poprzedni wątek | następny wątek | pl.praca.dyskusje |
2006-08-16 22:52 | Re: czy sie stoi czy sie lezy 1000 ileś się nalezy | Kira |
Re to: Jakub Lisowski [Wed, 16 Aug 2006 20:41:01 +0000 (UTC)]: > Trzeba było jeszcze wyciąć 'Po drugie - '. Po pierwsze była dygresja, więc mogła nie wycinać... > Mogła nie lubić babrania sie we włosach. > Równie dobrze mogła pochodzić z miasta, w którym nie było > zawodówki fryzjerskiej. > Mogła się nie dostać do tej szkoły. > Mogła jej nie skończyć. > Jest jeszcze kilka mogła, które nie zaszły. No. Mogła w czasie nauki mieć wypadek i połamać sobie ręce na tyle skutecznie, że nie byłaby w stanie nożyczek użyć. Mogła wyjść za mąż za alkoholika i spędzić resztę życia chowając się pod zlewem. Mogła którejś paniusi krzywo podciąć grzywkę i spłacać do późnej starości odszkodowanie. Mogła zostać porwana przez kosmitów z natury łysych więc nie potrzebujących fryzjera. Mogła zostać zaczarowana tak, że wszystkie włosy których dotknie- zaczną wypadać. Mogła też siedzieć całe życie na dupie i narzekać, że nie potrafi skończyć mat-fiz ;P Kira PS. Tylko jak znam tą cholerę z jej charakterem, zawsze jakiś sposób na wyjście na swoje by znalazła... |
2006-08-16 22:57 | Re: czy sie stoi czy sie lezy 1000 ileś się nalezy | Jagna W. |
Użytkownik "Kira" news:ec00il$crj$1@inews.gazeta.pl... > PS. Tylko jak znam tą cholerę z jej charakterem, zawsze > jakiś sposób na wyjście na swoje by znalazła... Gadaj zdrów (a właściwie zdrowa ;-), a i tak zaraz Ci ktoś wyskoczy, że "bo szczęście miała". JW. |
||
2006-08-16 23:04 | Re: czy sie stoi czy sie lezy 1000 ileś się | Jakub Lisowski |
Dnia Wed, 16 Aug 2006 22:03:47 +0200, Jan Słupicki w > [...] >> No, takie było moje stanowisko. >> W kwestii pieniędzy mam podobne, co w kwesti nauki. >> Trafienie w swoją usłaną pieniędzmi niszę zależy tylko i wyłącznie od >> szczęścia, umiejętności pomagają tylko trochę, zawsze nawet dobry gościu >> po informatyce może zostać tonerowym za 1.2kzł. > [...] > No to mnie zastrzeliłeś tym stwierdzeniem że wszystko zależy od > szczęścia a umiejętności tylko nieznacznie pomagają. Stąd prosty > wniosek że nie ma sensu się uczyć jeśli te umiejętności mają taki > nieznaczny wpływ na nasze życie. Chyba znacznie prościej nic > nie robić i czekać aż to szczęście nas kopnie w d... Albo mu pomagać ,aktywnie szukając niszy. Tylko że przestrzeń nisz nie jest dyskretna, i nie mamay gwarancji, że ją w kiedykolwiek znajdziemy. Prosty przykład - ogłoszenie o pracę, 300 applkacji na. I teraz pytanie - co decyduje o tym, że akurat ty zostajesz zaproszony na rozmowę? Niebananly layout życiorysu, czy może schemat? Rozbuchana lista umiejętności (możesz chcieć dużo), czy idealnie pasująca (ściema??), czy pomiędzy? Projekty opisane w CV, czy w liście motywacyjnym (jak zacząłem opisywaćwykonane projekty w CV nie przejmując się objętością to nagle mnie zaczęli zapraszać na rozmowy, ale nigdzie nie było tej rady, a wręcz przeciwnie - jak mantra było: CV ma być krótkie). Lista czynników jest długa, a w końcu i tak może zadecydować podmuch powietrza podczas lądowania kupy CVek na biurku albo na podłodze. Twój wpływ na te czynniki nie jest zbyt duży. > To jest po prostu