poprzedni wątek | następny wątek | pl.soc.prawo |
2007-09-24 21:16 | Dluuuugie, ale ciekawe | Pawel from O. |
Witam...Postaram się jak najkrócej... Jestem siedem lat po rozwodzie i do pewnego momentu mieszkałem z byłą żoną. Mieszkałem w ten sposób, że starałem się pracować z dala od domu, dając jej maksimum swobody i zyjąc w przyjaźni. Poznała kogoś, mają dziecko, jednym słowem sielanka aż do tego lata ( dalej w chronologicznych punktach): 1. Dowiaduję się przy okazji wymiany dowodu osobistego, że jestem wymeldowany decyzją administracyjną ( Prezydenta Miasta ) z miejsca stałego zameldowania. ( Wielkie zdziwienie z mojej strony ) 2.Odbywam rozmowę z byłą żoną, podczas której wychodzi z niej prawdziwa natura, a b. żona oświadcza mi, że "w życiu nie będziesz tu mieszkał" 3.Wk...wiony na siebie i za to co mnie spotyka za mój takt i przyjacielskość zbieram informacje. Dowiaduję się m.in. że meldunek jest tak naprawdę tylko decyzją administracyjną a nie żadnym aktem prawnym. (Ustawa o ewidencji ludnośbci i dowodach osobistych, Artykuł 9 punkt 2b ) 4.Idę do administratora budynku i biorę potwierdzoną kopię umowy najmu lokalu mieszkalnego. Wynika z niej, że prawo mieszkać w mieszkaniu mam ja, b. zona i naszych dwóch synów. Umowa jest mocna, zawarta na czas nieokreślony, a jeden z paragrafów brzmi "Umowa może być wypowiedziana wyłącznie z ważnej przyczyny" 5.Postanawiam wyegzekwować swoje prawo, jadę do miasta gdzie mam mieszkanie rozmawiam z dzielnicowym... Ich, tzn b. żony i jej gacha akurat nie ma, ale dzielnicowy mi mówi, że mogę śmiało wchodzić a jak mnie nie będą chcieli wpuścić, to mam dzwonić na 997 albo 112. 6. Biorę kolegę jako świadka, kilka ciuchów w rękę i wchodzę na tzw. "żywca". Drzwi nie są zamknięte, robię trzy-cztery kroki w głąb mieszkania i zostaję wypchnięty przez byłą i jej faceta... Za specjalnie nie oponuję i dzwonię na 112 7. Przyjeżdza patrol, ogladają moją umowę, czytają ustawę ( potem powiedzieli, że nie wiedzą, czy sam tego nie napisałem ), wchodzą do mieszkania, tam była pokazuje im pismo o moim wymeldowaniu i stóże prawa stwierdzają że, "pan nie ma tu meldunku", "ta pani sobie nie życzy, żeby pan wchodził" itp... 8. Odpuszczam...W następnym dniu trochę zdezorientowany, szukam pomocy. Idę do urzędu miasta, rozmawiam m.in z kierownikiem działu ewidencji, który stwierdza: "kuriozalna sytuacja", "jeszcze takiej sytuacji nie mieliśmy" itp... Mówią, że od razu mnie zameldują, jak tylko zacznę mieszkać (Musi przyjść wizytator - Paranoja) i że mam pelne prawo, żeby tam mieszkać. Radzą, żebym wziął adwokata i załozył sprawę, a wtedy do mojego mieszkania wprowadzi mnie komornik. W międzyczasie piszę skargę do komendanta na działanie jego "żołnierzy" 9.Trochę załamany ( koszty, czas, dojazdy ) wchodzę do pierwszej napotkanej kancelarii adwokackiej przy Sądzie... Sędziwy ( i uczciwy ! ) adwokat po wysluchaniu mnie mówi: "Co się pan będzie wykosztowywał...To jest sprawa dla prokuratora, oni zmusili pana do okreslonego zachowania. Proszę wszystko opisać i zanieść to do prokuratury". ( Obiecałem mu się odwdzięczyć za jego poradę w przyszłości ) 10.Trzy godziny w Internecie i złożone w następnym dniu zawiadomienie o popełnienu przestępstwa i wniosek o ściganie. 