Uber nie ma ani jednego pojazdu, a zrewolucjonizował miejski transport. Airbnb nie posiada żadnego hotelu, a to właśnie z ich usług korzystają miliony na całym świecie, kiedy chcą wynająć nocleg. Te dwie firmy to najczęściej przywoływany przykład "cyfrowej rozróby”, czyli biznesów, które za pomocą internetu i nowych technologii namieszały na rynku.
Te firmy nie tylko stały się groźnym rywalem dla obecnych gigantów, ale też odmieniły zasady, które panowały przez lata. Choć Uber czy Airbnb to przykłady najgłośniejsze, to podobnych firm jest dużo więcej. Transport, rozrywka czy handel nie jest taki, jak dawniej, właśnie dzięki "cyfrowej rozróbie”. Jak to działa?
Jednego, prostego przepisu oczywiście nie ma. Wymienia się kilka modeli, które są skuteczne w różnych branżach. Na przykład takie usługi jak Netflix, Spotify czy Apple Music bazują na subskrypcji, czyli regularnie pobieranej opłacie. Mamy dostęp do oferowanych produktów - filmów, seriali, płyt – tak długo jak płacimy abonament. Internet i smartfony nie tylko zmieniły sposób, w jaki słuchamy muzyki - możemy to robić wszędzie, nie potrzebujemy nośnika, bo produkty cyfrowe możemy od razu pobrać i odtwarzać. Zmieniły też to, jak za nią płacimy i ile. Z jednej strony jest szybko, tanio, wygodnie. Z drugiej - dostęp do ogromnej biblioteki, na którą mało kto mógłby sobie pozwolić w formie fizycznych nośników, jest ograniczony czasowo, dopóki się płaci. Mamy więc dużo, ale nie mamy tego na własność.
Wstępem do modelu opartego na subskrypcjach, jest oferowanie treści za darmo - wprawdzie w ograniczony sposób, na przykład poprzez "zakłócanie” reklamami, ale bez pobierania opłat. Zachęca się do wpłat oferując więcej możliwości i pozbycie się limitów. Tak właśnie działa np. Spotify. Nie trzeba płacić, by móc legalnie posłuchać ulubionych wykonawców. A raczej: zmienił się środek płatności. Nie musimy sięgać do portfela, wystarczy, że "zapłacimy” cierpliwością, pozwalając odtwarzać sobie reklamy.
Albo to my jesteśmy opłatą. Tak działają największe portale społecznościowe, które pobierają mnóstwo informacji na temat swoich użytkowników. Nie nielegalnie - ci sami dzielą się tego typu danymi. Facebook - mając dostęp do tych danych - przekazuje je dalej, rzecz jasna nie bezpłatnie. Facebook nie tworzy danych i informacji, a jedynie je zbiera. Użytkownik z serwisu korzysta, będąc przy tym wykorzystywanym. Efektem cyfrowej rozróby są więc różne rodzaje opłaty za korzystanie z usługi.
Nowoczesne, dynamiczne firmy muszą stawiać na wygodę użytkownika. Stąd też olbrzymia popularność Ubera. Zrezygnowano z pośredników, kontakt ograniczony jest do minimum - za pomocą aplikacji zamawia się kierowcę. Nie trzeba znać numerów do korporacji w danym mieście, wszystko jest od razu na ekranie telefonu. To zresztą łączy Ubera z serwisami pozwalającymi wynająć nocleg. Kiedyś to klient musiał szukać kogoś, kto chce zaoferować mu pokój, dziś całą listę mamy na wyciągnięcie ręki, na dodatek posegregowane według naszych potrzeb. Stawiając na naszą wygodę, Uber sam znajduje miejsce, w którym się znajdujemy, za pomocą GPS. Pokazuje też najkrótszą trasę. Mówiąc w skrócie, aplikacja ma nas zastąpić. Ma przyspieszyć proces, ograniczyć pośredników, ułatwić wykonanie prostej usługi, polegającej na dowiezieniu klienta z punktu A do punktu B. Nie trzeba mieć nawet gotówki czy środków płatniczych, opłaty ściągane są same, automatycznie. Cyfrowa rewolucja zapewniła nam nie tylko szybkość, ale też przejrzystość
transakcji - nie ma miejsca na oszustwo.