argumentacja wyuczonej bezradności. > Ludzie nie potrafią zaakceptować prawdy że są jakoś gorsi > od innych (bardziej leniwi, niezaradni czy po prostu głupsi) i dlatego swoje > niepowodzenia składają na karb braku szczęścia. Prawda jest jednak Ja już dawno stweirdziłem ,że jestem leniwy, ba, nie wstydzę siętego, bo niby czemu? Porównujac moje umiejętności zawodowe nie nabawiłem się jakichś szczególnych kompleksów, na niezaradnośc też nie narzekam. > zupełnie inna - istnieje bardzo silna korelacja wykształcenia > z zarobkami która wyklucza aby był to przypadek albo "nieznaczny" > wpływ umiejętności. Wykształcenie nie oznacza automatycznie umiejętności, znam ludzi którzy albo nie mają formalnego wykształcenia, albo zupełnie inne, a są dobrymi na przykład adminami. Z drugiej strony - ludzie z wykształceniem kierunkowym potrafią być w swojej dziedzinie kompletnymi młotami. Wykształcenie też jest filtrem - ktostam może powiedzieć - na to dobrze płatne stanowisko idzie tylko ktoś z wyższym. Tutaj bardzo ładnie można wyciągnąć z kapelusza prawników wszelkiej maści - aby być prawnikiem, muszą mieć wyższe, potem przejście przez sito selekcji w korporacji zawodowej (no tutaj jak ktoś stwierdzi, że t ozależy tylko i wyłącznie od umiejętności, to te umiejętności muszą byćchyba w górnym centylu), i po wejściu do korporacji otwiera się przed nami pole wyższych robków. Ograniczenie podaży danej usługi to jedna z dróg do wzrostu ceny. Druga - konieczność nabycia specjalistycznej wiedzy - informatyk - programista albo na przykład mikrobiolog albo biochemik. Ten pierwszy wymaga wiedzy z kilku dziedzin, i im bardziej zynergicznie ją wykorzystuje przy projektowaniu, tym jest lepszy. Traf chce, że tak skondensowaną wiedzę najłatwiej zdobywa się na wyższej uczelni. Możesz uczyć się oddzielnie, ale wtedy nie wszystkie klocki mogą do siebie zapasować. Biolodzy i chemicy - wykształcenie kogoś takiego jest kosztowne, a popyt na usługi całkiem spory. I znowu wychodzi wyższa uczelnia. Jak dla mnie to wyższe wykształcenie koreluje bardziej z maniem umiejętności wysoko cenionych na rynku pracy, co owocuje wyższymi zarobkami, niż z samym faktem mania wyższych zarobków przez fakt mania wyższego wykształcenia. -- ja czyli jakub -- Z zaparkowanego Forda Fulkersona wysiedli generał Grant i porucznik Revoke. |
||
2006-08-16 23:07 | Re: czy sie stoi czy sie lezy 1000 ileś się | Jakub Lisowski |
Dnia Wed, 16 Aug 2006 19:54:16 +0000 (UTC), Wojciech Bańcer w > Jakub Lisowski napisał(a): > >>>> Zdarzyło ci się, czy tylko tak piszesz? >>> Zdarzyło. Nawet sporo razy. A co? > >> A nic. Znajoma jest dobra w robieniu stron. Nieszczególnie jednak >> klienci się garną. Ani dają znaleźć. > > A mogę nieśmiało podpytać w czym konkretnie przy tym robieniu stron > jest dobra? Grafika, HTML, XHTML, CSS. Ogólnie - nie-programistyczny stuff. Zupełnie przypadkiem to co zostało wymienione jako łatwy łup d odorobienia. ja czyli jakub -- Z zaparkowanego Forda Fulkersona wysiedli generał Grant i porucznik Revoke. |
||
2006-08-16 23:50 | Re: czy sie stoi czy sie lezy 1000 ileś się nalezy | Kira |