11. Po trzech tygodniach telefon: Policja, wydział dochdzeniowy, zaproszenie na zeznania. Przyjeżdżam, wyjaśniam półtorej godziny i podpisuję papiery jako pokrzywdzony.( Art 191 par. 1 ) 12. Dzisiaj dostałem odpowiedź na skargę od Komendanta (duże miasto powiatowe - dawiej wojewódzkie )... Co ciekawsze fragmenty: "...z ustaleń wynika, iż.... czynności miały charakter działań, zmierzających do zapewnienia bezpieczeństwa i porządku w miejscu interwencji oraz przeciwdziałania ewentualnym zagrożeniom życia i zdrowia stron konfliktu"... "Rozstrzygnięcie tej kwestii nie należy do kompetencji policji. Ponadto informuję, iż funkcjonariusze policji wykonują czynności pomocy lub asysty wyłącznie organom określonym ustawowo.... komornikowi... oraz pracownikowi organu podatkowego . Policjanci nie posiadają uprawnień do udzielania pomocy, lub asysty przy wejściu czy wprowadzeniu osób fizycznych do lokali mieszkalnych." Tak jest dzisiaj...Byłoby śmieszne, gdyby nie chodziło o moje żywotne interesy. Dostałem już wezwanie, do wyjaśnienia kwestii związanych z prowadzoną działalnością gospodarczą ( pewnie jako bezdomny nie będę mógł być biznesmenem...(?)). Mój plan na najbliższy tydzien: a. Spokojnie poczekać na decyzję z prokuratury ( w tym tygodniu mija termin... Śledczy mnie zapewnił, że prokurator podejmie decyzję odnośnie śledztwa i ew. aktu oskarżenia. ( A jak umorzy postępowanie ? ) b. Dzwonić do dzielnicowego, prewencji i gdzie się da, żeby uchronili mnie od przestępców. b. Dogadać się z agencją ochrony w sprawie asysty i zapewnienia bezpieczeństwa, przy wejściu do mieszkania. ( Mam pewien zaprzyjaźniony kontakt ) c. Wejść z ochroniarzami i czekać na przybycie stróżów prawa. Może być ciekawie, jak mnie zamnkną za najazd mojego mieszkania :-) ( Kosztowne, ale ktoś myślę za to kiedyś zapłaci) d. Z ochroniarzami zameldować się " na siłe" ( wszyscy w wydziale ewidencyjnym są po mojej stronie. Mam zapewnienie, że wizytator przyjdzie "na telefon" w ciągu jednego dnia. e. Wywalczyć jakieś odszkodowanie. Czy to od b. żony ( jest typem ciągle biednego pasozyta ), czy też od policji, czy też ze Strassburga ( czytałem Europejską Konwencję..." i myślę, że mam duże szanse... Kończąc... Chcę mieć "meldunek" i chcę t zrobić najmniejszym kosztem i chodzi tu nie tylko o pieniądze. Mam dwóch synów w wieku 15 i 13 lat, którzy mieszkają z byłą i którzy byli świadkami, jak zaostałem wypchnięty ze swojego mieszkania przez jakiegoś gacha ( co ciekawe, on nie jest tam zameldowany i nie ma żadnych praw, a patrol go nawet nie wylegitymował ). Sprecyzuję... 1. Jak najszybciej i najpewniej odzyskać meldunek ( i pwiedzieć pewnemu gościowi: "Nadużyłeś mojej gościnności...Wyjdź stąd!" 2. Jak uzyskać największe odszkodowanie ( wymeldowanie trwa od lutego 2006, dowiedziałem się w czewrcu 2007, prowadzę DG, mam siedzibę w miejscu zameldowania, teraz mniej więcej ie mam siedziby i nie mogę prowadzić działalności gospodarczej )? W miedzyczasie zrobiłem kilka kroków... M.in. złozyłem pozew do Cywilnego o ustalenie zasad korzystania z mieszkania... Nie wyobrażam sobie, bym mógł zostać bezdomnym, ale tak naprawdę ta sytuacja mnie trochę irytuje... Będę wdzięczy za wszelkie wskazówki i porady...Być może znajdę też kogoś, kto za 25% zajmie się wywalczeniem jakiegoś godziwego odszkodowania :-) Pozdrawiam, Paweł |
