poprzedni wątek | następny wątek | pl.soc.prawo |
2010-02-09 02:56 | Re: reklama kruka | Piotr KUCHARSKI |
witek >> Spłacisz dług? Czy masz kwitek udowadniający spłatę >> tego tysiąca w terminie, tj. 9 lat temu? ;-> > akurat w tym przypadku radzilbym kwitek trzymac 10 lat. Czemu akurat 10? p. -- Beware of he who would deny you access to information, for in his heart he dreams himself your master. -- Commissioner Pravin Lal |
2010-02-09 07:32 | Re: reklama kruka | Liwiusz |
Piotr KUCHARSKI pisze: > witek >>> Spłacisz dług? Czy masz kwitek udowadniający spłatę >>> tego tysiąca w terminie, tj. 9 lat temu? ;-> >> akurat w tym przypadku radzilbym kwitek trzymac 10 lat. > > Czemu akurat 10? Bo tyle wynosi przedawnienie. -- Liwiusz |
||
2010-02-09 08:21 | Re: reklama kruka | Massai |
Andrzej Lawa wrote: > Massai pisze: > > >>>> No to dlaczego go nie namawiałeś do spłacenia, zgodnie z twoją > >>>> powyższą "poradą"? > >>> Masz problem z rozumieniem słowa pisanego? > >> Nie. A ty? > > > > To nie był JEGO dług, tylko poprzedniej właścicielki. > > Kruk miał inne zdanie :-P > > >>> Moja porada brzmiała: > >>> A ja polecam wszystkim żeby po prostu spłacali swoje długi. > >> I należy jeść z umiarem - ale jaki to ma związek z niniejszym > wątkiem? > > > > Jak już komentujesz, to komentuj całość. Swoje długi należy > > spłacać, po prostu. > > No i jeść z umiarem należy, po prostu. > > > Taki to ma związek, że zamiast kombinować jakby sie tu wyłgać z > > faktycznego długu przeterminowaniem, należy go po prostu spłacić. > > Najlepiej na czas, wtedy nie trafi do żadnego kruka. > > No beton... No jak to zdanie to jest beton, to owszem - "może i jestem beton. Ale dobrze mi z tym", że sparafrazuję jeden z moich ulubionych tekstów z filmów. > > > Fakt że dług się przeterminował, nie oznacza że tego długu nie ma. > > Można się tylko wymigać od spłacenia. > > Fakt, że "dług" się przeterminował oznacza, że rzekomy wierzyciel nie > uznał za warte fatygi udanie się z tym do sądu - innymi słowy nie > liczył na to, że sprawę wygra. Brednie. Po prostu uznał że koszta związane z windykacją przez sąd i komornika będa na tyle duże że to się nie opłaca. Mam takiego dłużnika, wisi mi 3k pln. Jakoś 8 miesiecy temu "spoko, stary, w przyszłym tygodniu mi wystaw fakturę, zapłacę". Fakturę wystawiłem, wysłałem. W kolejnym tygodniu przestały odpowiadać telefony, "abonent czasowo niedostępny", potem "numer nieprawidłowy". Faktura po jakimś czasie wróciła nieodebrana. Facet zniknął, firma zniknęła. Jakby się pod ziemię zapadł. I z czym mam iść do sądu? Robota wykonana, klient dostał to co chciał, tamten był tylko pośrednikiem, oni jemu zapłacili - pokazali mi potwierdzenia przelewów. Mógłbym być wredny i im zrobić kuku, ale... nie opłaca mi się. W miejscu gdzie był dawniej zameldowany, w wynajętym domu - mieszka już ktoś inny. I teraz pokaż mi procedurę która sprawi, że mi się będzie opłacało sądownie odzyskiwać te 3 tysiące. Gość prawdopodobnie wyjechał za granicę. > > >>> Swoje. Nie cudze. Ani nie wydumane. > >> Ponawiam powyższe pytanie. > > > > >> Krukopodobne instytucje specjalizują się w "długach" > >> przeterminowanych, czyli takich, które nigdy nie istniały, były > >> sporne albo zostały już dawno spłacone - rzekomi "wierzyciele" > liczą >> na to, że po tylu latach to już nikt kwitka mieć nie będzie > (po to >> m.in. jest instytucja przedawnienia, żeby nie trzeba było > prowadzić >> archiwum rachunków sprzed półwiecza) i będzie można > frajerów >> naciągnąć poprzez zakrzyczenie i wmówienie, że są coś > winni. > > > > Dośc dziwaczna teza - dług przeterminowany to automatycznie dług > > który nigdy nie istniał, albo został już spłacony. Skąd taki > > wniosek? > > Czytaj wyżej. Uważnie. Sam czytaj co piszesz. Kurde, pisanie bezwzrokowe ci się włączyło? Napisałeś że "dług" przeterminowany to wg ciebie jedno z trojga: 1. taki który nigdy nie istniał. 2. był sporny 3. został dawno spłacony. Wyłączyłeś z tej wyliczanki najbardziej oczywisty i najczęstszy przypadek - ogromny odsetek długów faktycznie istniejących, oczywistych, i nie spłaconych. Chyba że wyłączyłeś go świadomie, używajac cudzysłowu. W takim razie napisałeś bzdurę z tym "specjalizują się w". > > > Tego typu instytucje specjalizują się w długach wbrew pozorom > > ściągalnych i faktycznie istniejących. Tyle że trudnościągalnych. > > Firmy > > ROTFL Tia. Coś bardziej merytorycznie? > > > które im sprzedają dług, uznają że taniej będzie im go sprzedac niż > > samemu ścigać. > > Uhm. Tylko po co czekają latami, aż rzekomy dług się przedawni, hmm? A bo wcześniej próbują sami ściągnąć, wysyłają ponaglenia etc. Dopiero jak dłużnik zniknie, albo sprawa się przeciąga, oddają to krukom. > > > Dodatkowo większość ich aktywności to nie ściaganie długów > > kupionych, ale zwyczajnie świadczenie usługi windykacji na rzecz > > firm. > > No. Jak w moim przypadku, kiedy usiłowali mnie windykować za ustawowo > uznaną reklamację > > Albo jak w przypadku mojego taty, kiedy usiłowali windykować abonament > za nieistniejący numer. > > > To że czasem im się trafia dług trudnościągalny, stary (choć > > faktycznie istniejący) i się wtedy imają różnych chamskich chwytów > > - to po połowie efekt ich chamstwa i desperacji, a po trosze - > > efekt zachowania klientów... > > Baju-baju. Nie baju-baju, tylko realia. Ludzie często psioczą na te firmy, że "groźne listy wysyłają", ale magicznie zapominają że w większosci wypadków sprawy by nie było gdyby zwyczajnie spłacili. Bo większość spraw to jednak faktyczne zadłużenie, ludzie opowiadają takie przypadki jak ja, a nie o tych gdzie "no kurde, wydzwoniłem, nie miałem kasy a teraz ścigają". > > >> Ja wychodzę z założenia, że jeśli ktoś miał faktycznie i uczciwie > >> wierzytelność, to by przed upływem terminu przedawnienia podrzucił > >> pozew do sądu. Skoro