poprzedni wątek | następny wątek | pl.soc.prawo |
2007-07-22 17:25 | Re: Niezachowanie bezpiecznej odległości... | Tomek PL |
Użytkownik "Bart" news:f7vf1p$f7m$1@mx1.internetia.pl... > witam, > Jadący przede mną samochód wpada w poślizg, staje w poprzek drogi. > Ja nie mogąc wyhamować, mam do wyboru: > 1.czołowe zderzenie z jadącym z przeciwka, > 2.uderzenie rowerzysty jadącego prawym poboczem, > 3.uderzenie w bok pojazdu będącego w poślizgu. > Wybieram trzeci (najbezpieczniejszy) wariant. > Policja przybyła na miejsce proponuje mi mandat za niezachowanie > bezpiecznej odległości od pojazdu poprzedzającego. > Ja nie przyjmuję mandatu bo uważam, że na sprawę trzeba spojrzeć "w > kontekście" -jadący przede mną stworzył zagrożenie. > > Co Szanowni Grupowicze na to..? Mam szanse na uniewinnienie? a może na > współwinę (wtedy moje ubezpieczenie OC nie byłoby ruszane) Zapomiałem jeszcze o jednym. To co napisałem o bezpiecznej odległości jest prawdą. Tyle że jest to na razie tylko prawo. A przed sądem pewne rzeczy trzeba jeszcze udowodnić. I najczęściej wnioskuje się tak, że w faktu, iż doszło do kolizji j.w. wynika fakt, iż nie zachowano bezpiecznej odległości. I to obwiniony musi wykazywać, iż było inaczej. Jest to trudne, niemniej możliwe do wykazania. Tak więc szanse są zawsze. Pozdrawiam, TPL |
2007-07-22 18:28 | Re: Niezachowanie bezpiecznej odległości... | witek |
"Tomek PL" news:f7vt6e$jlk$1@nemesis.news.tpi.pl... > > Zapomiałem jeszcze o jednym. To co napisałem o bezpiecznej odległości jest > prawdą. Tyle że jest to na razie tylko prawo. A przed sądem pewne rzeczy > trzeba jeszcze udowodnić. I najczęściej wnioskuje się tak, że w faktu, iż > doszło do kolizji j.w. wynika fakt, iż nie zachowano bezpiecznej > odległości. I to obwiniony musi wykazywać, iż było inaczej. Jest to > trudne, niemniej możliwe do wykazania. Tak więc szanse są zawsze. Żadne. |
||
2007-07-22 22:06 | Re: Niezachowanie bezpiecznej odległości.. | janist |
> Jedyna osoba, która w tym przypadku nie powinna być ukarana mandatem (w > przypadku stłuczki), to osoba jadąca z przeciwka, o ile samochód, który > wpadł w poślizg zajął jej pas ruchu. Jak to nie powinna? Prezciez nie jechala z predkoscia bezpieczna. Powinna jechac tak, ze nawet gdyby jadacy z naprzeciwka wpadl w poslizg i wjechal na jej czesc drogi to miala by mozliwosc bezpiecznie zahamowac. To nie jest moja opinia. To konsekwencja Twojego rozumowania. -- pozdrawiam, janist |
||
2007-07-22 23:06 | Re: Niezachowanie bezpiecznej odległości... | Robert Tomasik |
Użytkownik "Bart" news:f7vf1p$f7m$1@mx1.internetia.pl... Bezpieczna odległość, to co najmniej taka, w której w wypadku nagłego hamowania poprzedzającego Cię pojazdu zdołasz się zatrzymać. Musiał byś wykazać, że przez jego poślizg szybciej się zatrzymał, niż przy nagłym hamowaniu, co generalnie jest niemożliwe. |
||
2007-07-22 23:06 | Re: Niezachowanie bezpiecznej odległości... | Marcin Wasilewski |
Użytkownik "janist" news:f80db2$7du$1@news.onet.pl... > > Jak to nie powinna? Prezciez nie jechala z predkoscia bezpieczna. Powinna > jechac tak, ze nawet gdyby jadacy z naprzeciwka wpadl w poslizg i wjechal > na jej czesc drogi to miala by mozliwosc bezpiecznie zahamowac. > > To nie jest moja opinia. To konsekwencja Twojego rozumowania. Człowiek ma rozum, po to aby przewidywać, pewne rzeczy da się przewidzieć i im zapobiec (np. poprzez zachowanie bezpiecznej odległości). Inne się nie da przewidzieć, np. tego że jadący z naprzeciwka samochód, zjedzie nagle na nasz pas ruchu. |
||
2007-07-22 23:24 | Re: Niezachowanie bezpiecznej odległości.. | janist |
