Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Nie bagatelizujmy cen transferowych w spółkach

0
Podziel się:

Kolejny już raz w wytycznych dla pracowników władz skarbowych znalazły się ceny transferowe.

Kolejny już raz w wytycznych dla pracowników władz skarbowych znalazły się ceny transferowe. Na pytanie, jakie znajdzie do przełożenie na częstotliwość przeprowadzanych w tym zakresie kontroli, a zwłaszcza na ich efektywność, trudno dziś odpowiedzieć. Nie pozwalają na to zwłaszcza doświadczenia lat poprzednich, w których, mimo istnienia podobnych zaleceń, organy podatkowe i organy kontroli skarbowej zdawały się często nie przewiązywać do tego zagadnienia szczególnej wagi.

Czy zatem podatnicy powinni obawiać się, że warunki handlowe i finansowe, jakie stosują w transakcjach z podmiotami powiązanymi, będą kwestionowane przez władze skarbowe? Wydaje się, że niezależnie od aktualnej praktyki kontrolujących w tym zakresie, warto poświęcić kwestii cen transferowych wiele uwagi, zwłaszcza obszarowi efektywnego zarządzania ryzykiem związanym z ich stosowaniem.

Nawet jeśli dotychczasowa częstotliwość kontroli cen transakcyjnych nie jest jakoś szczególnie wysoka, to już ich dotkliwość powinna uczulić podatników, iż niestety nie można zostawiać transakcji pomiędzy podmiotami powiązanymi bez nadzoru nad tym, na jakich zasadach są one realizowane. Publikowane przez "Rzeczpospolitą" w roku 2006 dane są chyba wystarczającym tego potwierdzeniem.

BADANA TRANSKCJA DOSZACOWANY PODATEK (w zł) ROZSTRZYGNIĘCIE SPORU DLA PODATNIKA
Sprzedaż mebli 26 194 000 przegrana
Eksport dóbr 20 654 000 przegrana
Sprzedaż akcji 10 687 000 przegrana
Dzierżawa, sprzedaż dóbr i usług 8 602 000 wygrana
Sprzedaż dóbr 8 371 000 przegrana
Sprzedaż akcji i obligacji 7 662 000 przegrana
Sprzedaż usług 7 068 000 wygrana
Świadczenie usług zarządczych 6 237 000 wygrana
Świadczenie usług zarządczych 4 458 000 wygrana
Sprzedaż dóbr 4 292 000 wygrana

_ Źródło: Anna Grabowska "Nowe zasady dokumentowania cen transferowych".; Prawo co dnia; Rzeczpospolita z 7 sierpnia 2006 r.; Na podstawie danych Ministerstwa Finansów począwszy od 1994 r. _

Powoływane w literaturze1 przypadki sporów, jakie toczyły zagraniczne administracje podatkowe w latach 90-tych z takimi firmami jak Pepsico Inc., Gillette Espagnola SA czy amerykańską filią firmy Nissan, a w których kwoty podatku, objęte żądaniami władz skarbowych, oscylowały na poziomie kilkuset mln dolarów, nie powinny już pozostawić żadnych wątpliwości, że ceny transferowe stosowane przez przedsiębiorstwo nie mogą być traktowane po macoszemu i spychane na margines.

Faktu tego nie powinny przesłaniać podatnikom ani dotychczasowe, chyba nie do końca zrealizowane zapowiedzi resortu finansów o powoływaniu słynnych już "brygad tygrysa", które zwalczać miały zjawisko przerzucania dochodów przy zastosowaniu cen transferowych2, ani też, mimo wszystko mało wnikliwe kontrole warunków transakcji, jakie zawierane były z podmiotami powiązanymi.

Pracownicy organów podatkowych i skarbowych, może nie w takim tempie, jak pierwotnie zakładało Ministerstwo Finansów, ale jednak podnoszą swoje kompetencje. Kontrole zaczynają badać już nie tylko czy podatnik jest w posiadaniu dokumentacji podatkowej, ale to, czy opisane w niej warunki współpracy z powiązanymi kontrahentami nie odbiegają od tych, jakie skłonne byłyby zaakceptować podmioty niezależne. Daje się zauważyć również wzrastającą liczbę kontroli.

Jeżeli do tego wszystkiego dodamy jeszcze nowelizację ustawy o rachunkowości z dnia 18 marca 2008 r., stosownie do której w informacji dodatkowej do sprawozdania finansowego przedsiębiorcy powinni wskazać transakcje z podmiotami powiązanymi, których warunki odbiegają od warunków rynkowych, to zagadnienie cen transferowych powinniśmy traktować, jeśli nie priorytetowo, to z całą pewnością jako obszar, w którym należy podjąć działania związane z ograniczeniem ewentualnego ryzyka.

Na działania te złożyć się powinno w pierwszej kolejności określenie kręgu podmiotów powiązanych - wbrew pozorom, zadanie niezwykle trudne; zwłaszcza gdy mowa o powiązaniach zachodzących pomiędzy podmiotami krajowymi, gdzie identyfikacja kontrahentów powiązanych obejmuje również powiązania rodzinne, ze stosunku pracy oraz majątkowe. Niemniej jednak, nawet wydawałoby się budzące mniejsze wątpliwości powiązania kapitałowe i zarządcze lub kontrolne, w praktyce sprawiają podatnikom wiele kłopotów.