Re to: Jakub Lisowski [Wed, 16 Aug 2006 19:12:46 +0000 (UTC)]: > Jak się jedzie kwantyfikatorami bez pomyślunku, to potem > trzeba się rakiem wycofywać. Jak się wyrywa parę zdań z kontekstu i nie potrafi się do tego przyznać, to się potem udaje że to deszcz pada... ;) > Wiesz, ja akurat nie narzekam na to, co mi się udało > osiągnąć. Głównie pracą, bo szczęścia za dużo nie mam. O cholera, to jednak da się *pracą* i nie trzeba na to szczęście z nieba czekać?? Zaskakuje mnie kolega... > Hmm, ciekawe ile by to było. ... Już mam, jakieś 10k > na rękę, wtedy wymianę mebli w kichni mógłbym fundować > co 2 miesiące, albo zamiast ścierania blatu nowy. Co tam kto lubi, ja potrzeby generalnego remontu co 2 miesiące nie odczuwam, więc spokojnie starcza połowa wymienionej przez ciebie kwoty. A nawet 3-4KPLN jakby tak się zastanowić, jeśli przjąć założenie nie płacenia czynszu / najmu i nieszczególnej rozrzutności. Kira |
||
2006-08-16 23:53 | Re: czy sie stoi czy sie lezy 1000 ileś się | Wojciech Bańcer |
Jakub Lisowski napisał(a): >>> A nic. Znajoma jest dobra w robieniu stron. Nieszczególnie jednak >>> klienci się garną. Ani dają znaleźć. >> A mogę nieśmiało podpytać w czym konkretnie przy tym robieniu stron >> jest dobra? > Grafika, HTML, XHTML, CSS. Ogólnie - nie-programistyczny stuff. > Zupełnie przypadkiem to co zostało wymienione jako łatwy łup d > odorobienia. Może 10 lat temu czysty HTML by przeszedł. Teraz bez współpracy z programistą czegoś po stronie serwerowej to ja nie widzę za bardzo rynku. Firmy teraz sobie życzą CMSy, czy coś co same mogą edytować, a nie strony statyczne. Ja akurat siedzę w tym i zleceń mam od cholery. A współpracuję właśnie z grafikiem oraz gościem, który wyszukuje dobre zlecenia. I w tym kontekście Kira ma rację. Za taką stronkę 200 zł to naprawdę ułamek. Ceny bardziej oscylują w granicach 3-5 tyś zł. -- Wojciech 'Proteus' Bańcer proteus@post.pl |
||
2006-08-16 23:54 | Re: czy sie stoi czy sie lezy 1000 ileś się nalezy | Kira |
Re to: Jakub Lisowski [Wed, 16 Aug 2006 20:48:27 +0000 (UTC)]: > Nie absolutnie. Tylko że 'da się' zależy od wielu > czynników, które niekoniecznie zależą od osoby. To kombinuj jak je obejść. > > Tobie i koleżance zaś polecam bardzo prostą czynność: usiąść, > > zastanowić się i wyciągnąć wnioski. Jeden z sugerowanych przeze > > mnie brzmi "skoro ja nie mam zleceń, a inni mają, to znaczy że > > zlecenia ogólnie są, tylko ja nie umiem ich dostać". Efektem > > tego wniosku może być np. jakże skomplikowany pomysł dogadania > > sobie współpracy z kimś, kto potrafi ciut bardziej niż wy; > Nie wiem dlaczego nagle pojawiliśmy się 'wy', oraz co ktoś > ma potrafić ciut bardziej niż. Pała z czytania ze zrozumieniem w takim razie. Zostawiam ci ten kawałek gdzie pojawia się "wy" i wyjaśniam co ktoś powinien lepiej "od was" potrafić. Poczytaj jeszcze z raz czy dwa, IMO dość jasno jest napisane... >>> Jak wszyscy będa pisali programy [...] > Ty poważnie nie potrafisz czytać ze zrozumieniem? Rzucasz jakimś idiotyzmem z kosmosu pt. "wszyscy mają pisać programy" i oczekujesz sensownej odpowiedzi...? > Ja wiem, co potrafięzrobić, aby mi za to płacili, i to robię. O, to daje się...? I tak bez szczęścia i koneksji...? Niemożliwe normalnie. > Tobie tylko pokazuję, że nie jest tak prosto wystartować > z niczego, nie mając nawet odrobiny kasy na start Ależ ja nigdzie nie mówię że łatwo. Mówię tylko że się da. Kira |