Pożegnanie ze stałym cennikiem
Kolejną kluczową zmianą, jaką przyniosła "cyfrowa rozróba”, jest zerwanie z góry ustalonym cennikiem. Na przykład w Uberze stawki są elastyczne, wprowadzane na zasadzie popytu - Uber wie, w których miejscach ruch jest największy i o jakiej porze. Dzięki temu w danej okolicy znaleźć może się więcej kierowców, a my w tym czasie zapłacimy więcej za kurs. Podobnie działają serwisy oferujące noclegi na wynajem. Nie jest to stały cennik, podzielony na sezony, tylko stale się zmieniający, odpowiadający na zainteresowanie. Dzięki temu użytkownikom łatwiej znaleźć tańszy nocleg czy przejazd. W wielu sklepach internetowych za analizę i zmianę cen odpowiadają algorytmy, które elastycznie reagują na zmiany popytu.
"Cyfrowa rozróba” to dzieło wielu firm, działających w różnych branżach. Dla wielu z nich wspólnym mianownikiem jest wykorzystanie big data, czyli danych zebranych z internetu (choć nie tylko). A kolejną wspólną cechą staje się to, że nie mieszczą się już w sztywnych ramach tylko jednej branży i zaczynają przekraczać granice.
- Analiza big data jest wykorzystywana w bardzo wielu dziedzinach. Od telekomunikacji, bankowości i handlu, poprzez sport i medycynę, po zaawansowane analizy naukowe realizowane na potrzeby astrofizyków czy kosmologów. Firmy używają narzędzi analitycznych do gromadzenia odpowiednich danych, które stanowią podstawę dostosowania oferty do oczekiwań klientów i generowania przewagi konkurencyjnej – mówi Gabriela Maksymiuk, Territory Marketing Manager CEE, Intel.
Choć Uber kojarzy nam się obecnie z rywalem dla taksówkarskich korporacji, to firma inwestuje w autonomiczne samochody. A w międzyczasie kierowcy Ubera nie tylko przewożą osoby, ale zajmują się dostarczaniem pizzy czy lodów. To wprawdzie dodatkowe zajęcia, ale pokazujące, że Uber może w każdej chwili dostosować się do potrzeb użytkowników, którzy w danym momencie chcą jeść więcej - bo spotykają się ze znajomymi z okazji meczu - albo schłodzić w niezwykle gorący dzień. Amazon to nie tylko sieć sklepów internetowych, ale również twórca elektronicznych gadżetów, dostawca cyfrowych usług (także filmów czy sportowych relacji) czy firma zajmująca się rozwojem nowych technologii, na przykład dronów. Takie metody prowadzenia biznesu docierają również do Polski, co widać w branży telekomunikacyjnej. Operatorzy komórkowi szukają nowych sposobów na rozszerzenie biznesu, oferują więc usługi bankowe czy własną internetową telewizję.
"Cyfrowa rozróba” uczyniła życie użytkowników łatwiejszym. Klienci mają większy wybór, bo na rynku jest więcej graczy. Konkurencja sprawia, że oferta staje się bogatsza i przede wszystkim tańsza. Korporacje taksówkarskie, które Ubera zwalczają często w nie do końca uczciwy sposób, musiały już dostosować się do potrzeb i wprowadziły np. własne aplikacje. Zmieniło się nie tylko to, komu chcemy zapłacić, ale kiedy, ile oraz za co. Możemy skorzystać z usługi w "gorącym” okresie, kiedy zapotrzebowanie jest największe i ceny rosną, albo poczekać, aż popyt będzie mniejszy. Z kolei takie serwisy jak Spotify pozwalają nam zadecydować, czy chcemy płacić, czy godzimy się na wyświetlanie reklam. Mamy dostęp do ogromnych treści od razu, bez czekania. I co najważniejsze: wszystko jest na ekranie naszego smartfona. A więc pod ręką, od razu, na życzenie.
Warto zwrócić uwagę na zacierającą się granicę pomiędzy użytkownikiem a wykonującym usługę. Takie firmy jak Uber czy Airbnb bardzo szybko pozwalają stać się kierowcą czy wynająć swój pokój w celach noclegowych. Korzysta się, by za chwilę samemu zarabiać na tym, że ktoś inny wykorzystuje nasze auto (jako pasażer) czy mieszkanie (jako turysta). Dzięki "cyfrowej rozróbie” możemy zacząć zarabiać pieniądze w branżach, które wcześniej były dla nas zamknięte i wymagały lat doświadczenia, treningów czy uprawnień. Z konsumenta łatwiej stać się pracownikiem.
Szukasz porady? Skontaktuj się z ekspertem z Asseco: +48 22 574 88 23; e-mail: piotr.fabjaniak@assecods.pl