poprzedni wątek | następny wątek | pl.soc.prawo |
2013-09-04 15:38 | Inna forma naciągactwa? | sqlwiel |
Pytania na końcu, acz banalne. Słyszałem dziś na klatce schodowej rozmowę sąsiada z jakimś naciągaczem. Naciągacz twierdził, że ma przesyłkę dla jego żony, książkę telefoniczną i sąsiad "ma tu podpisać". Sąsiad, choć pod 80-kę, nie w ciemię bity i posłał go w p...u. Tamten się odgrażał jeszcze, że jak nie odbierze, to mu karę wpieprzą (dosłownie). Widziałem tego naciągacza potem. Żadnego identyfikatora na wierzchu, pod pachą 3 książki formatu ok. C5 po 100 kartek na oko. Znacie takie przypadki? Czy na karteluszku, który by się ew. podpisało - mogło być coś w rodzaju zamówienia nie-wiadomo-czego, z czego później trudno się wykręcić? Przed czym przestrzec innych, własnych "dziadków"? Bo trudno chyba zakazać podpisywania czegokolwiek w drzwiach, nawet listów poleconych... -- Dziękuję. Pozdrawiam. sqlwiel. |
2013-09-04 15:43 | Re: Inna forma naciągactwa? | Kris |
W dniu środa, 4 września 2013 15:38:09 UTC+2 użytkownik sqlwiel napisał: > Słyszałem dziś na klatce schodowej rozmowę sąsiada z jakimś naciągaczem. Czemu naciągacz od razu. Paranoja jest uleczalna jak znajdziesz odpowiedniego lekarza Pewnie to była książka telefoniczna ORANGe. Kiedyś jak miałem telefon stacjonarny to tak własnie dostarczali książki- za pokwitowaniem ale za darmo. |
||
2013-09-04 16:13 | Re: Inna forma naciągactwa? | witek |
Kris wrote: > W dniu środa, 4 września 2013 15:38:09 UTC+2 użytkownik sqlwiel napisał: > >> Słyszałem dziś na klatce schodowej rozmowę sąsiada z jakimś naciągaczem. > Czemu naciągacz od razu. Paranoja jest uleczalna jak znajdziesz odpowiedniego lekarza > Pewnie to była książka telefoniczna ORANGe. > Kiedyś jak miałem telefon stacjonarny to tak własnie dostarczali książki- za pokwitowaniem ale za darmo. > a przy tym mowili, ze dostaniesz wpierdziel? |
||
2013-09-04 16:26 | Re: Inna forma naciągactwa? | Robert Tomasik |
Użytkownik "witek" news:l07f5v$8nn$1@dont-email.me... >>> Słyszałem dziś na klatce schodowej rozmowę sąsiada z jakimś >>> naciągaczem. >> Czemu naciągacz od razu. Paranoja jest uleczalna jak znajdziesz >> odpowiedniego lekarza >> Pewnie to była książka telefoniczna ORANGe. >> Kiedyś jak miałem telefon stacjonarny to tak własnie dostarczali >> książki- za pokwitowaniem ale za darmo. > a przy tym mowili, ze dostaniesz wpierdziel? Może kurierowi nie chciało sie wracać, jak będzie "babcia" i w ten sposób próbował nakłonić "dziadka" do odebrania przesyłki. Oczywiście forma niedopuszczalna, ale przynajmniej dająca się zrozumieć. |
||
2013-09-04 16:24 | Re: Inna forma naciągactwa? | Robert Tomasik |