tego nie zrobił, to albo wie, że nie ma szans, > >> albo ma taki burdel w papierach, że sam nie wie. > > > > Bzdura. windykacja droga sądową to zabawa na którą się nie decyduje > > spora część wierzycieli. > > Bo? > > > Prosta sprawa - jest niezapłacony rachunek na 300 złotych, i bujać > > się z tym do sadu? Najpierw trzeba znaleźć delikwenta... > > To albo masz etatowego prawnika, który się tym zajmuje, albo zlecasz > takie sprawy hurtowo zewnętrznej kancelarii. A po co utrzymywać prawników na etatach? Sprawniej i taniej jest zlecić sprawy hurtowo Krukowi. Kruk jest tańszy niż kancelaria. > > W papierkach zmienia się tylko dane, formułka ta sama, więc koszta > obsługi są niewielkie. > > >>> Swoją droga ciekawe masz to pojęcie "honoru". > >> ?? > > > > A to szpila a propos poprzedniego wątku, gdzie wyjeżdżałeś z > > "honorem"... > > A, to o samobójstwach? Ty na prawdę jakiś głupi jesteś... Wybacz > szczerość, ale trzeba mieć na prawdę niskie IQ żeby zakładać, że aby > zrozumieć logikę wynikającą z czyichś fanatycznych zasad, trzeba ten > fanatyzm także wyznawać. Wyznawać fanatyzm powiadasz. Teraz odwracasz kota ogonem i wychodzi że to ja jestem fanatykiem. Genialne. Masz jakieś ambitniejsze argumenty niż piaskownicowe "głupi jesteś"? > > To po pierwsze. Po drugie ja swoje zasady też mam i należy do nich > m.in. nietrzymanie makulatury przez dekady. Po to jest > przedawnienie, żeby naciągaczy po 10 latach wmawiających jakiś dług > wysłać na drzewo. Dokładnie po to. A nie po to żeby się migać od spłaty rzeczywistego długu. Nie mam nic wspólnego z tymi firmami, za to mam dłużników, i wiem jak takie cwaniaki potrafią kręcić, kłamać i oszukiwać. I potem za nich płacą uczciwi - np. tym że od jakiegoś czasu domagam się zaliczek. I uczciwy klient musi zablokować trochę kasy tylko dlatego że wcześniej mnie paru palantów oszukało. -- Pozdro Massai |
||
2010-02-09 08:53 | Re: reklama kruka | Andrzej Lawa |
Massai pisze: >>> Taki to ma związek, że zamiast kombinować jakby sie tu wyłgać z >>> faktycznego długu przeterminowaniem, należy go po prostu spłacić. >>> Najlepiej na czas, wtedy nie trafi do żadnego kruka. >> No beton... > > No jak to zdanie to jest beton, to owszem - "może i jestem beton. Ale > dobrze mi z tym", że sparafrazuję jeden z moich ulubionych tekstów z > filmów. To twój problem. >>> Fakt że dług się przeterminował, nie oznacza że tego długu nie ma. >>> Można się tylko wymigać od spłacenia. >> Fakt, że "dług" się przeterminował oznacza, że rzekomy wierzyciel nie >> uznał za warte fatygi udanie się z tym do sądu - innymi słowy nie >> liczył na to, że sprawę wygra. > > Brednie. Po prostu uznał że koszta związane z windykacją przez sąd i > komornika będa na tyle duże że to się nie opłaca. ROTFL Taniej jest poczekać 5 lat a potem sprzedać rzekomy dług za 10% wartości? Weź mnie nieosłabiaj. [ciach] > Facet zniknął, firma zniknęła. Jakby się pod ziemię zapadł. > I z czym mam iść do sądu? Robota wykonana, klient dostał to co chciał, Z pozwem. Ewentualnie zleć to kancelarii. > tamten był tylko pośrednikiem, oni jemu zapłacili - pokazali mi > potwierdzenia przelewów. Mógłbym być wredny i im zrobić kuku, ale... > nie opłaca mi się. Za co im? > W miejscu gdzie był dawniej zameldowany, w wynajętym domu - mieszka już > ktoś inny. > > I teraz pokaż mi procedurę która sprawi, że mi się będzie opłacało > sądownie odzyskiwać te 3 tysiące. Gość prawdopodobnie wyjechał za > granicę. Składasz pozew, tamci pewnie nie odbiorą, więc będzie "prawidłowo doręczony", i powolutku, nie śpiesząc się (i nie ponosząc nadmiernych kosztów) uzyskujesz tytuł wykonawczy. Nawet nie musisz od razu tego ściągać przez komornika - byle by co 10 lat pamiętać o "odświeżeniu" egzekucji. Prędzej czy później wróci - a może gdzieś za granicą się snajdzie - i przez ten czas odsetki sobie narosną. Za kilkusetzłotową inwestycję możesz mieć po paru latach fajny zwrot. [ciach] >>> Dośc dziwaczna teza - dług przeterminowany to automatycznie dług >>> który nigdy nie istniał, albo został już spłacony. Skąd taki >>> wniosek? >> Czytaj wyżej. Uważnie. > > Sam czytaj co piszesz. Kurde, pisanie bezwzrokowe ci się włączyło? > > Napisałeś że "dług" przeterminowany to wg ciebie jedno z trojga: > 1. taki który nigdy nie istniał. > 2. był sporny > 3. został dawno spłacony. No, mogę dopisać jeszcze 4: idiota, który sam nie chce pacem ruszyć, żeby się nie przedawniło. Poza tym sugeruję zapoznać się ze znaczeniem określeń "specjalizuje się w..." oraz "z reguły". > Wyłączyłeś z tej wyliczanki najbardziej oczywisty i najczęstszy > przypadek - ogromny odsetek długów faktycznie istniejących, > oczywistych, i nie spłaconych. Których nikt rozsądny nie będzie sprzedawał za ułamek wartości firemkom pokroju Kruka. Wyjątki to błąd statystyczny. > Chyba że wyłączyłeś go świadomie, używajac cudzysłowu. > W takim razie napisałeś bzdurę z tym "specjalizują się w". Patrz wyżej. Plus przykłady z życia własnego, znajomych oraz z opisów sytuacji tutaj - przypadki, kiedy ktoś wie, że faktycznie był winien, to znikomu odsetek. Z reguły będzie to jednak coś z wyżej wymienionych trzech... albo sytuacja, kiedy ktoś za chiny ludowe nie może sobie przypomineć, czy zapłacił, czy nie. >>> Tego typu instytucje specjalizują się w długach wbrew pozorom >>> ściągalnych i faktycznie istniejących. Tyle że trudnościągalnych. >>> Firmy >> ROTFL > > Tia. Coś bardziej merytorycznie? Miałeś kiedyś z nimi do czynienia? >>> które im sprzedają dług, uznają że taniej będzie im go sprzedac niż >>> samemu ścigać. >> Uhm. Tylko po co czekają latami, aż rzekomy dług się przedawni, hmm? > > A bo wcześniej próbują sami ściągnąć, wysyłają ponaglenia etc. Dopiero > jak dłużnik zniknie, albo sprawa się przeciąga, oddają to krukom. Ja nie jestem gigantyczną firmą, którą stać na etatowego prawnika. A mimo