardem. W końcu w niektórych zawodach obecność w biurze nie jest wcale wymagana.

 Pośpiech nie jest wskazany

- Popadamy ze skrajności w skrajność. Z jednej strony nie mamy żadnych przepisów, z drugiej jesteśmy o krok od gloryfikowania pracy zdalnej - mówi money.pl prof. Monika Gładoch, ekspert prawa pracy. Jak podkreśla, przy opracowaniu nowych rozwiązań musimy wyjść poza myślenie o przepisach na czasy "pandemii".

Jednocześnie jej zdaniem nie warto tworzyć nowych przepisów, a dostosować już istniejące. I to tak, by gwarantowały pracownikom bezpieczeństwo.

- Samo przepisanie obecnych przepisów z ustaw tymczasowych do kodeksu pracy byłoby fatalnym rozwiązaniem. Praca zdalna w tej chwili, w brzmieniu obecnych przepisów, to wywrócenie praw pracowniczych do góry nogami. Moim zdaniem powinna to być zawsze praca okazjonalna, a nie praca na stałe. Warto rozważyć, czy to nie pracownik powinien decydować o przejściu na tryb zdalny, np. składając odpowiedni wniosek - dodaje.

Jak zwraca uwagę prof. Gładoch, przy próbie stworzenia nowych przepisów pojawi się jeszcze jeden problem: kontrola pracodawcy.

- Pracodawca ma pełne prawo, by wymagać wiedzy, jak pracownik wykonuje jego polecenia. Czy w takim razie ma prawo przeprowadzić kontrolę w miejscu wykonywania pracy? Na to pytanie również trzeba sobie odpowiedzieć. To łączy się oczywiście z prywatnością - dodaje. I dodaje, że kolejnym problemem jest równość pracowników.

- Osoba, która nie jest w biurze, powinna mieć identyczny dostęp np. do szkoleń i kursów podnoszących kwalifikacje jak jej koledzy z biura. I takie przepisy powinny się znaleźć w ustawie - mówi. - To szalenie skomplikowana materia, która gwarantuje bezpieczeństwo i pracownikowi, i pracodawcy. Pośpiech może tylko zaszkodzić - mówi.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(345)
Agata
3 lata temu
Przykład z własnego podwórka, siedzą w domu od marca, niby pracują, a wszystko w międzyczasie robią: pranie, sprzątanie, zakupy, a inny musi się narażać i jeździć zatłoczonymi autobusami do pracy. I gdzie tu jest sprawiedliwość?
Agata
4 lata temu
Artykuł nic nie wspomina o telepracy, która jest już uwzględniona w przepisach.
DS
4 lata temu
Więcej socjalizmu, tym razem skończy się inaczej. Ile firm i milionów pracowników nie ma zajęcia, bo nic się nie opłaca robić przez biurokracje, wysokie podatki, lepiej niech ktoś inny się narobi i nam da...
Romek
4 lata temu
Ciekawe czy tez beda sie nalezaly firmom sprzątającym pieniadze za prace jak pozamykaja wszystko
Artur
4 lata temu
Niech władza przestanie się wtrącać w sprawy pracowników i pracodawców. Każdy powinien mieć prawo ustalić takie warunki pracy jakie chce.
...
Następna strona