2007-09-24 22:35 | Re: Dluuuugie, ale ciekawe | Robert Tomasik |
Użytkownik "Pawel from O." news:fd92bs$21c$1@inews.gazeta.pl... > Jestem siedem lat po rozwodzie i do pewnego momentu > mieszkałem z byłą żoną. Mieszkałem w ten sposób, że > starałem się pracować z dala od domu Czyli nie mieszkałeś tam. Reszta jest skutkiem tego. |
||
2007-09-24 22:42 | Re: Dluuuugie, ale ciekawe | Johnson |
Robert Tomasik pisze: >> Jestem siedem lat po rozwodzie i do pewnego momentu >> mieszkałem z byłą żoną. Mieszkałem w ten sposób, że >> starałem się pracować z dala od domu > > Czyli nie mieszkałeś tam. Reszta jest skutkiem tego. Mógł tam mieszkać i dalekoooo dojeżdżać codziennie do pracy :) -- @2007 Johnson http://johnsonpl.blogspot.com/ http://notki.com.pl/johnson "Mądrość jest córką doświadczenia" |
||
2007-09-24 22:50 | Re: Dluuuugie, ale ciekawe | Piotr Kubiak |
Robert Tomasik wrote: > Użytkownik "Pawel from O." > news:fd92bs$21c$1@inews.gazeta.pl... > >> Jestem siedem lat po rozwodzie i do pewnego momentu >> mieszkałem z byłą żoną. Mieszkałem w ten sposób, że >> starałem się pracować z dala od domu > > Czyli nie mieszkałeś tam. Reszta jest skutkiem tego. Jaka reszta? Że nie może wejść do *własnego* mieszkania? Przecież umowy mu nikt nie wypowiedział. Ma nadal prawo tam mieszkać. Jak zamieszka, to ma się w ciągu 4 dni zameldować i tyle. -- Pozdrawiam, Piotr Kubiak (jeśli chcesz do mnie napisać, to domyślisz się jak odszyfrować adres z nagłówka) |
||
2007-09-24 22:52 | Re: Dluuuugie, ale ciekawe | Piotr Kubiak |
Piotr Kubiak wrote: > Robert Tomasik wrote: >> Użytkownik "Pawel from O." >> news:fd92bs$21c$1@inews.gazeta.pl... >> >>> Jestem siedem lat po rozwodzie i do pewnego momentu >>> mieszkałem z byłą żoną. Mieszkałem w ten sposób, że >>> starałem się pracować z dala od domu >> >> Czyli nie mieszkałeś tam. Reszta jest skutkiem tego. > > Jaka reszta? Że nie może wejść do *własnego* mieszkania? Przecież umowy Oczywiście nie w sensie prawa własności. W każdym bądź razie mieszkać ma prawo, jeżeli stan faktyczny jest taki jak opisano. -- Pozdrawiam, Piotr Kubiak (jeśli chcesz do mnie napisać, to domyślisz się jak odszyfrować adres z nagłówka) |
||
2007-09-24 22:53 | Re: Dluuuugie, ale ciekawe | 'Tom N' |
Johnson w > Robert Tomasik pisze: >>> Jestem siedem lat po rozwodzie i do pewnego momentu >>> mieszkałem z byłą żoną. Mieszkałem w ten sposób, że >>> starałem się pracować z dala od domu >> Czyli nie mieszkałeś tam. Reszta jest skutkiem tego. > Mógł tam mieszkać i dalekoooo dojeżdżać codziennie do pracy :) Ciekawym, czy byłoby Ci do śmiechu, gdyby jeden urząd stwierdził, ze masz udowodnić, że mieszkałeś w PL, a drugi, że nie mieszkałeś w PL (podatki). -- Tomasz Nycz [priv-->>X-Email] |
||
2007-09-24 22:55 | Re: Dluuuugie, ale ciekawe | Johnson |
'Tom N' pisze: > > Ciekawym, czy byłoby Ci do śmiechu, gdyby jeden urząd stwierdził, ze masz > udowodnić, że mieszkałeś w PL, a drugi, że nie mieszkałeś w PL (podatki). > A od kiedy urząd może mi kazać coś udowodnić ? Z jakiej niby okazji? -- @2007 Johnson http://johnsonpl.blogspot.com/ http://notki.com.pl/johnson "Mądrość jest córką doświadczenia" |