tego zamiast przez 10 lat ciągnąć sprawę bez dotykania sądu - oddałem sprawę porządnej kancelarii, która za niewielką opłatą zajęła się całą biurokracją. Miałem pecha, bo sprawa trafiła do czwartego cywilnego w Warszawie i potrwało to prawie 3 lata, ale po 3 latach dostałem brakujące 5 tysięcy... plus zwrot kosztów i odsetki za te 3 lata. >>> Dodatkowo większość ich aktywności to nie ściaganie długów >>> kupionych, ale zwyczajnie świadczenie usługi windykacji na rzecz >>> firm. >> No. Jak w moim przypadku, kiedy usiłowali mnie windykować za ustawowo >> uznaną reklamację >> >> Albo jak w przypadku mojego taty, kiedy usiłowali windykować abonament >> za nieistniejący numer. I co, bez komentarza? >>> To że czasem im się trafia dług trudnościągalny, stary (choć >>> faktycznie istniejący) i się wtedy imają różnych chamskich chwytów >>> - to po połowie efekt ich chamstwa i desperacji, a po trosze - >>> efekt zachowania klientów... >> Baju-baju. > > Nie baju-baju, tylko realia. Ludzie często psioczą na te firmy, że > "groźne listy wysyłają", ale magicznie zapominają że w większosci > wypadków sprawy by nie było gdyby zwyczajnie spłacili. No. Podobniie jak restauratorzy na Starym Rynku - psioczyli i psioczyli, a przecież mogli grzecznie spłacić "ochronę lokali". > Bo większość spraw to jednak faktyczne zadłużenie, ludzie opowiadają > takie przypadki jak ja, a nie o tych gdzie "no kurde, wydzwoniłem, nie > miałem kasy a teraz ścigają". Dziwnie, że jak ja lub moi znajomi mieli kontakty z tą firmą, to 100% przypadków była taka, jak ja opisałem. >>>> Ja wychodzę z założenia, że jeśli ktoś miał faktycznie i uczciwie >>>> wierzytelność, to by przed upływem terminu przedawnienia podrzucił >>>> pozew do sądu. Skoro tego nie zrobił, to albo wie, że nie ma szans, >>>> albo ma taki burdel w papierach, że sam nie wie. >>> Bzdura. windykacja droga sądową to zabawa na którą się nie decyduje >>> spora część wierzycieli. >> Bo? Ponawiam pytanie. >>> Prosta sprawa - jest niezapłacony rachunek na 300 złotych, i bujać >>> się z tym do sadu? Najpierw trzeba znaleźć delikwenta... >> To albo masz etatowego prawnika, który się tym zajmuje, albo zlecasz >> takie sprawy hurtowo zewnętrznej kancelarii. > > A po co utrzymywać prawników na etatach? Sprawniej i taniej jest zlecić > sprawy hurtowo Krukowi. TANIEJ? Oddać rzekomo rzeczywiste należności za 10% wartości?? Dziwnie liczysz... Ode mnie kancelaria wzięła tylko 10% - a nie 90%, jak Kruk. I objęło to także zorganizowanie komornika i wskazanie majątku. Ale ja miałem rzeczywistą, udokumentowaną wierzytelność. > Kruk jest tańszy niż kancelaria. Wania z Białorusi jest jeszcze tańszy i ściągnie "należności" od ludzi, którzy z twoją firmą nigdy nie mieli nic wspólnego. I co z tego? >> W papierkach zmienia się tylko dane, formułka ta sama, więc koszta >> obsługi są niewielkie. >> >>>>> Swoją droga ciekawe masz to pojęcie "honoru". >>>> ?? >>> A to szpila a propos poprzedniego wątku, gdzie wyjeżdżałeś z >>> "honorem"... >> A, to o samobójstwach? Ty na prawdę jakiś głupi jesteś... Wybacz >> szczerość, ale trzeba mieć na prawdę niskie IQ żeby zakładać, że aby >> zrozumieć logikę wynikającą z czyichś fanatycznych zasad, trzeba ten >> fanatyzm także wyznawać. > > Wyznawać fanatyzm powiadasz. Teraz odwracasz kota ogonem i wychodzi że > to ja jestem fanatykiem. Genialne. ??????????? Ty jesteś pijany czy co? Ci co popełniani samobójstwa to byli (w mojej opinii) fanatycy! (aczkolwiek poczytalni) > Masz jakieś ambitniejsze argumenty niż piaskownicowe "głupi jesteś"? > >> To po pierwsze. Po drugie ja swoje zasady też mam i należy do nich >> m.in. nietrzymanie makulatury przez dekady. Po to jest >> przedawnienie, żeby naciągaczy po 10 latach wmawiających jakiś dług >> wysłać na drzewo. > > Dokładnie po to. A nie po to żeby się migać od spłaty rzeczywistego > długu. Tylko że z rzeczywistym to się idzie do sądu przed przedawnieniem. > Nie mam nic wspólnego z tymi firmami, za to mam dłużników, i wiem jak > takie cwaniaki potrafią kręcić, kłamać i oszukiwać. I potem za nich I co, też czekasz kilka lat, aż się przedawni? Mi się kiedyś zdarzyło, że ktoś nie zapłacił co miał zapłacić. I nie czekałem, aż się przedawni, tylko zadbałem o sprawę. |
||
2010-02-09 09:26 | Re: reklama kruka | Liwiusz |
Andrzej Lawa pisze: >> Brednie. Po prostu uznał że koszta związane z windykacją przez sąd i >> komornika będa na tyle duże że to się nie opłaca. > > ROTFL > > Taniej jest poczekać 5 lat a potem sprzedać rzekomy dług za 10% wartości? Taniej jest - mając 10 000 dłużników po 300zł - odzyskać 300 tysięcy złotych, niż zainwestować w same opłaty sądowe 0,3 miliona złotych, zapłacić adwokatom za pisanie pozwów, potem jeszcze 1 milion złotych albo więcej na zaliczki dla komornika a w efekcie okaże się, że odzyska się mniej niż się zainwestowało. >> W miejscu gdzie był dawniej zameldowany, w wynajętym domu - mieszka już >> ktoś inny. >> >> I teraz pokaż mi procedurę która sprawi, że mi się będzie opłacało >> sądownie odzyskiwać te 3 tysiące. Gość prawdopodobnie wyjechał za >> granicę. > > Składasz pozew, tamci pewnie nie odbiorą, więc będzie "prawidłowo > doręczony", i powolutku, nie śpiesząc się (i nie ponosząc nadmiernych Nie będzie prawidłowo doręczony, ponieważ już tam nie mieszka. > Mi się kiedyś zdarzyło, że ktoś nie zapłacił co miał zapłacić. I nie > czekałem, aż się przedawni, tylko zadbałem o sprawę. Trzeba się było od razu przyznać, że doświadczenie masz takie, że miałeś jedną sprawę na 5000zł. Wówczas możesz sobie tak eksperymentować. Ale jak takich spraw będziesz miał 10 tysięcy, to inaczej będziesz śpiewał. -- Liwiusz |
||
2010-02-09 10:37 | Re: reklama kruka | Massai |
