poprzedni wątek | następny wątek | pl.soc.prawo |
2007-05-20 12:03 | Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci | Robert Tomasik |
Użytkownik "kuba" news:f2oqer$o9a$1@news.onet.pl... >>> Oczywiście, że tak. Ale wystarczy w tym wypadku, ze ochrona miała taki >>> zamiar. Udać się to już niekoniecznie musi, bo łapanie pląsającego >>> faceta spadającego z tych 2-3 metrów takie proste nie jest i >>> niekoniecznie musi się powieść z samej zasady. >> Zgoda, niemniej jednak takowy zamiar musiałby być dość widoczny dla >> ewentualnych świadków. > swiadków było wielu i wg nich nie było szans żebym usłyszał wezwanie do > zejścia, a samo zrzucenie polegało na mocnym jednokrotnym szarpnięciu > mnie za nogę. Wystarczy, że wezwał. > >>>> Natomiast jeśli daszek był solidny a tańczący osobnik psuł tylko >>>> ochroniarzowi wrażenie estetyczne, to było to ostre przegięcie. >>> Nasz pląsający osobnik, jego partnerka, albo w najgorszym wypadku >>> obydwoje mogli również komuś na głowę przypadkowo spaść. Nawet bez > Daszek był wystarczająco solidny i nie byłem w takim stanie żebym sam > spadł. To już jest kwestia ocenna. Ochroniarz mógł uznać odmiennie. > >>> generalnie zasadna. Czy akurat sposób był słuszny, to już trudno >>> powiedzieć i trzeba by było znać dokładnie przebieg zdarzeń. Znienacka >>> go przecież jednym szarpnięciem z tego daszka nie zwlókł, bo jakoś >>> sobie >> Zależy, jak pociągnął. > pociągnął właśnie tak żeby mnie zrzucić Jakoś sobie tego nie wyobrażam. > >>> tego technicznie nie wyobrażam, a więc można założyć, że chwilę to >>> trwało. A zatem już nasz osobnik nie mógł mieć wątpliwości, że >>> ochroniarzowi się jego zachowanie nie podoba. Sądzę, że gdyby >>> powiedział, że już sam schodzi, to nikt by go za nogę nie ciągnął, bo i >>> po co. Pewnie doszło do klasycznej przepychanki, podczas której >>> ochroniarz nie opanował szarpiącego się i ten był uprzejmy grunt >>> "pocałować" w czasie, gdy ochroniarz po prostu go z dachu ściągał. > nie było mowy o przepychance, koles mnie złapał za nogę i pociągnął na > ziemie No to dysponował jakąś nadludzką mocą. > >> Twierdzisz, że daszek stanowi dobro istotnie wyższe od ludzkiego zdrowia >> lub życia? > sam fakt przebywania na tym daszku nie stanowil zagrozenia dla osob pod > nim i w okolicy, przynajmniej wg mnie i świadków Wg Ciebie i świadków. A obiektywnie? |
2007-05-20 15:02 | Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci | gardziej |
>> nie było mowy o przepychance, koles mnie złapał za nogę i pociągnął na >> ziemie > > No to dysponował jakąś nadludzką mocą. uwazasz, ze trzeba nadludzkiej mocy, zeby wytracic z rownowagi pijana, tanczaca osobe, balansujaca na watpliwej konstrukcji daszku, ciagnac ja za nogawke? :) |
||
2007-05-20 15:33 | Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci | kuba |
dziekuje wszystkim za posty wsród was nie ma jednak zgody, jedni piszą ze mam szanse cos wygrac w procesie inni że nie... na jakie koszty musiałbym się przygotowac jezeli zdecydowałbym się na sąd? |
||
2007-05-20 17:43 | Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci | Andrzej Lawa |