UĹźytkownik "sqlwiel" <"nick"@googlepoczta.com> napisaĹ w wiadomoĹci news:522737c2$0$1256$65785112@news.neostrada.pl... > Pytania na koĹcu, acz banalne. > > SĹyszaĹem dziĹ na klatce schodowej rozmowÄ sÄ siada z jakimĹ naciÄ gaczem. > NaciÄ gacz twierdziĹ, Ĺźe ma przesyĹkÄ dla jego Ĺźony, ksiÄ ĹźkÄ telefonicznÄ > i sÄ siad "ma tu podpisaÄ". SÄ siad, choÄ pod 80-kÄ, nie w ciemiÄ bity i > posĹaĹ go w p...u. Tamten siÄ odgraĹźaĹ jeszcze, Ĺźe jak nie odbierze, to > mu karÄ wpieprzÄ (dosĹownie). WidziaĹem tego naciÄ gacza potem. Ĺťadnego > identyfikatora na wierzchu, pod pachÄ 3 ksiÄ Ĺźki formatu ok. C5 po 100 > kartek na oko. > > Znacie takie przypadki? > Czy na karteluszku, ktĂłry by siÄ ew. podpisaĹo - mogĹo byÄ coĹ w rodzaju > zamĂłwienia nie-wiadomo-czego, z czego później trudno siÄ wykrÄciÄ? > Przed czym przestrzec innych, wĹasnych "dziadkĂłw"? Bo trudno chyba > zakazaÄ podpisywania czegokolwiek w drzwiach, nawet listĂłw poleconych... W mojej ocenie, nie znajÄ c treĹci tego karteluszka, to trudno jednoznacznie oceniÄ, czy byĹa to prĂłba oszustwa. Nie wykluczone, ale nie wiemy. Natomiast odgrazanie siÄ, ze jeĹli nie odbierze, to mu karÄ naĹoĹźÄ , juĹź podlegaĹo pod groĹşbÄ karalnÄ i spokojnie moĹźna byĹo dokonaÄ obywatelskiego zatrzymania sprawcy. Wezwani na miejsce policjanci zajrzeliby do tej kartki i gdyby sie okazaĹo, ze to jakaĹ dzika umowa, to wĂłwczas w oparciu o Twoje i owego "dziadka" zeznania moĹźnaby wyeliminowaÄ idiotÄ z dziaĹania. Po za tym skoro ksiÄ Ĺźka byĹa adresowana do Ĺźony "dziadka", to nie przyjÄcie jej przez "dziadka" nie moĹźe powodowaÄ ujemnych konsekwencji dla "babci". A z drugiej strony trudno, by nadawca dochodziĹ roszczeĹ od "dziadka", z ktĂłrym umowy zadnej nie ma. Jestem w stanie sobie wyobraziÄ zawarcie przez "babciÄ" jakiejĹ umowy nakĹadajÄ cej na niÄ karÄ za nieodebranie owej przesyĹki, no ale ta umowa dotyczy jej, a nie "dziadka". Konstrukcji, ktĂłra rodziĹÄ by jakÄ kolwiek odpowiedzialnoĹÄ po stronie "dziadka nie jestem w stanie w ogĂłle sobie wyobraziÄ, skoro ne jest stronÄ postÄpowania. KsiÄ Ĺźka telefoniczna w formacie C5 na 100 stron jest dziwnym zjawiskiem. Jak jeszcze dostawaĹem takie z TP SA, to byĹ to format A4 i kilkaset stron. Moze to byĹa jakaĹ "PANORAMA FIRM" lokalna. Takie coĹ widziaĹem. |
||
2013-09-04 16:40 | Re: Inna forma naciągactwa? | sqlwiel |
W dniu 2013-09-04 15:43, Kris pisze: > W dniu środa, 4 września 2013 15:38:09 UTC+2 użytkownik sqlwiel napisał: > >> Słyszałem dziś na klatce schodowej rozmowę sąsiada z jakimś naciągaczem. > Czemu naciągacz od razu. Paranoja jest uleczalna jak znajdziesz odpowiedniego lekarza > Pewnie to była książka telefoniczna ORANGe. > Kiedyś jak miałem telefon stacjonarny to tak własnie dostarczali książki- za pokwitowaniem ale za darmo. Grożąc "wpieprzeniem kary" jeśli nie pokwitujesz? -- Dziękuję. Pozdrawiam. sqlwiel. |
||
2013-09-04 16:41 | Re: Inna forma naciągactwa? | hikikomorisan |
