poprzedni wątek | następny wątek | pl.soc.prawo |
2008-08-07 12:07 | Odpwiedzialność za słowa | Jan |
Autorka zastrzega, że treść odpowiedzi to jej prywatna opinia, a nie stanowisko UZP. Powyższe jest cytatem z końca wypowiedzi autorki, która jest członkiem zespołu orzekającego w zakresie Prawa Zamówień Publicznych. Wypowiada się www. Pani na łamach witryny internetowej prezentującej problematykę zamówień publicznych. Sama witryna jest prowadzona przez grupę osób i ma charakter poradnika, płatnego zresztą. Tyle że w ramach promocji na początku udostępniane są wieści z tej witryny bezpłatnie. Według mnie cytowana wypowiedź dyskwalifikuje tę witrynę i sens doradztwa w ogóle. Wypowiedź w zakresie meritum jest utrzymana w tonie stwierdzeń jednoznacznych i kategorycznych. Dlatego nie zamierzam abonować dostępu do tego poradnika. Moje pytanie jest takie: Co jest powodem takiej asekuracji, obniżającej przecież wagę porady? Po co udzielać porad, jeśli obawiamy się konsekwencji doradzania? W krajach bogatszych i dojrzalszych doradcy prawni ubezpieczają się od błędów, ale nie odcinają się od swoich słów. Dlaczego u nas się boją? Jan -- |
2008-08-07 16:48 | Re: Odpwiedzialność za słowa | prefi |
Jan pisze: > Autorka zastrzega, że treść odpowiedzi to jej prywatna > opinia, a nie stanowisko UZP. > > Powyższe jest cytatem z końca wypowiedzi autorki, > która jest członkiem zespołu orzekającego w zakresie > Prawa Zamówień Publicznych. > {-----------] > Po co udzielać porad, jeśli obawiamy się konsekwencji > doradzania? W krajach bogatszych i dojrzalszych > doradcy prawni ubezpieczają się od błędów, ale > nie odcinają się od swoich słów. Dlaczego > u nas się boją? to nie o to chodzi. autorka opinii zastrzega sie, ze wypowiada sie w imieniu wlasnym, a nie w imieniu urzedu. Innymi slowy - jej opinia nie jest stanowiskiem urzedu, ktory to urzad moze miec w tej samej sprawie opinie inna. |
||
2008-08-07 22:12 | Re: Odpwiedzialność za słowa | Wincenty |
prefi pisze: >> Dlaczego >> u nas się boją? > > to nie o to chodzi. autorka opinii zastrzega sie, ze wypowiada sie w > imieniu wlasnym, a nie w imieniu urzedu. Innymi slowy - jej opinia nie > jest stanowiskiem urzedu, ktory to urzad moze miec w tej samej sprawie > opinie inna. Ja rozumiem, że pracowniczka urzędu może mieć swoje zdanie - prywatnie, i całkiem inne, jeśli się wypowie jako urzędniczka właśnie. Choć nie MUSI ono być inne, to MOŻE. I stąd poczucie niepewności, które jej podpowiada asekurację w postaci przytoczonego zdania. Sądzę jednak, że taka schizofrenia jest nie na miejscu, kiedy się doradza i wykorzystuje się przy tym fakt zatrudnienia w urzędzie, jako świadectwo fachowości. Kiedy dochodzi do takiego prywatnego doradzania przez urzędnika państwowego, to albo to jest korupcja, albo jest to liczenie na naiwność klienta. Zawsze może taka doradczyni powiedzieć: Uprzedzałam, że to jest rada bez gwarancji (czyli bez pewności, że taka jest rzeczywista wykładnia prawa). To nie jest doradzanie fachowe, tylko rodem z magla. Ja w każdym razie wolałbym, aby opłacony przeze mnie doradca wziął na SIEBIE odpowiedzialność za swoją radę. Tak jak się to dzieje w krajach stabilniejszych prawnie i politycznie. Jan |
nowsze | 1 | starsze |
Tytuł | Autor | Data |
---|---|---|
co PRAKTYCZNIE oznaczają słowa |
seb8 | 2005-11-17 15:56 |
Brudne słowa |
Fama | 2006-10-03 21:17 |