Money.plFirmaGrupa pl.soc.prawo

Re: Otrzymałem wezwanie przedsądowe

poprzedni wątek | następny wątek pl.soc.prawo
2009-05-29 11:45 Re: Otrzymałem wezwanie przedsądowe MZ
Janusz pisze:
>> Ja jestem za cienki w googlach, bo bez podpowiedzi nie wiem jak to
>> zidentyfikować :/ Podaj chociaż autora, albo tytuł.
>
> szukajcie po takich słowach kluczowych
> i zazwyczaj w kopiach w google
>
> Karate dla początkujących i zaawansowanych wśród uprawiających

Poszukałem, sprawdziłem kopie, i na 10 pierwszych trafień (duże
księgarnie internetowe) wszędzie w kopiach jest ten sam, rzeczywiście
dość "specyficzny" opis. Wnioskując z reszty opinii coś w nim musi być
prawdziwego. Dlatego zapewne "mistrz" grozi Ci sądem - książka się nie
sprzedaje a zarobić by się chciało.
Moim zdaniem możesz to spokojnie zignorować, odpisując jak Ci większość
przedpiśćców poradziła.

--
MZ
2009-05-29 12:16 Re: Otrzymałem wezwanie przedsądowe Jacek_P
Janusz napisal:
> Mianowicie w internecie można zauważyć że kilku ludzi go po prostu nie lubi
> i umieszczają ośmieszające informacje.
> Jedna pojawiła się w moim sklepie, ponieważ ktoś miał dojścia.
> I autor teraz od sklepów chce odszkodowanie. Bezsensu.

A jaka jest mozliwosc, ze to sam autor generuje te komentarze, aby
w obliczu, dajmy na to, slabej sprzedazy, odbic sobie na odszkodowaniach?
--
Pozdrawiam,

Jacek
2009-05-29 12:24 Re: Otrzymałem wezwanie przedsądowe Jacek_P
MZ napisal:
> Poszukałem, sprawdziłem kopie, i na 10 pierwszych trafień (duże
> księgarnie internetowe) wszędzie w kopiach jest ten sam, rzeczywiście
> dość "specyficzny" opis. Wnioskując z reszty opinii coś w nim musi być
> prawdziwego.

Ten opis wystepuje na Merlinie jako recenzja z 02.01.2008 przy wersji
ksiazki z roku 2003. Inne recenzje, wczesniejsze o kilka lat, tez sa miazdzace.

> Dlatego zapewne "mistrz" grozi Ci sądem - książka się nie
> sprzedaje a zarobić by się chciało.

No i pewnie zadza zysku jest tu motorem napedowym.

> Moim zdaniem możesz to spokojnie zignorować, odpisując jak Ci większość
> przedpiśćców poradziła.

Wlasnie. Olac goscia, a w przypadku dalszego nekania zagrozic
powiadomieniem prokuratury.
--
Pozdrawiam,

Jacek
2009-05-29 14:15 Re: Otrzymałem wezwanie przedsądowe Przemek Lipski

Użytkownik "Janusz" napisał w wiadomości
news:gvo9ge$mk9$1@news.onet.pl...
>> Ja jestem za cienki w googlach, bo bez podpowiedzi nie wiem jak to
>> zidentyfikować :/ Podaj chociaż autora, albo tytuł.
>
> szukajcie po takich słowach kluczowych
> i zazwyczaj w kopiach w google
>
> Karate dla początkujących i zaawansowanych wśród uprawiających
>

Jeżeli autor sam się przynaje do posiadania 10 dan, to już nic bardziej go
nie ośmieszy :))

Pozdrawiam Przemek

2009-05-29 22:47 Re: Otrzymałem wezwanie przedsądowe Robert Tomasik
Użytkownik "Janusz" napisał w wiadomości
news:gvo9ge$mk9$1@news.onet.pl...

Znalazłem tą metodą taką recenzje książki pt. Karate. Dla początkujących i
zaawansowanych autorstwa Ryszarda MURAT:

Wśród uprawiających sztuki walki książka ta ma pozycję kultowej komedii
obrazkowej. Zebrane w niej "techniki" są iście śmiertelne, przeciwnik może
umrzeć ze śmiechu. Godne podziwu są również miny modeli na zdjęciach,
najwięksi impresjoniści przy nich to amatorzy. Wszystko to okraszone
pseudofilozoficznymi komentarzami "mistrza". Każdy styl reprezentowany jest
przez swojego założyciela, przestawmy więc jego bogatą postać. Mistrzu,
jest posiadaczem najwyższego stopnia - 10 dana. Wprawdzie sam sobie
przyznał ten stopień, ale to mało istotny detal. Jak widać ten stopień
mistrzowski to kontrowersyjna sprawa, a więc przejdźmy do tytułów pana
Murata, które są faktami i podważyć ich się nie da. Ryszard Murat,
porucznik SB, absolwent Akademii Spraw Wewnętrznych, były działacz
organizacji komunistycznych, obecny prezes Polskiej Federacji
Dalekowschodnich Sztuk i Sportów Walki. Te komunistyczne korzenie
wyjaśniają pytania czemu w książce występuje sierp jako narzędzie do walki.

oraz komentarze czytelników:

Czy można poważnie traktować książkę o karate napisana przez człowieka,
który w karate zdobyli stopień 6 kyu? kolejne stopnie nadawał juz sobie
sam. Nikt - kto ma jakieś pojecie o sztukach walki nie traktuje powaznie
ani pana Murata, ani jego "stylu". Jedyne co mozna faktycznie przyznac panu
Ryszardowi, to mistrzostwo w autokreacji, wysokie walory marketingowe i
umiejetne manipulowanie ludzmi, reszta to po prostu sciema, osu!