On 04.09.2013 16:24, Robert Tomasik wrote: > Użytkownik "sqlwiel" <"nick"@googlepoczta.com> napisał w wiadomości > news:522737c2$0$1256$65785112@news.neostrada.pl... >> Pytania na końcu, acz banalne. >> >> Słyszałem dziś na klatce schodowej rozmowę sąsiada z jakimś >> naciągaczem. Naciągacz twierdził, że ma przesyłkę dla jego żony, >> książkę telefoniczną i sąsiad "ma tu podpisać". Sąsiad, choć pod >> 80-kę, nie w ciemię bity i posłał go w p...u. Tamten się odgrażał >> jeszcze, że jak nie odbierze, to mu karę wpieprzą (dosłownie). >> Widziałem tego naciągacza potem. Żadnego identyfikatora na wierzchu, >> pod pachą 3 książki formatu ok. C5 po 100 kartek na oko. >> >> Znacie takie przypadki? >> Czy na karteluszku, który by się ew. podpisało - mogło być coś w >> rodzaju zamówienia nie-wiadomo-czego, z czego później trudno się >> wykręcić? >> Przed czym przestrzec innych, własnych "dziadków"? Bo trudno chyba >> zakazać podpisywania czegokolwiek w drzwiach, nawet listów poleconych... > > W mojej ocenie, nie znając treści tego karteluszka, to trudno > jednoznacznie ocenić, czy była to próba oszustwa. Nie wykluczone, ale > nie wiemy. Natomiast odgrazanie się, ze jeśli nie odbierze, to mu karę > nałożą, już podlegało pod groźbę karalną i spokojnie można było dokonać > obywatelskiego zatrzymania sprawcy. No i mielibysmy kolejny przypadek zejscia smiertelnego dziadka "z przyczyn naturalnych" zaraz po/w trakcie szarpaniny/bijatyki. -- Obiecanki-ZUSanki. Rzad gwarantuje obywatelom biedę na starość... http://www.bankier.pl/wiadomosc/Chcesz-biedowac-na-starosc-Zaufaj-panst wu-2929060.html UMOWA SMIECIOWA TO ETAT! Dostajesz śmieci! Gdy ty ciężko pracując dostajesz na rękę 2150zł, fiskus i ZUS kasują 1450zł. Sprawdź sam: http://www.pracuj.pl/kalkulatory/kalkulator-wynagrodzen.aspx |
||
2013-09-04 16:50 | Re: Inna forma naciągactwa? | sqlwiel |
W dniu 2013-09-04 16:24, Robert Tomasik pisze: > W mojej ocenie, nie znając treści tego karteluszka, to trudno > jednoznacznie ocenić, czy była to próba oszustwa. Nie wykluczone, ale > nie wiemy. Natomiast odgrazanie się, ze jeśli nie odbierze, to mu karę > nałożą, już podlegało pod groźbę karalną i spokojnie można było dokonać > obywatelskiego zatrzymania sprawcy. "Ujęcia", a nie "zatrzymania". Jak mi kiedyś glinarze wytłumaczyli - obywatel "ujmuje", a "zatrzymują" organa. Byłbym (sądzę, że nie tylko ja) Ci wdzięczny za nieco szersze opisanie aktu ujęcia. Dotychczas "ujmowałem" ulotkarzy z art. 63a i było bez problemów. Schodziłem na dół, przekręcałem klucz w zamku drzwi wejściowych, informowałem o fakcie ujęcia i dzwoniłem po policję. Zwykle trwało kwadrans. Nigdy nie dostałem wp...l i nigdy nie oskarżono mnie o działanie bezprawne, ale licho nie śpi. Więc... 1. Nie mając kwalifikacji mogę się mylić co do oceny zaistnienia wykroczenia/przestępstwa. Co mi grozi za bezpodstawne ujęcie? 2. Jak zatrzymać sprawcę i nie pozwolić mu na oddalenie się? Czy mogę go złapać za mankiet i trzymać? Co mu przy tym powiedzieć? Czy wolno mi sprytnym ruchem przypiąć go kajdankami do balustrady? (żarty na bok: jak to zrobić _technicznie_?) -- Dziękuję. Pozdrawiam. sqlwiel. |
