Money.plFirmaGrupa pl.soc.prawo

Prawo squatersów

poprzedni wątek | następny wątek pl.soc.prawo
2005-11-02 09:23 Prawo squatersów Renata Gołębiowska
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34309,2995615.html

"Sześcioro młodych ludzi wcześniej mieszkało na dziko w starej fabryce
na Żoliborzu. Opuścili ją, bo nie mogli się dogadać z kilkoma
kolegami.

- Sprawdziliśmy w urzędzie, do kogo należy dom przy Wiertniczej. Z
dokumentów wynikało, że do pewnej firmy - opowiada Grzesiek, jeden z
mieszkańców. Dopiero później okazało się, że od owej firmy willę
odkupiła prywatna osoba.

- Ten dom był w strasznym stanie. Wszędzie mnóstwo śmieci, w wannie
walały się strzykawki - dodaje Grzesiek. - Posprzątaliśmy go.
Odremontowaliśmy dach. Włożyliśmy w to mnóstwo pieniędzy - twierdzi.

I wtedy pojawił się mąż właścicielki domu. Dzikim lokatorom
powiedział, że mają go opuścić. - Skonsultowaliśmy się z radcą
prawnym. Potwierdził, że prawo jest po naszej stronie. Chcieliśmy się
jakoś dogadać, ale nic z tego nie wyszło. Po kilku nieudanych próbach
właściciel postanowił wybrać wariant siłowy. W poniedziałek rano,
kiedy w domu był tylko jeden chłopak, przyjechał z ochroniarzami i
weszli na siłę do środka.

Squatersi przez cały dzień nie mogli zabrać swoich rzeczy. Noc z
poniedziałku na wtorek spędzili więc, śpiąc na ziemi przed domem.

Właścicielka zrujnowanej willi widzi całą sprawę zupełnie inaczej. -
To jest po prostu przestępstwo, wtargnęli do cudzego domu - uważa
Iwona Wencel."

Wiem, że to artykuł gazetowy i prawdopodobieństwo głupoty rażąco
wysokie, ale o co chodzi?
"Skonsultowaliśmy się z radcą prawnym. Potwierdził, że prawo jest po
naszej stronie."
Czy chodzi o te rzeczy, które zostały w środku, czy o wyrzucenie siłą,
czy o prawo do mieszkania, czy może o nic?
Czy jak znajdę jakiś pusty dom, zwłaszcza taki, który należy do
firmy(?) to mogę sobie w nim zamieszkać?

Renata
2005-11-02 10:11 Re: Prawo squatersów Mithos
Renata Gołębiowska napisał(a):

> Czy chodzi o te rzeczy, które zostały w środku, czy o wyrzucenie siłą,
> czy o prawo do mieszkania, czy może o nic?

Chodzi o ochrone posiadania. Nie wolno naruszac posiadania, nawet
takiego w zlej wierze. Tzn. ktos sie wprowadza do takiego domu i nie
mozna go ot tak sobie wyrzucic. Oczywiscie jest to jedna wielka bzdura
(choc prawnie usankcjonowana) i wlasciciel domu zrobil slusznie. Niech
teraz dzicy lokatorzy wystepuja do sadu przeciwko niemu, a w miedzy
czasie niech mieszkaja na dworze. Bo niby czemu ktos ma udostepniac za
darmo swoja nieruchomosc ?


--
pozdrawiam
Mithos
2005-11-02 09:57 Re: Prawo squatersów Renata Gołębiowska
In article , Mithos wrote:
> Renata Gołębiowska napisał(a):
>
>> Czy chodzi o te rzeczy, które zostały w środku, czy o wyrzucenie siłą,
>> czy o prawo do mieszkania, czy może o nic?
>
> Chodzi o ochrone posiadania. Nie wolno naruszac posiadania, nawet
> takiego w zlej wierze. Tzn. ktos sie wprowadza do takiego domu i nie
> mozna go ot tak sobie wyrzucic. Oczywiscie jest to jedna wielka bzdura

Czyli wracam do domu w męskim rosłym towarzystwie i zastaję
sqatującą parę i nie mogę ich wyprosić i/lub wyszturchać za drzwi wraz
z tobołkami? Powinnam raczej dzwonić po policję, szukać aktu
notarialnego (a co będzie jak nie mam pod ręką) i nawet usiąść sobie
nie mogę na kanapie, bo tam już przykucnęła wspomniana para?
A jak już ich wyszturchamy siłą nieczekając na policję, to co nam
grozi?

Renata
2005-11-02 10:38 Re: Prawo squatersów Mithos
Renata Gołębiowska napisał(a):

> Czyli wracam do domu w męskim rosłym towarzystwie i zastaję
> sqatującą parę i nie mogę ich wyprosić i/lub wyszturchać za drzwi wraz
> z tobołkami? Powinnam raczej dzwonić po policję, szukać aktu
> notarialnego (a co będzie jak nie mam pod ręką) i nawet usiąść sobie
> nie mogę na kanapie, bo tam już przykucnęła wspomniana para?