Tak komicznej i zabawnej książki jeszcze niewidziałem. Autor jest zawodowym
komikiem? - jeśli tak to gdzie występuje?

Polecam tą publikację ponieważ w przeciwieństwie do innych pokazuję jak
naprawdę wygląda walka realna, nie owijając w bawełnę, nie pokazując
dyrdymałó w formie "co mi zrobisz jak mnie złapiesz", po raz pierwszy
Ryszard Murat odważył się pokazać że realna walko jest brutalna, i tylko
taka ma miejsce bytu w rzeczywistości !!! Tego jeszcze nie odważył się nikt
do dzisiaj upublicznić, dlatego tak wielu jest przeciwników tej publikacji,
ale gorąco polecam tą publikację ludziom o silnych nerwach i chcących
poznać realność a nie bicie piany i wpieranie ludziom że walka jest
delikatna. Jeszcze raz polecam

kazda osoba wie ze w zadnym sporcie nie zdobedzie sie mistrzostwa w krotkim
czasie. w karate nie jest inaczej. a ta ksiazka to podrecznik "jak zdobyc
czarny pas w 24 godziny". cennej wiedzy nie ma wcale. sa za to zdjecia
glupich min w wydaniu tsunamistow. sam krosny bylby pod wrazeniem

Ta książka to jedna wielka pomyłka. Zabraniam jej kupować każdemu, kto nie
chce zrazić się do sztuk walki. Ryszard Murat to człowiek, który nie mogąc
poradzić sobie w karate, założył swoją sztkę walki - karate tsunami. Sztuka
ta jest tak beznadziejna, że po prostu człowiekowi chce się płakać. Nie ma
ona nic wspólnego z karate. W książce zawarte są chore opisy innych sztuk
walki nie mające nic wspólnego z prawdą. Lepiej przepijcie kase, lub
oddajcie na cel charytatywny. Zrobicie w ten sposób 1000x lepszy interes
dla siebie w porównaniu do kupienia tej książki. Niestety nie można
wystawić oceny ujem,nej więc muszę dać 1, ale nie sugerujcie się zbytnio.
Książka w żadnym stopniu nie zasługuje na tak wysoką ocenę.

Teraz pytanie, czy o te recenzje chodziło założycielowi wątku? Jeśli tak,
to moim zdaniem ktoś rozpętał burzę w szklance wody. Nie wiem w jakim celu,
ale nie wykluczone, że w celu zainteresowania publiczności tą pozycją.

Historii p. Ryszarda MURATA nie znam zbyt dobrze, więc trudno mi się
odnieść do prawdziwości informacji zawartych w recenzji książki. Jeśli by
to była prawda, że stopnie powyżej 6 kyu do 3 dan sam sobie nadał, to
zgodnie z kultywowanym zwyczajem powinien zostać wykopany z doyo. Ale w
Internecie są informacje świadczące o tym, że był wyróżniany przez różne
federacje międzynarodowe, więc osobiście w tę rewelację powątpiewam. Sądzę,
że w sposób "normalny" musiał zdobyć co najmniej stopień mistrzowski (1
dan), by tolerowano tworzenie przez niego odrębnego stylu.

Powyżej zdaje się 3 dan, to są zwyczajowo stopnie już tylko honorowe i nie
mające nic wspólnego z umiejętnościami - tak przynajmniej było
tradycyjnie - więc jeśli autor zdobył 3 dan normalnie, to kolejne jako
głowa stylu faktycznie mógł sobie teoretycznie sam nadawać. Nie byłby
zresztą pierwszym mistrzem wschodnich sztuk walki, który tak działał, a i
pewnie ostatnim też nie. Absolutnie w recenzji niepotrzebnie umieszczono
informacje o jego służbie w SB (w Internecie piszą zresztą, że był agentem
SB, więc nie funkcjonariuszem) i studiach policyjnych, bo z treścią książki
związku merytorycznego to nie ma, a jedynie w moich oczach obniża
wiarygodność tekstu.