Robert Tomasik wrote: >> swiadków było wielu i wg nich nie było szans żebym usłyszał wezwanie >> do zejścia, a samo zrzucenie polegało na mocnym jednokrotnym >> szarpnięciu mnie za nogę. > > Wystarczy, że wezwał. Czyli wg. ciebie mógłby nawet "wzywać" mamrocząc pod nosem? [ciach] >> Daszek był wystarczająco solidny i nie byłem w takim stanie żebym sam >> spadł. > > To już jest kwestia ocenna. Ochroniarz mógł uznać odmiennie. Nie wypowiem się w kwestii zdolności oceny obiektywnej rzeczywistości u przeciętnego polskiego ochroniarza, bo nie chcę używać słów niecenzuralnych. >> >>>> generalnie zasadna. Czy akurat sposób był słuszny, to już trudno >>>> powiedzieć i trzeba by było znać dokładnie przebieg zdarzeń. Znienacka >>>> go przecież jednym szarpnięciem z tego daszka nie zwlókł, bo jakoś >>>> sobie >>> Zależy, jak pociągnął. >> pociągnął właśnie tak żeby mnie zrzucić > > Jakoś sobie tego nie wyobrażam. To już twój problem. [ciach] >> nie było mowy o przepychance, koles mnie złapał za nogę i pociągnął na >> ziemie > > No to dysponował jakąś nadludzką mocą. Wystarczy, że ofiara ochroniarza była dość lekka i stała np. akurat na jednej nodze, a ochroniarz był solidnie "napakowany". >>> Twierdzisz, że daszek stanowi dobro istotnie wyższe od ludzkiego zdrowia >>> lub życia? > >> sam fakt przebywania na tym daszku nie stanowil zagrozenia dla osob >> pod nim i w okolicy, przynajmniej wg mnie i świadków > > Wg Ciebie i świadków. A obiektywnie? To ja poproszę o zdjęcie tego daszka :) |
||
2007-05-20 18:48 | Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci | kuba |
Użytkownik "Andrzej Lawa" wiadomości news:eu66i4-onn.ln1@ncc1701.lechistan.com... > Robert Tomasik wrote: > >>> swiadków było wielu i wg nich nie było szans żebym usłyszał wezwanie >>> do zejścia, a samo zrzucenie polegało na mocnym jednokrotnym >>> szarpnięciu mnie za nogę. >> >> Wystarczy, że wezwał. > > Czyli wg. ciebie mógłby nawet "wzywać" mamrocząc pod nosem? > > [ciach] > >>> Daszek był wystarczająco solidny i nie byłem w takim stanie żebym sam >>> spadł. >> >> To już jest kwestia ocenna. Ochroniarz mógł uznać odmiennie. > > Nie wypowiem się w kwestii zdolności oceny obiektywnej rzeczywistości u > przeciętnego polskiego ochroniarza, bo nie chcę używać słów > niecenzuralnych. > >>> >>>>> generalnie zasadna. Czy akurat sposób był słuszny, to już trudno >>>>> powiedzieć i trzeba by było znać dokładnie przebieg zdarzeń. Znienacka >>>>> go przecież jednym szarpnięciem z tego daszka nie zwlókł, bo jakoś >>>>> sobie >>>> Zależy, jak pociągnął. >>> pociągnął właśnie tak żeby mnie zrzucić >> >> Jakoś sobie tego nie wyobrażam. > > To już twój problem. > > [ciach] > >>> nie było mowy o przepychance, koles mnie złapał za nogę i pociągnął na >>> ziemie >> >> No to dysponował jakąś nadludzką mocą. > > Wystarczy, że ofiara ochroniarza była dość lekka i stała np. akurat na > jednej nodze, a ochroniarz był solidnie "napakowany". > >>>> Twierdzisz, że daszek stanowi dobro istotnie wyższe od ludzkiego >>>> zdrowia >>>> lub życia? >> >>> sam fakt przebywania na tym daszku nie stanowil zagrozenia dla osob >>> pod nim i w okolicy, przynajmniej wg mnie i świadków >> >> Wg Ciebie i świadków. A obiektywnie? > > To ja poproszę o zdjęcie tego daszka :) zdjeciem niedysponuje, jestem dosc lekki - waze 60 kg niebezpieczenstwo zawalenia daszka jest minimalne... |
