Przewidywanie przyszłości to stosunkowo zawiłe przedsięwzięcie. W 1955 r. wynalazca Alex Lewyt twierdził, że „zasilane energią jądrową odkurzacze powinny być dostępne na rynku w ciągu najbliższych 10 lat”. Z kolei w roku 1959 główny naczelnik urzędu pocztowego Stanów Zjednoczonych roztaczał wizję poczty „dostarczanej w kilka godzin z Nowego Jorku do Australii za pomocą naprowadzanych pocisków rakietowych”. Obie te perspektywy wydają się dziś na swój sposób przerażające.
A co z przyszłością zdalnej pracy? O dziwo, pomimo nowoczesnych technologii pozwalających nam pracować z dowolnego miejsca i w dogodnym dla nas czasie, wielu pracowników wciąż powraca do biur.
Warto jednak zaznaczyć, że nie są to już zwykłe biura. To dedykowane obszary wspierające współpracę – kreatywne przestrzenie bez wyznaczonych stanowisk, a także oddzielne pokoje konferencyjne wykorzystywane przez mobilnych pracowników, freelancerów, podwykonawców oraz małe firmy i startupy.
Zważywszy na opisywane przez nas możliwości zwiększenia wydajności podczas pracy z domu korzystanie z przestrzeni coworkingowych może wydawać się swego rodzaju krokiem wstecz. Wciąż musimy bowiem pokonać drogę, która dzieli nas od biura, i uiścić comiesięczną opłatę za wynajem przestrzeni do pracy. Takie rozwiązanie ma jednak swoje zalety – mniejszą liczbę czynników rozpraszających, dostęp do szybszego łącza internetowego oraz możliwość nawiązania nowych kontaktów biznesowych czy choćby poznania ciekawych osób.
Dlaczego decydujemy się na takie rozwiązanie? – Przez kilka lat prowadziłem swoją jednoosobową firmę, pracując z domu – mówi Kieran Potts, programista-freelancer i najemca przestrzeni w bristolskim biurze DeskLodge. – Z czasem zaczęło mi jednak brakować wydzielonego obszaru do pracy oraz poczucia przynależności, które towarzyszy nam zazwyczaj w średnich i dużych firmach.
– Biura coworkingowe mają też swój charakterystyczny, ekscentryczny styl i panuje w nich bardzo przyjemna atmosfera – dodaje Potts. – Miejsca łączące w sobie ruchliwe przestrzenie robocze i spokojne strefy wypoczynku wspierają różne aspekty pracy, a tym samym pozwalają zachować wyższą produktywność.
James Binns, CEO serwisu PC Games Network prowadzi swoją działalność z biura coworkingowego The Guild zlokalizowanego w Bath. – Zdecydowaliśmy się na ten krok z kilku powodów – zdradza Binns w wywiadzie. – Pierwszym z nich był zwyczajny brak czasu i energii na przemyślenie innych możliwości. Prowadzenie własnego biura wiąże się też z szeregiem zadań i obowiązków, które odciągałyby nas od naszych głównych zajęć – wyjaśnia.
– Drugim z powodów było łatwiejsze pozyskiwanie nowych osób. Jako firma z niewielkim kapitałem nie mieliśmy innej szansy na udostępnienie członkom zespołu przyjemnej przestrzeni, która ułatwiłaby im dalszy rozwój. Ostatnim z powodów była chęć utrzymania pracowników. Wielu z nas dużo podróżuje służbowo. Ponurą i demotywującą wizję spędzania czasu w biurze w zaledwie dwie osoby rekompensuje w tym przypadku podobna rotacja innych zespołów.
Rozwój biur coworkingowych wynika ze zmiany charakteru samej pracy. Dziś nie jest ona bowiem miejscem, do którego chodzimy, ale czynnością, którą wykonujemy. Ich zadaniem jest wpasować się w ten nowy trend oraz nowe podejście samych pracujących, których nie ograniczają już ściśle wyznaczone godziny pracy ani przynależność do jednej firmy.
To także kolejny sposób na zwiększenie produktywności – tego typu biura są mniej zatłoczone niż biblioteki i cichsze niż kawiarnie, a przy tym oferują poczucie przynależności, za którym wciąż tęskni wielu pracowników mobilnych.
Szukasz porady? Skontaktuj się z ekspertem z One System: *
*tel.: 22 244 1398, e-mail: DoradcyIT@onesystem.pl
Artykuł sponsorowany