||
2007-09-24 23:11 | Re: Dluuuugie, ale ciekawe | 'Tom N' |
Johnson w > 'Tom N' pisze: >> Ciekawym, czy byłoby Ci do śmiechu, gdyby jeden urząd stwierdził, ze masz >> udowodnić, że mieszkałeś w PL, a drugi, że nie mieszkałeś w PL (podatki). > A od kiedy urząd może mi kazać coś udowodnić ? Z jakiej niby okazji? W drodze decyzji określającej wysokość podatku od dochodów. Możesz się odwoływać oczywiście, ale to jest tożsame z udowodnieniem, że nie jesteś wielbłądem. -- Tomasz Nycz [priv-->>X-Email] |
||
2007-09-24 23:11 | Re: Dluuuugie, ale ciekawe | witek |
Pawel from O. wrote: > > 1. Dowiaduję się przy okazji wymiany dowodu osobistego, że > jestem wymeldowany decyzją administracyjną ( Prezydenta Miasta ) > z miejsca stałego zameldowania. ( Wielkie zdziwienie z mojej strony ) Słusznie, Nie mieszkasz, to sam powinieneś się wymeldować. Skoro tego nie zrobiłeś zrobiła to żona. jak zaczniesz znowu mieszkać, będziesz się mógł zameldować. > > 5.Postanawiam wyegzekwować swoje prawo, jadę do miasta gdzie mam mieszkanie > rozmawiam z dzielnicowym... Ich, tzn b. żony i jej gacha akurat nie ma, > ale dzielnicowy mi mówi, że mogę śmiało wchodzić a jak mnie nie będą chcieli > wpuścić, to mam dzwonić na 997 albo 112. dzielnicowy nie za bardzo wie co mówi, ale o tym dalej. > > 6. Biorę kolegę jako świadka, kilka ciuchów w rękę i wchodzę na tzw. "żywca". > Drzwi nie są zamknięte, robię trzy-cztery kroki w głąb mieszkania i zostaję > wypchnięty przez byłą i jej faceta... Za specjalnie nie oponuję i > dzwonię na 112 No i będziesz miał sprawę za naruszenie miru domowego. > > 7. Przyjeżdza patrol, ogladają moją umowę, czytają ustawę ( potem powiedzieli, > że nie wiedzą, czy sam tego nie napisałem ), wchodzą do mieszkania, tam była > pokazuje im pismo o moim wymeldowaniu i stóże prawa stwierdzają że, "pan nie > ma tu meldunku", "ta pani sobie nie życzy, żeby pan wchodził" itp... Po pierwsze meldunek nie świadczy o tym czy ktoś mieszka czy nie. To że nie masz meldunku nie oznacza, że nie masz prawa tam przebywać, to że masz meldunke nie oznacza, że masz prawo tam przebywać. Generalnie patrol powinien zrobić notatkę i zostawić was tak jak was zastał. Nie im rozstrzygać kto ma do czego prawo. > > 8. Odpuszczam...W następnym dniu trochę zdezorientowany, szukam pomocy. Idę > do urzędu miasta, rozmawiam m.in z kierownikiem działu ewidencji, który > stwierdza: "kuriozalna sytuacja", "jeszcze takiej sytuacji nie mieliśmy" > itp... Mówią, że od razu mnie zameldują, jak tylko zacznę mieszkać (Musi > przyjść wizytator - Paranoja) i że mam pelne prawo, żeby tam mieszkać. > Radzą, żebym wziął adwokata i załozył sprawę, a wtedy do mojego mieszkania > wprowadzi mnie komornik. > W międzyczasie piszę skargę do komendanta na działanie jego "żołnierzy" A na co. Przecież oni nie mieli prawa cię wprowadzić do domu, więc na co chcesz się skarżyć. > > 9.Trochę załamany ( koszty, czas, dojazdy ) wchodzę do pierwszej napotkanej > kancelarii adwokackiej przy Sądzie... Sędziwy ( i uczciwy ! ) adwokat po > wysluchaniu mnie mówi: "Co się pan będzie wykosztowywał...To jest sprawa > dla prokuratora, oni zmusili pana do okreslonego zachowania. Proszę wszystko > opisać i zanieść to do prokuratury". ( Obiecałem mu się odwdzięczyć za jego > poradę w przyszłości ) A niby do czego cię zmusili? > > 10.Trzy godziny w Internecie i złożone w następnym dniu zawiadomienie o > popełnienu przestępstwa i wniosek o ściganie. > > 11. Po trzech tygodniach telefon: Policja, wydział dochdzeniowy, zaproszenie > na zeznania. Przyjeżdżam, wyjaśniam półtorej godziny i podpisuję papiery > jako pokrzywdzony.( Art 191 par. 1 ) > > 12. Dzisiaj dostałem odpowiedź na skargę od Komendanta (duże miasto powiatowe > - dawiej wojewódzkie )... Co ciekawsze fragmenty: > "...z ustaleń wynika, iż.... czynności miały charakter działań, zmierzających > do zapewnienia bezpieczeństwa i porządku w miejscu interwencji oraz > przeciwdziałania ewentualnym zagrożeniom życia i zdrowia stron konfliktu"... > "Rozstrzygnięcie tej kwestii nie należy do kompetencji policji. Ponadto > informuję, iż funkcjonariusze policji wykonują czynności pomocy lub asysty > wyłącznie organom określonym ustawowo.... komornikowi... oraz pracownikowi > organu podatkowego . > Policjanci nie posiadają uprawnień do udzielania pomocy, lub asysty > przy wejściu czy wprowadzeniu osób fizycznych do lokali mieszkalnych." Słuszna odpowiedź. > > Tak jest dzisiaj...Byłoby śmieszne, gdyby nie chodziło o moje żywotne interesy. > Dostałem już wezwanie, do wyjaśnienia kwestii związanych z prowadzoną > działalnością gospodarczą ( pewnie jako bezdomny nie będę mógł być biznesmenem...(?)). > Mój plan na najbliższy tydzien: > > a. Spokojnie poczekać na decyzję z prokuratury ( w tym tygodniu mija termin... Śledczy > mnie zapewnił, że prokurator podejmie decyzję odnośnie śledztwa i ew. aktu oskarżenia. > ( A jak umorzy postępowanie ? ) Umorzy. > > b. Dzwonić do dzielnicowego, prewencji i gdzie się da, żeby uchronili mnie od > przestępców. > > b. Dogadać się z agencją ochrony w sprawie asysty i zapewnienia bezpieczeństwa, > przy wejściu do mieszkania. ( Mam pewien zaprzyjaźniony kontakt ) Razem będziecie mieli sprawę, a oni jeszcze stracas licencję za czynną napaść. > > c. Wejść z ochroniarzami i czekać na przybycie stróżów prawa. Może być ciekawie, > jak mnie zamnkną za najazd mojego mieszkania :-) ( Kosztowne, ale ktoś myślę za > to kiedyś zapłaci) zamknąć cię nie zamkną, ale jak wyżej będziesz odpowiadał karnie za wejście do czyjegoś mieszkania. > > d. Z ochroniarzami zameldować się " na siłe" ( wszyscy w wydziale ewidencyjnym > są po mojej stronie. Mam zapewnienie, że wizytator przyjdzie "na telefon" w > ciągu jednego dnia. > > e. Wywalczyć jakieś odszkodowanie. Czy to od b. żony ( jest typem ciągle biednego > pasozyta ), czy też od policji, czy też ze Strassburga ( czytałem Europejską > Konwencję..." i myślę, że mam duże szanse... > > Kończąc... Chcę mieć "meldunek" i chcę t zrobić najmniejszym kosztem i chodzi tu > nie tylko o pieniądze. Mam dwóch synów w wieku 15 i 13 lat, którzy mieszkają z byłą i > którzy byli świadkami, jak zaostałem wypchnięty ze swojego mieszkania przez jakiegoś > gacha ( co ciekawe, on