Andrzej Lawa wrote: > Massai pisze: > > >>> Fakt że dług się przeterminował, nie oznacza że tego długu nie ma. > >>> Można się tylko wymigać od spłacenia. > >> Fakt, że "dług" się przeterminował oznacza, że rzekomy wierzyciel > nie >> uznał za warte fatygi udanie się z tym do sądu - innymi słowy > nie >> liczył na to, że sprawę wygra. > > > > Brednie. Po prostu uznał że koszta związane z windykacją przez sąd i > > komornika będa na tyle duże że to się nie opłaca. > > ROTFL > > Taniej jest poczekać 5 lat a potem sprzedać rzekomy dług za 10% > wartości? > > Weź mnie nieosłabiaj. A któ mówi o sprzedawaniu za 10%? Hm, zdaje się że umowę z Krukiem ma np. PKO SA. ZLECAJĄ im odzyskiwanie należności zwiazanych z niepłaceniem np. za konta. Po prostu zlecają, a nie sprzedają dług. Nadal wierzycielem jest bank. Tepsa ma zdaje sie z intrum justitia. To jest główne źródło utrzymania dla kruków - takie stałe umowy. Zresztą Kruk sprzedaje różne rzeczy. Np. do mnie się zgłosili z ofertą żebym sobie kupił ich pieczątkę ;-). że mi sprzedadzą za 50 czy 100 zł miesięcznie prawo do przybijania na fakturach ich pieczątki z hasłem "w razie braku płatności dług zostanie przekazany do windykacji firmie Kruk". Ale że uważam za niestosowną taką formę "poganiania na wszelki wypadek" klienta - oferty nie przyjąłem. > > [ciach] > > > Facet zniknął, firma zniknęła. Jakby się pod ziemię zapadł. > > I z czym mam iść do sądu? Robota wykonana, klient dostał to co > > chciał, > > Z pozwem. Ewentualnie zleć to kancelarii. W pozwie muszę wskazać pozwanego z adresem. Adresu nie znam. > > > tamten był tylko pośrednikiem, oni jemu zapłacili - pokazali mi > > potwierdzenia przelewów. Mógłbym być wredny i im zrobić kuku, ale... > > nie opłaca mi się. > > Za co im? No właśnie, "moralnie" to oni są w porządku, kupili w dobrej wierze. Co nie zmienia faktu że jakbym bardzo chciał i był wredny, mógłbym im to odebrać, bo to licencja na soft. A od dawna już mam w umowach że licencja jest przekazywana po płatności i to ja jestem licencjodawcą. > > > W miejscu gdzie był dawniej zameldowany, w wynajętym domu - mieszka > > już ktoś inny. > > > > I teraz pokaż mi procedurę która sprawi, że mi się będzie opłacało > > sądownie odzyskiwać te 3 tysiące. Gość prawdopodobnie wyjechał za > > granicę. > > Składasz pozew, Na dzień dobry sąd wezwie mnie do uzupełnienia pozwu o aktualny adres pozwanego. Którego to adresu nie znam. > tamci pewnie nie odbiorą, więc będzie "prawidłowo > doręczony", i powolutku, nie śpiesząc się (i nie ponosząc nadmiernych > kosztów) uzyskujesz tytuł wykonawczy. Nawet nie musisz od razu tego > ściągać przez komornika - byle by co 10 lat pamiętać o "odświeżeniu" > egzekucji. Prędzej czy później wróci - a może gdzieś za granicą się > snajdzie - i przez ten czas odsetki sobie narosną. Za kilkusetzłotową > inwestycję możesz mieć po paru latach fajny zwrot. No, jak wymyślisz sposób na ustalenie tego adresu bez wynajmowania detektywa, to dalszy ciąg ma sens. Ja utknąłem na tym adresie. Postępowania nakazowego nie przeprowadzę, bo nie mam podpisanej faktury - wysłałem fakturę, ale wróciła nieodebrana. Muszę udowodnić w sądzie że zlecenie wykonano. Nawet rozmawiałem z jedną firmą windykacyjną, żeby się dowiedzieć czy by mi tego nie odzyskali, i po przedstawieniu sprawy dostałem ofertę w guście "1000 zł na start i na koszty znalezienia dłużnika + 10-20% kwoty odzyskanej". A ponieważ realnie patrząc - nic z tego nie będzie, to 1000zł utopione. > > >>> Dośc dziwaczna teza - dług przeterminowany to automatycznie dług > >>> który nigdy nie istniał, albo został już spłacony. Skąd taki > >>> wniosek? > >> Czytaj wyżej. Uważnie. > > > > Sam czytaj co piszesz. Kurde, pisanie bezwzrokowe ci się włączyło? > > > > Napisałeś że "dług" przeterminowany to wg ciebie jedno z trojga: > > 1. taki który nigdy nie istniał. > > 2. był sporny > > 3. został dawno spłacony. > > No, mogę dopisać jeszcze 4: idiota, który sam nie chce pacem ruszyć, > żeby się nie przedawniło. Albo człowiek który stwierdza "a co ja się będe po sądach włóczył". > > Poza tym sugeruję zapoznać się ze znaczeniem określeń "specjalizuje > się w..." oraz "z reguły". No właśnie - w tym "specjalizują się" i "z reguły" się mylisz. A że żaden znajomy ci się nie pochwalił "kurwa, nie zapłaciłem rachunków za telefon, i się kruk przypieprzył" - dziwisz się? Ludzie się "chwalą" tylko niesprawiedliwymi windykacjami. Ze wszystkim tak jest. Jakby człowiek chciał sobie na podstawie np. doniesień z gazet wyrabiać opinię choćby o służbie zdrowia, to by doszedł do wniosku że w szpitalach są same nieudane operacje, że tylko "błędy i wypaczenia". Stara zasada - niezadowolony klient powie dziesięciu, zadowolony - jednemu. > > > Wyłączyłeś z tej wyliczanki najbardziej oczywisty i najczęstszy > > przypadek - ogromny odsetek długów faktycznie istniejących, > > oczywistych, i nie spłaconych. > > Których nikt rozsądny nie będzie sprzedawał za ułamek wartości > firemkom pokroju Kruka. > > Wyjątki to błąd statystyczny. I te windykacje z banków, sieci komórkowych, tepsy - to wyjątki w działalności kruków. Tak, na pewno. > > > Chyba że wyłączyłeś go świadomie, używajac cudzysłowu. > > W takim razie napisałeś bzdurę z tym "specjalizują się w". > > Patrz wyżej. Plus przykłady z życia własnego, znajomych oraz z opisów > sytuacji tutaj - przypadki, kiedy ktoś wie, że faktycznie był winien, > to znikomu odsetek. Z reguły będzie to jednak coś z wyżej wymienionych > trzech... albo sytuacja, kiedy ktoś za chiny ludowe nie może sobie > przypomineć, czy zapłacił, czy nie. Bazowanie na "przykłady z życia własnego, znajomych i opisów" jest dość ryzykowne jeśli chodzi o określanie zakresu działalności firmy. Ja z Krukiem bodajże miałem raz styczność, miałem kiedyś firmowe konto w pko sa, ale przy okazji zmiany biura - zmieniliśmy bank (zależało nam żeby miec placówkę pod bokiem). Rozwiązaliśmy umowę, i po roku dostałem pismo z kruka że wiszę BANKOWI (nie