||
2006-08-17 07:46 | Re: czy sie stoi czy sie lezy 1000 ileś się | Tomasz Kaczanowski |
Jakub Lisowski wrote: >> Tylko po licho nam sami fizycy? > > Po mat-fiz są nie tylko fizycy. Mat-fiz daje dobre podstawy do studiów > technicznych, które obecnie przeżywają regres chętnych, a po których > praca jest. baa po matfizie znam znakomitych polonistow, historykow czy prawnikow. Wybrali Mat-Fiz ze wzgledu na wyzszy poziom nauki (przynajmniej w wiekszosci szkol tak jest). Ale do dostania sie do klasy mat-fiz bylo tak samo trudno komus z rodziny z problemami jak i z rodziny bogatej. Wyrownanie szans to nie danie pieniedzy, a w koncu porzadne szkoly z porzadnym programem i dobrymi - rozsadnie oplacanymi nauczycielami. Teraz rownosci nie ma, bo trafienie na tak sprzyjajace warunki coraz berdziej graniczy z cudem, a obawiam sie, ze bedzie jeszcze gozej (ze tak optymistycznie powiem :) -- Kaczus/Pegasos User http://kaczus.republika.pl |
||
2006-08-17 08:00 | Re: czy sie stoi czy sie lezy 1000 ileś się | Tomasz Kaczanowski |
Jan Słupicki wrote: > [...] >> No, takie było moje stanowisko. >> W kwestii pieniędzy mam podobne, co w kwesti nauki. >> Trafienie w swoją usłaną pieniędzmi niszę zależy tylko i wyłącznie od >> szczęścia, umiejętności pomagają tylko trochę, zawsze nawet dobry gościu >> po informatyce może zostać tonerowym za 1.2kzł. > [...] > No to mnie zastrzeliłeś tym stwierdzeniem że wszystko zależy od > szczęścia a umiejętności tylko nieznacznie pomagają. Stąd prosty > wniosek że nie ma sensu się uczyć jeśli te umiejętności mają taki > nieznaczny wpływ na nasze życie. Chyba znacznie prościej nic > nie robić i czekać aż to szczęście nas kopnie w d... > > To jest po prostu argumentacja wyuczonej bezradności. > Ludzie nie potrafią zaakceptować prawdy że są jakoś gorsi > od innych (bardziej leniwi, niezaradni czy po prostu głupsi) i dlatego > swoje > niepowodzenia składają na karb braku szczęścia. Prawda jest jednak > zupełnie inna - istnieje bardzo silna korelacja wykształcenia > z zarobkami która wyklucza aby był to przypadek albo "nieznaczny" > wpływ umiejętności. Niekoniecznie, jesli lubisz gdzies mieszkac, a pracy normalnie platnej jest tyle co kot naplakal, dodatkowo fachowcow w tej dziedzinie w tym miejscu jest wiecej niz mozna ich zatrudnic w okolicy w tej dobrzeplatnej pracy, to normalnym jest, ze trzeba miec szczescie by ta dobrzeplatna prace dostac. Oczywiscie jest jeszcze mobilnosc i tym podobne farmazony, zgadza sie, ale to oznacza wyjazd nie tylko z tej miejscowosci ale w sumie i wogole z kraju, bo przeprowadzac tu sie nie za bardzo oplaca.... Przelicznik koszt przeprowadzki/zysk jest niekorzystny i to nie tylko finansowy ale i infrastrukturalny. -- Kaczus/Pegasos User http://kaczus.republika.pl |
||
2006-08-17 08:41 | Re: czy sie stoi czy sie lezy 1000 ileś się | Immona |