nie jest tam zameldowany i nie ma żadnych praw, a patrol go > nawet nie wylegitymował ). Sprecyzuję... Nie możesz miec meldunku jak nie mieszkasz. Albo chcesz tam mieszkać i wówczas się zameldujesz, albo nie mieszkasz tam i wywczas sam masz się wymeldować. Za nie zrobienie tego, możesz jeszcze zarobić grzywnę do 3000 zł. > > W miedzyczasie zrobiłem kilka kroków... M.in. złozyłem pozew do Cywilnego o ustalenie > zasad korzystania z mieszkania... Nie wyobrażam sobie, bym mógł zostać bezdomnym, ale > tak naprawdę ta sytuacja mnie trochę irytuje... Będę wdzięczy za wszelkie wskazówki i > porady...Być może znajdę też kogoś, kto za 25% zajmie się wywalczeniem jakiegoś > godziwego odszkodowania :-) > No i nareszcie zrobiłeś coś rozsądnego. Teraz tak. Umowa, którą masz daje ci prawo do zamieszkania tam. Skoro się wyprowadziłeś, to sam miałeś się obowiązek wymeldować, a jak tego nie zrobiłeś, to słusznie, że wymeldowała cię żona. W tej chwili tam nie mieszkasz, więc nie masz prawa tam wejść i nawet wstawienie nogi w drzwi może się dla ciebie skończyć wyrokiem za naruszenie miru domowego. Co do policjantów zachowali się niechcący poprawnie, bo nie mieli prawa naruszać tego co zastali z tym, że nie bardzo wiedzieli na podstawie jakich przepisów działają, więc wszelkie boje co do policjantów są skazane na przegraną, zreszta odpowiedź komendanta jest całkiem sensowna. To co możesz zrobi i już zrobiłeś zreszta sensownie, to sprawa w sądzie cywilnym z wnioskiem o wprowadzenie w posiadanie i z wyrokime do komornika. Tylko komornik ma prawo wejść do mieszkania na siłę i cię tam wprowadzić. Dobrze jest mieć wówczas przy sobie policjantów z lokalnego posterunku. Komornik sobie ich może zaprosić i pewnie tak zrobi. Zeby wiedzieli co się dzieje. Wówczas jak na nastepny dzień do domu cię nie wpuszczą, to policja będzie ci w stanie pomoć. I pamiętaj, żeby wyroku nie trzymać w tym domu, bo jak nie wejdziesz to go stracisz. Weź sobie adwokata, tylko jakiegoś porządnego a nie starego dziadka. Przy okazji sprawy kosztty, które poniosłeć możesz dorzucić do pozwu. To tak bardzo bardzo z grubsza. |
||
2007-09-24 23:15 | Re: Dluuuugie, ale ciekawe | witek |
Johnson wrote: > Robert Tomasik pisze: > >>> Jestem siedem lat po rozwodzie i do pewnego momentu >>> mieszkałem z byłą żoną. Mieszkałem w ten sposób, że >>> starałem się pracować z dala od domu >> >> Czyli nie mieszkałeś tam. Reszta jest skutkiem tego. > > Mógł tam mieszkać i dalekoooo dojeżdżać codziennie do pracy :) > Mógł, ale nie mieszkał. |
nowsze | 1 2 3 4 5 6 | starsze |
Tytuł | Autor | Data |
---|---|---|
Banalne, ale... |
C.R.E.E.D | 2006-01-29 00:09 |
Ciekawe czy ktoś i kto odpowie za śmierć |
Artur Ch. | 2006-07-20 09:44 |
Ciekawe jak sąd uzasadni |
ppp | 2006-07-25 13:22 |
Ciekawa sytuacja w pracy - wazne i ciekawe :) |
Laris | 2006-08-17 18:52 |
parkowanie - bylo, ale... |
Mieszkaniec | 2006-08-19 01:46 |
Ale utopia ;) |
Herbi | 2006-10-18 11:52 |
niezgodnosc z umową ale w berdyczowie |
kysio | 2006-10-21 11:30 |
Prawo, ale jazdy - offtopic |
Mateusz | 2006-12-08 13:03 |
Dla mnie ciekawe... |
Mica | 2007-07-23 12:37 |
ciekawe pytanie o pelnomocnictwo |
Bartulus | 2007-08-23 11:02 |