||
2007-05-20 21:28 | Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci | Robert Tomasik |
Użytkownik "gardziej" news:f2pgtl$i5e$1@atlantis.news.tpi.pl... > uwazasz, ze trzeba nadludzkiej mocy, zeby wytracic z rownowagi pijana, > tanczaca osobe, balansujaca na watpliwej konstrukcji daszku, ciagnac ja > za nogawke? :) Nie, ale taka osoba na ów daszek z reguły upada. Wiążę się to z prostą fizyczną zależnością wynikającą z faktu, że środek ciężkości, a zarazem chwilowy środek obrotu wyprostowany człowiek na mniej więcej 3 cale poniżej pępka. Jak mu podetniesz nogi, to głowa leci w przeciwną stronę. Oponentom proponuję przyjrzenie się walce JUDO albo JU-JITSU i temu, co się dzieje z osobą podcinaną. W konsekwencji w efekcie szarpnięcia facet mógł uderzyć w daszek, ale nie w podłoże. By spowodować uderzenie w podłoże to trzeba po prostu go z tego daszku zwalić i już. Oczywiście po upadku na daszek tancerz może się stoczyć i spaść na ziemię. Ale to dość mało prawdopodobne, bo upaść powinien prostopadle do krawędzi. Chyba, ze daszek krótki. |
||
2007-05-20 21:35 | Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci | Robert Tomasik |
Użytkownik "Andrzej Lawa" wiadomości news:eu66i4-onn.ln1@ncc1701.lechistan.com... > Czyli wg. ciebie mógłby nawet "wzywać" mamrocząc pod nosem? Nie. Ale niekoniecznie musiał używać megafonu. Generalnie ma wezwać w dostępny i sensowny sposób. Sam inicjator wątku twierdzi, ze podobno inni słyszeli, tylko on nie usłyszał. >>> nie było mowy o przepychance, koles mnie złapał za nogę i pociągnął na >>> ziemie >> No to dysponował jakąś nadludzką mocą. > Wystarczy, że ofiara ochroniarza była dość lekka i stała np. akurat na > jednej nodze, a ochroniarz był solidnie "napakowany". Kilka ... dziesiąt lat JUDO pozwala mi napisać, że nawet lekkiej osoby nie wywrócisz podcinając jej tę nogę, na której stoi. Przy bardzo dużej dysproporcji masy i metodą "na chama" ewentualnie poprzez kopnięcie, czyli tzw. OSOTO. Ale nie ręką wisząc na daszku. A szerzej to opisałem w innym poście obok. > >>>> Twierdzisz, że daszek stanowi dobro istotnie wyższe od ludzkiego >>>> zdrowia >>>> lub życia? >>> sam fakt przebywania na tym daszku nie stanowil zagrozenia dla osob >>> pod nim i w okolicy, przynajmniej wg mnie i świadków >> Wg Ciebie i świadków. A obiektywnie? > To ja poproszę o zdjęcie tego daszka :) Wystarczy rzetelny opis. Ale skoro poniżej bawili się ludzie, to żeby ów daszek był nie wiem jak solidny, to o ile nie miał barierki zawsze istniało realne zagrożenie, że pląsająca para zwali się komuś na głowę, co stanowi realne zagrożenie spowodowania śmierci stojących niżej i jak najbardziej uzasadnia podjęcie interwencji przez ochronę. |
||
2007-05-20 22:42 | Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci | Andrzej Lawa |