krukowi) 500 pln za prowadzenie konta. Ktoś tam w banku nie dopatrzył, i nie zamknęli konta. Wina była po stronie banku, nie kruka, poszedłem do banku, popatrzyli w papiery, znaleźli wypowiedzenie umowy, i się odczepili. Dług wg. dokumentów banku niby był. Kruk dostał zlecenie, sprawdzili w KRS nowy adres i przysłali pisemko. Trudno ich winić. > > >>> które im sprzedają dług, uznają że taniej będzie im go sprzedac > niż >>> samemu ścigać. > >> Uhm. Tylko po co czekają latami, aż rzekomy dług się przedawni, > hmm? > > > > A bo wcześniej próbują sami ściągnąć, wysyłają ponaglenia etc. > > Dopiero jak dłużnik zniknie, albo sprawa się przeciąga, oddają to > > krukom. > > Ja nie jestem gigantyczną firmą, którą stać na etatowego prawnika. A > mimo tego zamiast przez 10 lat ciągnąć sprawę bez dotykania sądu - > oddałem sprawę porządnej kancelarii, która za niewielką opłatą zajęła > się całą biurokracją. Miałem pecha, bo sprawa trafiła do czwartego > cywilnego w Warszawie i potrwało to prawie 3 lata, ale po 3 latach > dostałem brakujące 5 tysięcy... plus zwrot kosztów i odsetki za te 3 > lata. > > >>> Dodatkowo większość ich aktywności to nie ściaganie długów > >>> kupionych, ale zwyczajnie świadczenie usługi windykacji na rzecz > >>> firm. > >> No. Jak w moim przypadku, kiedy usiłowali mnie windykować za > ustawowo >> uznaną reklamację > > > > >> Albo jak w przypadku mojego taty, kiedy usiłowali windykować > abonament >> za nieistniejący numer. > > I co, bez komentarza? A co tu komentować? Takie przypadki się zdarzają. Co nie zmienia faktu że giną w masie rzeczywistych należności. > > >>> To że czasem im się trafia dług trudnościągalny, stary (choć > >>> faktycznie istniejący) i się wtedy imają różnych chamskich chwytów > >>> - to po połowie efekt ich chamstwa i desperacji, a po trosze - > >>> efekt zachowania klientów... > >> Baju-baju. > > > > Nie baju-baju, tylko realia. Ludzie często psioczą na te firmy, że > > "groźne listy wysyłają", ale magicznie zapominają że w większosci > > wypadków sprawy by nie było gdyby zwyczajnie spłacili. > > No. Podobniie jak restauratorzy na Starym Rynku - psioczyli i > psioczyli, a przecież mogli grzecznie spłacić "ochronę lokali". Tia, teraz rachunek za telefon sprzed 4 lat się zrobił "ochrona lokali". Mówię o realnych długach. Jak dług jest urojony, to nie ma się co przejmować, niech idą do sądu i udowadniają. W czym problem? > > > Bo większość spraw to jednak faktyczne zadłużenie, ludzie opowiadają > > takie przypadki jak ja, a nie o tych gdzie "no kurde, wydzwoniłem, > > nie miałem kasy a teraz ścigają". > > Dziwnie, że jak ja lub moi znajomi mieli kontakty z tą firmą, to 100% > przypadków była taka, jak ja opisałem. Zacytowałeś 2 przypadki twoje, ileż to tych znajomych? Zresztą... skracając całą dyskusję: przeczytaj pierwszy post na który odpowiadałem. "Moim zdaniem, kruki itp. dzialaja w nastepujacy sposob - wykupuja hurtowo za grosze przeterminowane naleznosci od bankow,firm itp." "W ten sposob dymaja oni tysiace naiwniakow, ktorzy nie rozumieja, ze jesli minely 3 lata a nie ma nakazu sadowego, to wierzytelnosci nie mozna juz w zaden sposob dochodzic." O jakie należności chodzi? Rzeczywiste, czy wydumane? Przeterminowanie jest, jak sam piszesz, po to żeby nie trzymać potwierdzeń z 20 lat wstecz. A nie po to żeby przetrzymać wierzyciela przez 3 lata, a potem mu pokazać figę. > > >>>> Ja wychodzę z założenia, że jeśli ktoś miał faktycznie i uczciwie > >>>> wierzytelność, to by przed upływem terminu przedawnienia > podrzucił >>>> pozew do sądu. Skoro tego nie zrobił, to albo wie, że > nie ma szans, >>>> albo ma taki burdel w papierach, że sam nie wie. > >>> Bzdura. windykacja droga sądową to zabawa na którą się nie > decyduje >>> spora część wierzycieli. > >> Bo? > > Ponawiam pytanie. Mam się powtarzać? masz poniżej. Czytaj więcej niż jeden akapit. > > >>> Prosta sprawa - jest niezapłacony rachunek na 300 złotych, i bujać > >>> się z tym do sadu? Najpierw trzeba znaleźć delikwenta... > >> To albo masz etatowego prawnika, który się tym zajmuje, albo > zlecasz >> takie sprawy hurtowo zewnętrznej kancelarii. > > > > A po co utrzymywać prawników na etatach? Sprawniej i taniej jest > > zlecić sprawy hurtowo Krukowi. > > TANIEJ? Oddać rzekomo rzeczywiste należności za 10% wartości?? > > Dziwnie liczysz... Ode mnie kancelaria wzięła tylko 10% - a nie 90%, > jak Kruk. I objęło to także zorganizowanie komornika i wskazanie > majątku. Zależy jaki dług. Jak jest stary, trudnościągalny (bo np. dłużnik wyemigrował), trzeba coś udowodnić - to i ta kancelaria wzięłaby 90%. > > >> W papierkach zmienia się tylko dane, formułka ta sama, więc koszta > >> obsługi są niewielkie. > > > > >>>>> Swoją droga ciekawe masz to pojęcie "honoru". > >>>> ?? > >>> A to szpila a propos poprzedniego wątku, gdzie wyjeżdżałeś z > >>> "honorem"... > >> A, to o samobójstwach? Ty na prawdę jakiś głupi jesteś... Wybacz > >> szczerość, ale trzeba mieć na prawdę niskie IQ żeby zakładać, że > aby >> zrozumieć logikę wynikającą z czyichś fanatycznych zasad, > trzeba ten >> fanatyzm także wyznawać. > > > > Wyznawać fanatyzm powiadasz. Teraz odwracasz kota ogonem i wychodzi > > że to ja jestem fanatykiem. Genialne. > > ??????????? > > Ty jesteś pijany czy co? > > Ci co popełniani samobójstwa to byli (w mojej opinii) fanatycy! > (aczkolwiek poczytalni) Zaraz - a te samobójstwa z powodu krachu na giełdzie? też fanatycy? Czego fanatycy? > > > >> To po pierwsze. Po drugie ja swoje zasady też mam i należy do nich > >> m.in. nietrzymanie makulatury przez dekady. Po to jest > >> przedawnienie, żeby naciągaczy po 10 latach wmawiających jakiś dług > >> wysłać na drzewo. > > > > Dokładnie po to. A nie po to żeby się migać od spłaty rzeczywistego > > długu. > > Tylko że z rzeczywistym to się idzie do sądu przed przedawnieniem. Albo się nie idzie, licząc na to że dłużnik jednak spłaci. Jakbym miał 1000 dłużników po 100 złotych, to wolałbym to sprzedać za 10 czy 20 tysięcy komuś, niż sam się bujać z tysiącem spraw w sądzie. Piszesz że kancelaria wzięła 500 pln od 5000 długu. Sądzisz że kancelaria weźmie 10 zł za każdą z tych spraw po 100 pln? Za samo przygotowanie i wysłanie pozwu, przy założeniu że kopiuj-wklej i wiadomo gdzie dłużnik mieszka, wezmą 30 pln. Potem jeszcze zabawa z dziesiątkami komorników (te ich rewiry)... Jakbym miał 5 dłużników po 100 zł, to bym po prostu machnął ręką, i czekałbym aż zbierze się wiecej - i jakby to "zbieranie" trwało dłużej, na tyle długo że część by się przedawniła, to bym hurtem sprzedał komuś. -- Pozdro Massai |