||
2013-09-04 17:39 | Re: Inna forma naciągactwa? | ikarek |
UĹźytkownik "sqlwiel" <"nick"@googlepoczta.com> napisaĹ w wiadomoĹci news:522737c2$0$1256$65785112@news.neostrada.pl... > Znacie takie przypadki? Znam z autopsji, gdyĹź sam pogoniĹem podobnego pana, ktĂłry przywiĂłzĹ niezamĂłwionÄ ksiÄ ĹźkÄ telefonicznÄ i chciaĹ za niÄ pieniÄ dze. Co prawda Ĺźadnymi karami nie prĂłbowaĹ mnie straszyÄ, ale modus operandi pasuje np. do takiego opisu: > Czy na karteluszku, ktĂłry by siÄ ew. podpisaĹo - mogĹo byÄ coĹ w rodzaju > zamĂłwienia nie-wiadomo-czego, z czego później trudno siÄ wykrÄciÄ? ZamĂłwienie nie jest za bardzo potrzebne - skoro paczka przyjÄta, to byĹa zamĂłwiona (np. przez telefon, rozmowy tel. oczywiĹcie nie majÄ nagranej, ale ile osĂłb dojdzie do etapu sprawdzania tego z powodu marnych kilkudziesiÄciu zĹotych). |
||
2013-09-04 21:37 | Re: Inna forma naciągactwa? | Aicha |
W dniu 2013-09-04 15:38, sqlwiel pisze: > Czy na karteluszku, który by się ew. podpisało - mogło być coś w rodzaju > zamówienia nie-wiadomo-czego, z czego później trudno się wykręcić? > Przed czym przestrzec innych, własnych "dziadków"? Bo trudno chyba > zakazać podpisywania czegokolwiek w drzwiach, nawet listów poleconych... Może próbki podpisów potrzebne? Choć - przyznaję - nie wiem, jak mogłyby być skutecznie wykorzystane. -- Nie ma na tym świecie bestii podobnej złej kobiecie, chociaż bowiem wśród czworonogów lew jest najsroższy, a wśród wężów drakon najdzikszy, to żadnego z nich nie można porównać ze złą kobietą. (Piotr Komes) |
nowsze | 1 2 | starsze |
Tytuł | Autor | Data |
---|---|---|
Po raz n-ty: ale co prawnik to inna odpowiedź |
Castillon | 2006-01-31 18:15 |
Inna droga odzyskania naleznosci - czy rokuje szanse? |
Zbigniew B. | 2006-03-17 17:37 |
Inna droga odzyskania naleznosci - czy rokuje szanse? |
Zbigniew B. | 2006-03-17 17:37 |
na kasie cena inna niz na towarze - gdzie interweniowac? |
BartekK | 2006-05-17 11:49 |
inna kwota w umowie, a inna do reki. /umowa o prace/ |
aleksandra | 2006-09-16 14:22 |
[prawo pracy] Ordynator w szpitalu - inna kategoria pracownika ? |
Piotrek | 2008-01-07 18:29 |
Mniejsza cena na towarze, a inna pobrana z karty - co dalej? |
MarlonB | 2008-10-19 20:48 |
Inna kwota do łapy a inna na fakturze |
krzysiek82 | 2009-03-23 12:06 |
Cena na wystawie sklepowej, a inna u sprzedawcy |
robert1 | 2009-10-24 15:54 |
Zamontowana instalacja inna niż uzgodniona |
G.K. | 2010-05-28 09:44 |