Robert Tomasik wrote: >> Czyli wg. ciebie mógłby nawet "wzywać" mamrocząc pod nosem? > > Nie. Ale niekoniecznie musiał używać megafonu. Generalnie ma wezwać w > dostępny i sensowny sposób. Owszem - czyli w sposób gwarantujący dotarcie apelu do adresata. > Sam inicjator wątku twierdzi, ze podobno > inni słyszeli, tylko on nie usłyszał. Widać byli nieco bliżej, jak mamrotał pod nosem. >>>> nie było mowy o przepychance, koles mnie złapał za nogę i pociągnął na >>>> ziemie >>> No to dysponował jakąś nadludzką mocą. >> Wystarczy, że ofiara ochroniarza była dość lekka i stała np. akurat na >> jednej nodze, a ochroniarz był solidnie "napakowany". > > Kilka ... dziesiąt lat JUDO pozwala mi napisać, że nawet lekkiej osoby > nie wywrócisz podcinając jej tę nogę, na której stoi. Przy bardzo dużej Podcinając - nie. Ale np. ciągnąc za nogawkę - jak najbardziej. [ciach] > Wystarczy rzetelny opis. Ale skoro poniżej bawili się ludzie, to żeby ów > daszek był nie wiem jak solidny, to o ile nie miał barierki zawsze > istniało realne zagrożenie, że pląsająca para zwali się komuś na głowę, > co stanowi realne zagrożenie spowodowania śmierci stojących niżej i jak > najbardziej uzasadnia podjęcie interwencji przez ochronę. Weź mnie nie osłabiaj... Jak pokazało wiele przypadków, ani barierka, ani parapet przed wypadnięciem nie zabezpieczają w 100%. Czyli co - nie wolno mi tańczyć na własnym balkonie, bo teoretycznie mogę wypaść? |
||
2007-05-21 00:02 | Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci | Robert Tomasik |
Użytkownik "Andrzej Lawa" wiadomości news:keo6i4-2io.ln1@ncc1701.lechistan.com... > Owszem - czyli w sposób gwarantujący dotarcie apelu do adresata. Tak, przy czym nie odpowiada za to, że adresat owego "apelu" nie usłyszał. > >>>>> nie było mowy o przepychance, koles mnie złapał za nogę i pociągnął >>>>> na >>>>> ziemie >>>> No to dysponował jakąś nadludzką mocą. >>> Wystarczy, że ofiara ochroniarza była dość lekka i stała np. akurat na >>> jednej nodze, a ochroniarz był solidnie "napakowany". >> Kilka ... dziesiąt lat JUDO pozwala mi napisać, że nawet lekkiej osoby >> nie wywrócisz podcinając jej tę nogę, na której stoi. Przy bardzo dużej > Podcinając - nie. Ale np. ciągnąc za nogawkę - jak najbardziej. Andrzej spróbuj. No spróbuj coś takiego zrobić raz na macie, a przekonasz się, że się "do wafla" nie da. Są takie techniki obezwładniania, gdzie gościa łapiesz za nogawkę lub nogawki i wywracasz. Ale pomimo wielu lat doświadczeń jeszcze nie widziałem, by w wyniku takiego poderwania nogi facet poleciał w tym samym kierunku, co się go ciągnie. Zawsze leci w przeciwnym. Czy Ty sobie wyobrażasz, z jaką siłą musiał byś pociągnąć? Moze by ci się to udało przy pomocy jakiejś liny i pojazdu albo konia. Ale i tak sądzę, że wyrwał byś ofierze stawy. Odnosząc to do naszego daszka, by ofiarę wprost zrzucić na ziemię trzeba by jej nogi pociągnąć ku środkowi daszka, a nie na zewnątrz. A więc ochroniarz musiał by PCHNĄĆ, a nie ciągnąć. Gdy pociągnie, to tancerz upada na daszek prostopadle do krawędzi. I teraz albo zaczęli się szamotać i tancerz spadł, albo ochroniarz leżącego ciągnął dalej. Ale jak ciągnął