Jagna W. wrote: > Użytkownik "Jakub Lisowski" > wiadomości news:slrnee70mt.rbv.jakub@jakub.kofeina.net... > > >>Mogła nie lubić babrania sie we włosach. > > > Ale mogła lubić sto innych rzeczy. [...] Luudzie, flejma zaczynacie robic. Nie sposob sie nie wtracic :) Moje poglady sa nastepujace: O ile nie jestes glodujacym dzieckiem w ogarnietej wojna czesci Afryki, to rzeczywiscie zawsze cos sie da zrobic; w praktyce ta teoretyczna mozliwosc jest filtrowana przez cechy charakteru i postawe. Wyksztalceni informatycy, ktorzy w garazu zaloza jakiegos Googla, malomiasteczkowa fryzjerka, ktora sie dorobi trzech salonow czy tez calkowity burak, ktory nie ma zadnych kwalifikacji ani umiejetnosci, ale stwierdzi, ze mozna cos gdzies kupic tanio i na ulicznym straganie sprzedac znacznie drozej, a potem mu sie z tego zrobi hurtownia, maja wspolna ceche i nie jest to zadna "pasja" czy szczescie. To aktywna postawa zyciowa, gotowosc do nadmiarowego wysilku plus podejscie do ludzi, a najwazniejsze jest to podejscie do ludzi. Tak zwane "szczescie" w praktyce polega na tym, ze ktos Ci podsunie jakas mosliwosc czy informacje, na ktorej mozesz skorzystac, bedzie chcial robic z Toba jakis rodzaj biznesu, bedzie chcial od Ciebie kupowac, bedzie gotow dla Ciebie/z Toba za darmo popracowac czy wyswiadczac przyslugi. Wszystko sie opiera na kontaktach z ludzmi. Ktos na tyle Cie lubiacy, zeby sie pojawil sie element "szczescia" nie pojawia sie zwykle znikad. To sa ludzie poznani wskutek czyjegos stylu zycia(tu mamy wlasnie te aktywnosc zyciowa), ktorzy nabieraja checi do chodzenia wlasnie do danej osoby z takimi okazjami nie tylko ze wzgledu na jej kwalifikacje, ale przede wszystkim ze wzgledu na jej "lubialnosc" (ktora nawiasem mowiac w roznych srodowiskach moze oznaczac rozne zestawy cech). Oczywiscie jak sie ma do sprzedania rzadszy produkt - np. wymagajacy rzadkich kwalifikacji - to mozna zarobic wiecej albo do zarobienia potrzeba mniej tej cechy, o ktorej mowa. Im bardziej sie znizamy do poziomu umiejetnosci bardzo powszechnych, jak zrobienie prosciutkiej stronki we FrontPage'u, tym bardziej liczy sie wlasnie to, o czym pisze. Niektorzy ludzie dorabiaja calkiem sporo na rzeczach, ktore mogloby (nawet lepiej od nich) wykonac mnostwo innych osob, ale zlecenie dostaja oni. Sadze, ze np. Kira glosi swoje poglady z punktu widzenia osoby, dla ktorej dobry networking spoleczny jest tak naturalny i dziejacy sie przy okazji, ze nie zauwaza tego jako czynnika i dlatego uzywa flejmorodnych kwantyfikatorow. I. -- http://nz.pasnik.pl mieszkam w Nowej Zelandii :) |
nowsze | 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 | starsze |
Tytuł | Autor | Data |
---|---|---|
Wawa, Czy mi sie wydaje. |
Wieslaw | 2005-11-19 14:12 |
Czy nalezy mi sie urlop |
Yeh | 2006-04-05 13:12 |
Czy nalezy mi sie urlop |
Yeh | 2006-04-05 13:12 |
Chory system czy moze mi sie wydaje? |
Legionnaire | 2006-07-10 08:50 |
Dodatek za szkodliwa prace - czy sie nalezy? |
Katarzyna | 2006-08-27 20:33 |
Jaki kontakt sie sprawdza telefon czy e-mail? |
MB | 2006-10-11 16:08 |
czy nalezy mi sie urlop |
Berta | 2006-10-16 16:12 |
zwolnienie lekarskie czy do sredniej liczy sie nadgodziny? |
Barbarella | 2006-11-02 16:36 |
Czy przychodze do pracy i czy nalezy mi sie ekwiwalent za urlop ? |
Nelson Mandela | 2006-12-19 23:43 |
Czy nalezy mi sie zasilek dla bezrobotnych ? - HELP |
Akryl | 2007-03-23 10:09 |