Tytułem przykładu można tylko wskazać na brzmienie art. 11 ust. 1 pkt 3 oraz w odniesieniu do podmiotów krajowych art. 11 ust. 4 pkt 2 ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, zgodnie z którymi za powiązane należy uznać podmioty, w których: _ "te same osoby prawne lub fizyczne równocześnie bezpośrednio lub pośrednio biorą udział w zarządzaniu (...) lub w ich kontroli albo posiadają udział w kapitale tych podmiotów." _

Zawarta w treści powołanych przepisów alternatywa rozłączna _ "albo" _ sugerowałaby, iż za powiązane należy uznać podmioty, w których ta sama osoba fizyczna lub prawna posiada udział w kapitale tych podmiotów, bądą posiada udział w zarządzaniu lub ich kontroli. W związku z powyższym nie należałoby za powiązane uznawać tych podmiotów, w odniesieniu do których ta sama osoba fizyczna lub prawna posiada równocześnie udział w zarządzaniu lub kontroli oraz kapitale.

I taki też pogląd wyrażono m. in. w Piśmie I Wielkopolskiego Urzędu Skarbowego w Poznaniu z dnia 20.12.2006 r. (Sygn. ZD/4061- 220/06). Niestety, do odmiennych wniosków doszedł Urząd Skarbowy w Zgierzu w piśmie z dnia 17.02.2004 r. (Sygn. II/423-2/03), w którym wskazuje, iż podmiotami zarządzającymi bezpośrednio lub pośrednio spółkami są m.in. wspólnicy spółki, a jeżeli wspólnicy tacy są podmiotami instytucjonalnymi - również wspólnicy tych podmiotów. Zastosowana przez organ wykładnia przepisów zakłada w tym wypadku, że udział w kapitale należałoby _ de facto _ uznawać za równoznaczny z udziałem w zarządzaniu.

Po ustaleniu kręgu powiązań podatnicy zmierzyć się muszą z jeszcze trudniejszym zadaniem, a mianowicie z określeniem zakresu obowiązku dokumentacyjnego. Wątpliwości, które powstają na tym gruncie sygnalizowane są w literaturze już od dawna. Ze strony władz skarbowych brak jednoznacznego sygnału, w jaki sposób podatnicy rzetelnie i prawidłowo mogliby wywiązać się z tego obowiązku, bez obawy o to, że jakaś transakcja wymagająca sporządzenia dokumentacji cen transferowych umknęła ich uwadze.

Opracowanie samej dokumentacji również wymaga udzielenia odpowiedzi na cały szereg pytań. Czy dokumentacja podatkowa powinna być sporządzana za rok podatkowy czy też do transakcji (w formie aktualizowanej dokumentacji uniwersalnej)? Jaki stan faktyczny winien być uwzględniony w przygotowywanym opracowaniu - na moment zawarcia transakcji (a więc bazujący na pewnych założeniach) czy też moment jej sfinalizowania (opisujący faktyczny przebieg współpracy)? Jak ma być forma dokumentacji? Jakie elementy musi ona zawierać obligatoryjnie i jak szczegółowy powinien być sposób ich opisu.? Czy dokumentacja obejmować może więcej niż jedno zdarzenie gospodarcze i jakimi kryteriami kierować się dokonując ewentualnej agregacji operacji handlowych do jednego opracowania?

Wszystkie wskazane powyżej trudności to głównie efekt braku odpowiednich regulacji prawnych bądą też niedostatecznej ich precyzji (czasem wręcz sprzeczności). Warto zatem odpowiednio wcześnie podjąć działania, które w tak skomplikowanej materii pozwolą nam poruszać się z możliwie najmniejszym stopniem ryzyka. Temu służyć ma nie tylko opracowanie dokumentacji podatkowej (w odniesieniu do której na przestrzeni lat z pewnością można dostrzec też zmiany w podejściu tak władz skarbowych, jak i firm doradczych), ale też i - a może przede wszystkim - przygotowanie i wdrożenie odpowiedniej polityki cen transferowych. Dla części podatników optymalnym rozwiązaniem może okazać się zawarcie porozumienia cenowego z Ministrem Finansów.

Jakiejkolwiek formy zabezpieczenia się przez ryzykiem w obszarze cen transferowych nie przyjęlibyśmy w ramach prowadzonej działalności gospodarczej, miejmy na względzie, iż jej zastosowanie jest zajęciem wymagającym współpracy wielu pracowników przedsiębiorstwa, a przy tym zajęciem bardzo czasochłonnym.

Jeśli zatem zestawimy sobie z jednej strony 7 dniowy termin na przedłożenie dokumentacji podatkowej i związane z tym sankcje (te bez wątpienia pewne na gruncie podatku dochodowego, jak i te nieco bardziej dyskusyjne w obszarze odpowiedzialności karno-skarbowej), a z drugiej cofniemy się do roku ubiegłego i wyobrazimy sobie na przykład, iż żądanie o jej przedłożenie doręczono nam 24 grudnia 2008 r., to okaże się, że z tego - i tak przecież krótkiego terminu - zostało _ de facto _ 3 dni robocze; zdecydowanie zbyt mało na odpowiednie jej opracowanie.

Nie wpadając zatem w przesadny pośpiech, który - jak mówi przysłowie - jest złym doradcą, podejmijmy jednak w ramach przedsiębiorstwa działania na rzecz zminimalizowania sygnalizowanego powyżej ryzyka. Pierwszym krokiem może być dogłębne poznanie problematyki cen transferowych. Okazją ku temu - proponowane Państwu szkolenie.

  • Autor jest Z-cą Dyrektora Departamentu Cen Transferowych w ECDDP Sp. z o.o.

1 S.Sojak, D.Maćkowski, Ceny transferowe. Aspekt podatkowy, Dom Wydawniczy ABC, Łódą 2003, s. 56.

2 "Gazeta Wyborcza" z dnia 9 listopada 2001 r. Nr 262

mddp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)