dalej, to facet powinien spaść na nogi, a nie na twarz z możliwością złapania się krawędzi daszka (chyba, że plecami upadał, ale z kolei wówczas musiał widzieć ochroniarza i nie musiał go nawet słyszeć, że ma zejść. > > [ciach] > >> Wystarczy rzetelny opis. Ale skoro poniżej bawili się ludzie, to żeby ów >> daszek był nie wiem jak solidny, to o ile nie miał barierki zawsze >> istniało realne zagrożenie, że pląsająca para zwali się komuś na głowę, >> co stanowi realne zagrożenie spowodowania śmierci stojących niżej i jak >> najbardziej uzasadnia podjęcie interwencji przez ochronę. > Weź mnie nie osłabiaj... Nie miałem takiego zamiaru. > > Jak pokazało wiele przypadków, ani barierka, ani parapet przed > wypadnięciem nie zabezpieczają w 100%. > Czyli co - nie wolno mi tańczyć na własnym balkonie, bo teoretycznie > mogę wypaść? Teoretycznie to możesz wszystko. W praktyce barierka jest po to, by "teoretycznie" się nie dało wypaść. Przypadków wypadnięcia "kilka" badać miałem okazje, tym nie mniej z reguły wiązało się to z różnymi dodatkowymi okolicznościami powodującymi, ze owa barierka nie zadziała właściwie. Albo licha łamiąca sie barierka, albo ktoś zamiast stać, to na niej siedział lub po niej chodził. |
||
2007-05-21 02:22 | Re: ochroniarz - naruszenie nietykalnosci | mvoicem |
Dnia Mon, 21 May 2007 00:02:03 +0200, Robert Tomasik napisał(a): [...] > > Odnosząc to do naszego daszka, by ofiarę wprost zrzucić na ziemię trzeba > by jej nogi pociągnąć ku środkowi daszka, a nie na zewnątrz. A więc > ochroniarz musiał by PCHNĄĆ, a nie ciągnąć. Ale ochroniarz niekoniecznie musiał ciągnąć za kostkę ... jeżeli pociągnął za okolice kolana, a nawet i w połowie łydki, to IMHO bez problemu człowiek nie spodziewający się czegos takiego może wywalić się w stronę ciągnącego. I nie trzeba tutaj wielkiej siły, zwłaszcza jak to takie 60kilowe chucherko. > Gdy pociągnie, to tancerz > upada na daszek prostopadle do krawędzi. I teraz albo zaczęli się > szamotać i tancerz spadł, albo ochroniarz leżącego ciągnął dalej. Ale > jak ciągnął dalej, to facet powinien spaść na nogi, Jeżeli jedna noga jest w ręku ochroniarza, to trudno na nią upaść. > a nie na twarz z > możliwością złapania się krawędzi daszka (chyba, że plecami upadał, ale > z kolei wówczas musiał widzieć ochroniarza i nie musiał go nawet > słyszeć, że ma zejść. Niekoniecznie musiał widzieć. Przecież nie każdy patrzy non-stop pod swoje nogi .... p. m. |
nowsze | 1 2 3 4 5 | starsze |
Tytuł | Autor | Data |
---|---|---|
Naruszenie ciszy wyborczej. |
Filip Ozimek | 2005-10-23 16:44 |
Naruszenie prywatności w pracy |
placentiuszWYTNIJTO | 2006-01-04 20:58 |
wypowiedzenie - naruszenie przepisow bhp |
pracownik0 | 2006-06-08 23:13 |
Wandalizm? niszczenie mienia? vs naruszenie nietykalnosci. |
Yarroll | 2006-09-10 13:45 |
Naruszenie ordynacji wyborczej? |
Farek | 2006-11-19 20:27 |
naruszenie prawa autorskiego |
2006-12-14 22:08 | |
Naruszenie warunkow umowy? |
Marchec | 2007-01-25 18:30 |
naruszenie prawa własności? równości? |
Grzegorz | 2007-03-27 19:47 |
Ochroniarz zakaz wstepu... |
Kris | 2007-04-24 16:42 |