Marcin Wasilewski pisze: > Człowiek ma rozum, po to aby przewidywać, pewne rzeczy da się > przewidzieć i im zapobiec (np. poprzez zachowanie bezpiecznej > odległości). Inne się nie da przewidzieć, np. tego że jadący z > naprzeciwka samochód, zjedzie nagle na nasz pas ruchu. Dokladnie tak. Piszac to potwierdzasz to co Ci napisal Tomek PL "Bezpieczna odległość jest to odległość, która pozwoli uniknąć wypadku w *typowych* okolicznościach." Ty w swoich wypowiedziach autorytatywnie stwierdzasz co jest typowa okolicznoscia a co nie jest. A to bedzie mogl stwierdzic sad i pewnie tez bedzie mial watpliwosci mimo, ze bedzie mial wiecej informacji. Bo Ty nie iwesz co jak doszlo do tego poslizgu i jakie byly tego okolicznosci. Co to byl za samohod, kto go prowadzil, jaka byla jego predkosc, droga waska czy szeroka, jaka pogoda, miasto czy nie, natezenie ruchu itp. wtedy mozna probowac okreslic, czy wpadniecie w poslizg mozna bylo przewidziec i odpowiedzni sie do tego przygotowac. |
||
2007-07-22 23:36 | Re: Niezachowanie bezpiecznej odległości.. | poreba |
Marcin Wasilewski pisze: >> Niekoniecznie. Zachowanie bezpiecznej odległości nie sprowadza się do >> tego, że odległość ta powinna być "bezpieczna" na każdą okoliczność. >> Bezpieczna odległość jest to odległość, która pozwoli uniknąć wypadku >> w *typowych* okolicznościach. > I pomyśleć, że tacy idioci jeżdżą po polskich drogach. Masz zachować > taką odległość, że nawet gdy samochód jadący przed tobą nagle zahamuje, > to ty masz również obowiązek wyhamować przed nim. Ktoś już o jadącym z naprzeciwka w tym wątku wspomniał i jego 'bezpiecznej prędkości'. Ktoś inny przy podobnym wątku w zeszłym roku AFAIR wyliczył 'bezpieczną' odległość dla dozwolonej prędkości 50km/h w terenie zabudowanym dla czasu reakcji 1s - było to coś ok. 15m i uzależniona była nie tylko od rodzaju i stanu nawierzchni, od temperatury i jeszcze kilku czynników. -- pozdro poreba |
||
2007-07-23 03:09 | Re: Niezachowanie bezpiecznej odległości.. | Andrzej Lawa |
Tomek PL wrote: > (prędkości, techniki jazdy), która ochroni go przed każdym zdarzeniem. Np. > kierowca nie musi jeździć cały czas 20 km/h, bo przecież zawsze może się > zdarzyć, że jakieś dziecko wpadnie na ulicę. Wszystko zależy od > okoliczności. Bzdury wypisujesz. Nie chodzi o bezpieczną odległość od hipotetycznego dziecka - chyba że owo dziecko zaiwania jezdnią z prędkością samochodu i jest uczestnikiem ruchu ;) |
||
2007-07-23 03:14 | Re: Niezachowanie bezpiecznej odległości.. | Andrzej Lawa |
scream wrote: > Dnia Sun, 22 Jul 2007 14:14:41 +0200, Andrzej Lawa napisał(a): > >> Było wybrać wariant 4: zachować bezpieczny odstęp. > > W praktyce to bardzo często oznacza, że auta powinny jeździć jedno za > drugim ze 100-metrową przerwą między nimi, a i to czasem by było zbyt mało. Nie mój problem. Masz jechać tak, żeby nawet w przypadku awaryjnego hamowania nie wpakować się komuś w kufer. A przy poślizgu zasadniczo zatrzymanie pojazdu zajmuje chyba ciut więcej czasu, niż przy optymalnym hamowaniu. > Martwy przepis. Tak samo jak ten o tunelach. Jak widać całkiem żywy. Szkoda tylko, że drogówka go nie egzekwuje zanim dojdzie do "zdarzenia drogowego". |
||
2007-07-23 08:16 | Re: Niezachowanie bezpiecznej odległości.. | Andrzej_Kłos |
Robert Tomasik napisał(a): > Bezpieczna odległość, to co najmniej taka, w której w wypadku nagłego > hamowania poprzedzającego Cię pojazdu zdołasz się zatrzymać. a jak ma się to do sytuacji/odległości w przypadku, gdy samochód przede mną "wyhamowywuje" na nagle "wyrosłej" przed nim przeszkodzie? Czy wyhamowanie i uderzenie ze sporą siłą w przeszkodę podciągane jest pod nagłe hamowanie, czy też nagłe hamowanie to sytuacja, gdy pojazd przede mną daje gwałtownie po hamulcach i wyniku tego zatrzymuje się? andy_nek |
nowsze | 1 2 3 4 | starsze |