||
2010-02-09 10:50 | Re: reklama kruka | Andrzej Lawa |
Liwiusz pisze: >> Taniej jest poczekać 5 lat a potem sprzedać rzekomy dług za 10% wartości? > > > Taniej jest - mając 10 000 dłużników po 300zł - odzyskać 300 tysięcy > złotych, niż zainwestować w same opłaty sądowe 0,3 miliona złotych, Ummm... Jak wyliczyłeś te opłaty, hmm? > zapłacić adwokatom za pisanie pozwów, Albo jesteś dużym koncernem i masz i tak etatowego, albo wynajmujesz takiego, który da hurtową zniżkę za parę tysięcy spraw różniących się wyłącznie sumami i adresami. > potem jeszcze 1 milion złotyc albo więcej na zaliczki dla komornika > a w efekcie okaże się, że odzyska się mniej niż się zainwestowało. Od kiedy komornicy biorą zaliczki rzędu 1/3 wartości należności?? Ty się dobrze czujesz? >>> W miejscu gdzie był dawniej zameldowany, w wynajętym domu - mieszka już >>> ktoś inny. >>> >>> I teraz pokaż mi procedurę która sprawi, że mi się będzie opłacało >>> sądownie odzyskiwać te 3 tysiące. Gość prawdopodobnie wyjechał za >>> granicę. >> >> Składasz pozew, tamci pewnie nie odbiorą, więc będzie "prawidłowo >> doręczony", i powolutku, nie śpiesząc się (i nie ponosząc nadmiernych > > Nie będzie prawidłowo doręczony, ponieważ już tam nie mieszka. > >> Mi się kiedyś zdarzyło, że ktoś nie zapłacił co miał zapłacić. I nie >> czekałem, aż się przedawni, tylko zadbałem o sprawę. > > > Trzeba się było od razu przyznać, że doświadczenie masz takie, że > miałeś jedną sprawę na 5000zł. Wówczas możesz sobie tak eksperymentować. > Ale jak takich spraw będziesz miał 10 tysięcy, to inaczej będziesz śpiewał. To jest różnica wyłącznie skali. Chyba nie zaczniesz twierdzić, że trzej najwięksi operatorzy telkomunikacyjni mają obroty i zasoby finansowe porównywalne z jedną osobą prywatną robiącą sobie tłumaczenia? |
||
2010-02-09 12:11 | Re: reklama kruka | Andrzej Lawa |
Massai pisze: >> Taniej jest poczekać 5 lat a potem sprzedać rzekomy dług za 10% >> wartości? >> >> Weź mnie nieosłabiaj. > > A któ mówi o sprzedawaniu za 10%? > Hm, zdaje się że umowę z Krukiem ma np. PKO SA. > ZLECAJĄ im odzyskiwanie należności zwiazanych z niepłaceniem np. za > konta. Po prostu zlecają, a nie sprzedają dług. > > Nadal wierzycielem jest bank. Ale to przed przedawnieniem - a tutaj mówimy o rzekomych długach po ewentualnym terminie, kiedy tego typu firmy kupują "jak leci" bez zwracania uwagi na zasdność roszczenia czy osobę rzekomego dłużnika. > Tepsa ma zdaje sie z intrum justitia. Tepsa ma ze wszystkimi. Z ptaszydłem też. > To jest główne źródło utrzymania dla kruków - takie stałe umowy. > > Zresztą Kruk sprzedaje różne rzeczy. Np. do mnie się zgłosili z ofertą > żebym sobie kupił ich pieczątkę ;-). że mi sprzedadzą za 50 czy 100 zł > miesięcznie prawo do przybijania na fakturach ich pieczątki z hasłem "w > razie braku płatności dług zostanie przekazany do windykacji firmie > Kruk". "Mają rozmach, skurwisyny..." (że tak sobie pozwolę na cytat ;) ) [ciach] >>> Facet zniknął, firma zniknęła. Jakby się pod ziemię zapadł. >>> I z czym mam iść do sądu? Robota wykonana, klient dostał to co >>> chciał, >> Z pozwem. Ewentualnie zleć to kancelarii. > > W pozwie muszę wskazać pozwanego z adresem. Adresu nie znam. Wymeldował się? >>> tamten był tylko pośrednikiem, oni jemu zapłacili - pokazali mi >>> potwierdzenia przelewów. Mógłbym być wredny i im zrobić kuku, ale... >>> nie opłaca mi się. >> Za co im? > > No właśnie, "moralnie" to oni są w porządku, kupili w dobrej wierze. Co > nie zmienia faktu że jakbym bardzo chciał i był wredny, mógłbym im to > odebrać, bo to licencja na soft. A od dawna już mam w umowach że > licencja jest przekazywana po płatności i to ja jestem licencjodawcą. To kim był ten, co zniknął? Co to za dziwna kombinacja? [ciach] >> Składasz pozew, > > Na dzień dobry sąd wezwie mnie do uzupełnienia pozwu o aktualny adres > pozwanego. > Którego to adresu nie znam. Sprawdzałeś w ewidencji? Jak się nie wymeldował i nie będzie "zwrot - adresat nieznany" tylko "nie odebrał w terminie"... [ciach] > Postępowania nakazowego nie przeprowadzę, bo nie mam podpisanej faktury > - wysłałem fakturę, ale wróciła nieodebrana. Muszę udowodnić w sądzie > że zlecenie wykonano. To zlecenie czy sprzedaż licencji? > Nawet rozmawiałem z jedną firmą windykacyjną, żeby się dowiedzieć czy > by mi tego nie odzyskali, i po przedstawieniu sprawy dostałem ofertę w > guście "1000 zł na start i na koszty znalezienia dłużnika + 10-20% > kwoty odzyskanej". > > A ponieważ realnie patrząc - nic z tego nie będzie, to 1000zł utopione. I co, sprzedasz ptaszydłu? W ogóle ptaszydło będzie chciało to kupić? [ciach] >> No, mogę dopisać jeszcze 4: idiota, który sam nie chce pacem ruszyć, >> żeby się nie przedawniło. > > Albo człowiek który stwierdza "a co ja się będe po sądach włóczył". Albo rybki, albo akwarium. >> Poza tym sugeruję zapoznać się ze znaczeniem określeń "specjalizuje >> się w..." oraz "z reguły". > > No właśnie - w tym "specjalizują się" i "z reguły" się mylisz. A że > żaden znajomy ci się nie pochwalił "kurwa, nie zapłaciłem rachunków za > telefon, i się