Z doświadczenia wiem, że sztuki walki z książki nauczyć się po prostu nie
da i żadna książka w oczach praktyka nie spotka uznania jako podręcznik.
Książka może być co najwyżej pomocą naukową dla osoby prowadzącej zajęcia
(trenera, instruktora) by przed zajęciami przypomniał sobie wskazówki
metodyczne, które ma przekazać adeptom. Po prostu czasem zapomina się o
czymś, co się umie praktycznie. Dla instruktora jest to proste i oczywiste,
ale dla adeptów nie i na pewne rzeczy trzeba im zwrócić uwagę. Książka może
przekazać jakieś przesłanie filozoficzne, może również zawierać przepisy
walki czy opisy tzw. Kata, czyli form. Można ewentualnie w książce
przekazać taktykę. W tej sytuacji w moich oczach poza jednym komentarzem
(tym o 24 godzinach) wszystkie pozostałe są niewiarygodne, tendencyjne i
nie warte uwzględnienia przy ewentualnej decyzji o zakupie książki. Ostatni
jest po prostu stwierdzeniem oczywistej prawdy.

Książek o walce napisano sporo. Zanim był Internet, to co chwilę pojawiały
się podobne wydawnictwa. Ja pamiętam jeszcze podręczniki powielane ręcznie
na powielarkach i pzrekazywane niczym tajemna wiedza. Wszystkie te książki
są - moim zdaniem - przeważnie jedynie wyciąganiem pieniędzy od
czytelników. Nauczyć się walczyć można tylko przez trening oraz dzięki
sensownym instruktorom. Najlepiej kilku zmienianym co jakiś czas, by nie
powielać błędów jednego.

Bez znajomości treści książki, a opierając się jedynie na pierwotnej
recenzji mogę tylko zauważyć, że autor recenzji za bardzo się na rzeczy nie
znał i popisał trochę sloganów, oczywistych z natury rzeczy. Techniki
karate nie mogą być mniej lub bardziej śmiertelne. To, czy w wyniku danego
uderzenia człowieka zabijesz, obezwładnisz czy mu nic nie zrobisz zależy od
szeregu okoliczności, które w książce są nie do opisania. Poza tym
pojedynczym ciosem karate, to można zabijać tylko w filmach i to tych
podrzędnego gatunku. Te bardziej realistyczne już takich cudów nie próbują
nikomu wciskać.

Wygląda na to, że recenzowana książka najprawdopodobniej przedstawia nowy
styl utworzony przez jej autora. Na ile odbiega on od tradycyjnych styli,
to trudno powiedzieć? Tu wielkich możliwości na poziomie zawierającej
podstawy pozycji wbrew pozorom nie ma, a niuansów poprzez tekst pisany i
zdjęcia przekazać się nie da. Różne style karate i karate-podobne, różnią
się przede wszystkim taktyką, a nie techniką. Różnice są - moim zdaniem -
spowodowane różnymi predyspozycjami założycieli i tyle. Czasem
uwarunkowaniami historycznymi i celem tworzenia odrębnego stylu -
przykładowo przeznaczonego dla żołnierzy, którzy walczą w oporządzeniu i
mundurach. Jak ktoś waży 60 kg, to musi w walce stawiać na szybkość i
zwinność. Jak waży 100 kg, to powinien przyjąć pierwszy cios na siebie, bo
zwinnością przeciwnika nie pokona. Wbrew pozorom to są dość proste
przełożenia. Adepci czasem zresztą zapominają o tym, by przed wyborem
swojej "drogi", obrać dobry kierunek. Instruktorzy nie prostują, bo każdy
adept, to po prostu "kasa".

Reasumując, to wszystkie recenzje są subiektywnymi opiniami ich autorów i
tak je należy traktować. Żadna z nich nie zawiera moim zdaniem żadnych
treści, które mogłyby być podstawą do wysuwania jakichkolwiek roszczeń
cywilnych, czy zarzutów karnych wobec ich autorów albo pod adresem
administratorów serwisów je publikujących.

W wypadku tej recenzji z wydawnictwa (pierwotnej) ewentualnie, gdyby się
okazały nieprawdziwe informacje o służbie w SB, która jest obecnie
postrzegana negatywnie, to w takim wypadku można by było jej autora ścigać
za zniesławienie. Ale autora, a nie portale powielające te recenzje.
2009-05-29 23:31 Re: Otrzymałem wezwanie przedsądowe Andrzej Lawa
Przemek Lipski pisze:

> Jeżeli autor sam się przynaje do posiadania 10 dan, to już nic bardziej go
> nie ośmieszy :))

Może chodziło o dania?
1 2 starsze

Podobne dyskusje

Tytuł Autor Data

Wezwanie :(

REDark 2006-03-04 21:03

Wezwanie do sądu w charakterze świadka

Łukasz_Lubojański 2006-08-07 10:36

wezwanie do UP wydział kontroli legalnosci

inwest 2006-08-20 16:27

wezwanie na policje

tomek 2006-08-24 16:12

wezwanie do sądu w charakterze świadka

zynov 2006-09-01 11:45

wezwanie do prokuratury

Maciej Ślużyński 2006-09-05 17:12

L4 i wezwanie

Cezar 2006-09-17 22:14

wezwanie przedsądowe, faktury

Przemyslaw Kwiatkowski 2007-01-16 22:14

po co wezwanie

marcela 2008-05-11 19:15

Re: po co wezwanie

Papik 2008-05-21 12:18