kruk przypieprzył" - dziwisz się? Ludzie się "chwalą" > tylko niesprawiedliwymi windykacjami. Paru znajomym zdarzało się mieć zaległości - przez zapomnienie czy też przez nierzetelnych kontrahentów. I wtedy w miarę szybko pojawiał się komornik, z którym z reguły dawało się po ludzku dogadać na rozłożenie należności. Ale nigdy nie zdarzało się, że ktoś, komu faktycznie byli coś winni, czekał kilka lat, aż się przedawni, a potem opychał jakiejś podejrzanej firemce. [ciach] >> Wyjątki to błąd statystyczny. > > I te windykacje z banków, sieci komórkowych, tepsy - to wyjątki w > działalności kruków. Tak, na pewno. Sęk w tym, że oni biorą "jak leci" olewając kwestię zasadności roszczeń. [ciach] > Ktoś tam w banku nie dopatrzył, i nie zamknęli konta. Wina była po > stronie banku, nie kruka, poszedłem do banku, popatrzyli w papiery, > znaleźli wypowiedzenie umowy, i się odczepili. Od mojego taty odczepili się dopiero, jak zostali ostrzeżeni zgłożeniem próby wyłudzenia do prokuratury. Ode mnie się odczepili... jak się wyprowadziłem :-P > Dług wg. dokumentów banku niby był. Kruk dostał zlecenie, sprawdzili w > KRS nowy adres i przysłali pisemko. Trudno ich winić. Kruka też, bo oni biorą "jak leci" wiedząc, że większość tego, co biorą, jest co najmniej wątpliwe. [ciach] > Takie przypadki się zdarzają. Co nie zmienia faktu że giną w masie > rzeczywistych należności. Śmiem twierdzić, że jest zgoła odwrotnie. [ciach] >>> Nie baju-baju, tylko realia. Ludzie często psioczą na te firmy, że >>> "groźne listy wysyłają", ale magicznie zapominają że w większosci >>> wypadków sprawy by nie było gdyby zwyczajnie spłacili. >> No. Podobniie jak restauratorzy na Starym Rynku - psioczyli i >> psioczyli, a przecież mogli grzecznie spłacić "ochronę lokali". > > Tia, teraz rachunek za telefon sprzed 4 lat się zrobił "ochrona lokali". Tam też "sprawy by nie było" jakby zapłacili. > Mówię o realnych długach. > > Jak dług jest urojony, to nie ma się co przejmować, niech idą do sądu i > udowadniają. W czym problem? W tym, że oni mają w nosie, czy jest urojony czy nie. Ba! Wiedząc, że jest urojony i tak cisną licząc właśnie na frajerów, którzy dadzą się zastraszyć. [ciach] > Zresztą... skracając całą dyskusję: > przeczytaj pierwszy post na który odpowiadałem. > "Moim zdaniem, kruki itp. dzialaja w nastepujacy sposob - wykupuja > hurtowo za grosze przeterminowane naleznosci od bankow,firm itp." > > "W ten sposob dymaja oni tysiace naiwniakow, ktorzy nie rozumieja, ze > jesli minely 3 lata a nie ma nakazu sadowego, to wierzytelnosci nie > mozna juz w zaden sposob dochodzic." > > O jakie należności chodzi? Rzeczywiste, czy wydumane? Jeśli się przeterminowały, to znaczy że nikt nie próbował ich skutecznie dochodzić, zatem są co najmniej wątpliwe jeśli ne zupełnie fikcyjne. > Przeterminowanie jest, jak sam piszesz, po to żeby nie trzymać > potwierdzeń z 20 lat wstecz. A nie po to żeby przetrzymać wierzyciela > przez 3 lata, a potem mu pokazać figę. "Przetrzymać wierzyciela"? Ale to właśnie owi rzekomi wierzyciele przetrzymują! [ciach] >>>>> A to szpila a propos poprzedniego wątku, gdzie wyjeżdżałeś z >>>>> "honorem"... >>>> A, to o samobójstwach? Ty na prawdę jakiś głupi jesteś... Wybacz >>>> szczerość, ale trzeba mieć na prawdę niskie IQ żeby zakładać, że >> aby >> zrozumieć logikę wynikającą z czyichś fanatycznych zasad, >> trzeba ten >> fanatyzm także wyznawać. >>> Wyznawać fanatyzm powiadasz. Teraz odwracasz kota ogonem i wychodzi >>> że to ja jestem fanatykiem. Genialne. >> ??????????? >> >> Ty jesteś pijany czy co? >> >> Ci co popełniani samobójstwa to byli (w mojej opinii) fanatycy! >> (aczkolwiek poczytalni) > > Zaraz - a te samobójstwa z powodu krachu na giełdzie? też fanatycy? > Czego fanatycy? Krachu też, ale mowa była o długach. I zgadza się - fanatycy honoru (w ich pojęciu tej koncepcji). >>>> To po pierwsze. Po drugie ja swoje zasady też mam i należy do nich >>>> m.in. nietrzymanie makulatury przez dekady. Po to jest >>>> przedawnienie, żeby naciągaczy po 10 latach wmawiających jakiś dług >>>> wysłać na drzewo. >>> Dokładnie po to. A nie po to żeby się migać od spłaty rzeczywistego >>> długu. >> Tylko że z rzeczywistym to się idzie do sądu przed przedawnieniem. > > Albo się nie idzie, licząc na to że dłużnik jednak spłaci. Jakby miał spłacić, to by przerwał bieg przedawnienia. > Jakbym miał 1000 dłużników po 100 złotych, to wolałbym to sprzedać za > 10 czy 20 tysięcy komuś, niż sam się bujać z tysiącem spraw w sądzie. > > Piszesz że kancelaria wzięła 500 pln od 5000 długu. Och, sporo więcej - ale już nie ode mnie, tylko od drugiej strony ;) > Sądzisz że kancelaria weźmie 10 zł za każdą z tych spraw po 100 pln? Za > samo przygotowanie i wysłanie pozwu, przy założeniu że kopiuj-wklej i > wiadomo gdzie dłużnik mieszka, wezmą 30 pln. Potem jeszcze zabawa z 30? Skąd wziąłeś tę liczbę? > dziesiątkami komorników (te ich rewiry)... Huh? W moim przypadku dłużnik był z centrum Warszawy, a firma zleciła sprawę sprawdzonemu przez nich komornikowi z Legionowa czy innego Piaseczna (już nie pamiętam). > Jakbym miał 5 dłużników po 100 zł, to bym po prostu machnął ręką, i > czekałbym aż zbierze się wiecej - i jakby to "zbieranie" trwało dłużej, > na tyle długo że część by się przedawniła, to bym hurtem sprzedał komuś. Jak zbierasz 5 dłużników przez 3 lata, to nawet samodzielnie możesz się w pozwy zabawić. |
||
2010-02-09 12:42 | Re: reklama kruka | Massai |
Andrzej Lawa wrote: > Massai pisze: > > >>> Facet zniknął, firma zniknęła. Jakby się pod ziemię zapadł. > >>> I z czym mam iść do sądu? Robota wykonana, klient dostał to co > >>> chciał, > >> Z pozwem. Ewentualnie zleć to kancelarii. > > > > W pozwie muszę wskazać pozwanego z adresem. Adresu nie znam. > > Wymeldował się? Rozwiązał umowę wynajmu, i się wymeldował. Firma była na jego żonę, zameldowaną u dziadków - i ona też ponoć się stamtąd wymeldowała. Sądzę że wybyli za granicę, wiem że miał jakieś zaczepienie w Belgii czy Holandii. > > >>> tamten był tylko pośrednikiem, oni jemu zapłacili - pokazali mi > >>> potwierdzenia przelewów. Mógłbym być wredny i im zrobić kuku, > ale... >>> nie opłaca mi się. > >> Za co im? > > > > No właśnie, "moralnie" to oni są w porządku, kupili w dobrej > > wierze. Co nie zmienia faktu że jakbym bardzo chciał i był wredny, > > mógłbym im to odebrać, bo to licencja na soft. A od dawna już mam w > > umowach że licencja jest przekazywana po płatności i to ja jestem > > licencjodawcą. > > To kim był ten, co zniknął? Co to za dziwna kombinacja? Ano taka trochę dziwna kombinacja. On pośredniczył w dealu "zamówienie na dostosowanie oprogramowania" i dodatkowo dostawał prawo do przekazania licencji. Ale po zapłaceniu. > > [ciach] > > >> Składasz pozew, > > > > Na dzień dobry sąd wezwie mnie do uzupełnienia pozwu o aktualny > > adres pozwanego. > > Którego to adresu nie znam. > > Sprawdzałeś w ewidencji? Jak się nie wymeldował i nie będzie "zwrot - > adresat nieznany" tylko "nie odebrał w terminie"... > [ciach] Niestety. > > > Postępowania nakazowego nie przeprowadzę, bo nie mam podpisanej > > faktury - wysłałem fakturę, ale wróciła nieodebrana. Muszę > > udowodnić w sądzie że zlecenie wykonano. > > To zlecenie czy sprzedaż licencji? No już tak konkretnie: mam swój soft który jest "bazą". Na jego podstawie budujemy dodatkowe elementy pod klienta (zlecenie), a na sam soft - dajemy licencję. > > > Nawet rozmawiałem z jedną firmą windykacyjną, żeby się dowiedzieć > > czy by mi tego nie odzyskali, i po przedstawieniu sprawy dostałem > > ofertę w guście "1000 zł na start i na koszty znalezienia dłużnika > > + 10-20% kwoty odzyskanej". > > > > A ponieważ realnie patrząc - nic z tego nie będzie, to 1000zł > > utopione. > > I co, sprzedasz ptaszydłu? W ogóle ptaszydło będzie chciało to kupić? No właśnie nie sprzedam, ich nawet nie pytałem. Po prostu ich nie lubię. A ten dłużnik to niby jakiś tam znajomy. Jak wróci to może odda... > > > Przeterminowanie jest, jak sam piszesz, po to żeby nie trzymać > > potwierdzeń z 20 lat wstecz. A nie po to żeby przetrzymać > > wierzyciela przez 3 lata, a potem mu pokazać figę. > > "Przetrzymać wierzyciela"? Ale to właśnie owi rzekomi wierzyciele > przetrzymują! Przetrzymują? Z pistoletem przy głowie nie pozwalają pójśc do banku i zrobić przelew? Czy naprawdę jeśli kogoś nie ścigam przez komornika, to znaczy że nie chcę żeby mi zapłacił? > > >>>> To po pierwsze. Po drugie ja swoje zasady też mam i należy do > nich >>>> m.in. nietrzymanie makulatury przez dekady. Po to jest > >>>> przedawnienie, żeby naciągaczy po 10 latach wmawiających jakiś > dług >>>> wysłać na drzewo. > >>> Dokładnie po to. A nie po to żeby się migać od spłaty > rzeczywistego >>> długu. > >> Tylko że z rzeczywistym to się idzie do sądu przed przedawnieniem. > > > > Albo się nie idzie, licząc na to że dłużnik jednak spłaci. > > Jakby miał spłacić, to by przerwał bieg przedawnienia. > > > Jakbym miał 1000 dłużników po 100 złotych, to wolałbym to sprzedać > > za 10 czy 20 tysięcy komuś, niż sam się bujać z tysiącem spraw w > > sądzie. > > > > Piszesz że kancelaria wzięła 500 pln od 5000 długu. > > Och, sporo więcej - ale już nie ode mnie, tylko od drugiej strony ;) > > > Sądzisz że kancelaria weźmie 10 zł za każdą z tych spraw po 100 > > pln? Za samo przygotowanie i wysłanie pozwu, przy założeniu że > > kopiuj-wklej i wiadomo gdzie dłużnik mieszka, wezmą 30 pln. Potem > > jeszcze zabawa z > > 30? Skąd wziąłeś tę liczbę? Ano z ofert takich "doradców prawnych" co to piszą pozwy, ale przed sądem nie wystapią. Załozyłem że w hurcie kancelaria adwokacka czy radcowska zejdzie do poziomu takich "niekorporacyjnych prawników". Inna sprawa ile jest warty taki pozew. W prostych sprawach to owszem, ale tam gdzie trzeba pokombinować, i wykorzystać wszystko co się da, to taki pozew potrafi utrudnić wiele rzeczy. Bo wiesz, normalnie to radca prawny woła 300 pln za sam pozew. I mu się nie dziwię. Jak się chce to dobrze zrobić, to wcale nie jest dużo. > > > dziesiątkami komorników (te ich rewiry)... > > Huh? W moim przypadku dłużnik był z centrum Warszawy, a firma zleciła > sprawę sprawdzonemu przez nich komornikowi z Legionowa czy innego > Piaseczna (już nie pamiętam). Z tego co wiem komornicy mają ustalone rewiry i na terenie tychże moga pracować. Nie wiem jak duże są te rewiry - może "Warszawa z przyległościami"? > > > Jakbym miał 5 dłużników po 100 zł, to bym po prostu machnął ręką, i > > czekałbym aż zbierze się wiecej - i jakby to "zbieranie" trwało > > dłużej, na tyle długo że część by się przedawniła, to bym hurtem > > sprzedał komuś. > > Jak zbierasz 5 dłużników przez 3 lata, to nawet samodzielnie możesz > się w pozwy zabawić. Mam co robić... te 500 pln nie jest warte czasu poświeconego na te pozwy. -- Pozdro Massai |
||
2010-02-09 12:48 | Re: reklama kruka | szerszen |
UĹźytkownik "Liwiusz" news:hkqvii$h32$1@news.onet.pl... > Bo tyle wynosi przedawnienie. liwiusz jak zawsze pomocny, ale nie przemczajacy sie :) czasem twoje porady bardziej mieszaja niz pomagaja, ale oczywiscie zdajesz siobie z tego sprawe |
nowsze | 1 2 3 4 5 6 7 8 | starsze |
Tytuł | Autor | Data |
---|---|---|
Reklama. |
Zbig.T | 2006-06-14 13:09 |
windykacja z KRUKa |
capri | 2006-10-10 16:57 |
Reklama Renault |
Ajgor | 2007-02-20 22:49 |
reklama skody |
Profesor Szambo | 2007-03-01 23:17 |
Reklama w kinie |
jack | 2007-05-08 11:40 |
reklama na stronie |
>>Galeon | 2007-12-16 14:31 |
darmowa reklama a podatek ? |
lukeskyobi | 2008-08-22 08:14 |
reklama piwa w tv -teraz |
GAL | 2008-10-04 10:30 |
Marcowa propozycja Kruka |
Jaszczomp | 2009-03-16 17:08 |
Reklama |
Maciej D. | 2009-05-30 20:53 |