Akt notarialny ani zaden inny tytul wlasnosci nic do tego nie ma. Mozesz
wynajac komus mieszkanie, umowa sie konczy, w tym czasie osoba przestaje
placic, zmienia i zamki i tyle. Nie ma taka osoba juz tytulu prawnego do
mieszkania (umowa sie rozwiazala), nie jest w tym mieszkaniu zameldowana
(co akurat nie ma znaczenia, bo meldunek nie jest tu zadnym atutem), a
usunac jej samemu nie mozna (zgodnie z prawem). Sprawa o eksmisje moze
ciagnac sie bardzo dlugo, a w tym czasie wlasciciel musi placic za
czynsz oraz inne oplaty, a dzicy lokatorzy mieszkaja sobie na jego
koszt. Pozniej coprawda istnieje przeciwko tym osobom roszczenie o zwrot
tych kosztow, ale moze byc tak (i jest ogromna szana, iz tak bedzie), ze
nie bedzie z czego tych pieniedzy "sciagnac". Ot, kolejne przepisy,
ktore pietnuja "bogaczy" (wlasciciela mieszkania)i chronia "bezbronne i
biedne osoby" (czyli menelstwo i innym dziadostwo).

Analogiczna sytuacja : jezeli ktos ukradnie Ci rower to widzac jak on to
robi mozesz go zatrzymac przy uzyciu sily. Ale jezeli wezmie on ten
rower do siebie i zamknie w mieszkaniu, to nie mozesz isc do niego, dac
mu w pysk i zabrac rower. Tak dziala prawo.

Z tego tez powodu wlasciciel domu zrobil slusznie z moralnego punktu
widzenia. Przy dzikich lokatorach ja takze doradzam ludziom takie cos,
bo dochodzenie swoich praw na drodze prawnej moze byc w tym przypadku
bardzo dlugie, kosztowne i malo efektywne.


--
pozdrawiam
Mithos
2005-11-02 10:58 Re: Prawo squatersów Renata Gołębiowska
In article , Mithos wrote:

> wynajac komus mieszkanie, umowa sie konczy, w tym czasie osoba przestaje
> placic, zmienia i zamki i tyle. Nie ma taka osoba juz tytulu prawnego do
> mieszkania (umowa sie rozwiazala), nie jest w tym mieszkaniu zameldowana
> (co akurat nie ma znaczenia, bo meldunek nie jest tu zadnym atutem), a
> usunac jej samemu nie mozna (zgodnie z prawem). Sprawa o eksmisje moze
> ciagnac sie bardzo dlugo, a w tym czasie wlasciciel musi placic za
> czynsz oraz inne oplaty, a dzicy lokatorzy mieszkaja sobie na jego
> koszt. Pozniej coprawda istnieje przeciwko tym osobom roszczenie o zwrot

> Analogiczna sytuacja : jezeli ktos ukradnie Ci rower to widzac jak on to
> robi mozesz go zatrzymac przy uzyciu sily. Ale jezeli wezmie on ten
> rower do siebie i zamknie w mieszkaniu, to nie mozesz isc do niego, dac
> mu w pysk i zabrac rower. Tak dziala prawo.

No ja tę analogię to widzę inaczej: Mój rower to tak jak moje
mieszkanie - jeśli rower mogę odebrać siłą, to i urkadzione
mieszkanie. Czym innym jest wtargnięcie do mieszkania złodzieja po
własny rower, a czym innym wejście do własnego mieszkania i wydarcie
go złodziejowi.

No, ale jeśli nie mogę wyrzucić złodzieja mieszkania, to co mi grozi,
jak to zrobię?

Renata
2005-11-02 11:41 Re: Prawo squatersów Tomasz Pyra
Renata Gołębiowska napisał(a):

> No ja tę analogię to widzę inaczej: Mój rower to tak jak moje
> mieszkanie - jeśli rower mogę odebrać siłą, to i urkadzione
> mieszkanie. Czym innym jest wtargnięcie do mieszkania złodzieja po
> własny rower, a czym innym wejście do własnego mieszkania i wydarcie
> go złodziejowi.

No ale jezeli sobie jestes w mieszkaniu i ktos sie do niego wdziera sila
to mozesz sila odpierac ten atak.

Natomiast jak w Twojej nieruchomosci ktos sie zadomowil i sobie mieszka
to niestety nie mozesz go ot tak sila na wlasna reke wywalic.
2005-11-02 11:51 Re: Prawo squatersów Tiger
> No ale jezeli sobie jestes w mieszkaniu i ktos sie do niego wdziera sila
> to mozesz sila odpierac ten atak.

Czyli wdziera sie za kazdym razem, gdy do niego wraca? Wystarczy wejsc do
wlasnego mieszkania pod nieobecnosc dzikiego lokatora i mozna go oskarzyc o
wtargniecie?

Pozdrawiam,

Tiger

2005-11-02 11:33 Re: Prawo squatersów Renata Gołębiowska
In article , Tomasz Pyra wrote:
> Renata Gołębiowska napisał(a):
>
>> No ja tę analogię to widzę inaczej: Mój rower to tak jak moje
>> mieszkanie - jeśli rower mogę odebrać siłą, to i urkadzione
>> mieszkanie. Czym innym jest wtargnięcie do mieszkania złodzieja po
>> własny rower, a czym innym wejście do własnego mieszkania i wydarcie
>> go złodziejowi.
>
> No ale jezeli sobie jestes w mieszkaniu i ktos sie do niego wdziera sila
> to mozesz sila odpierac ten atak.
>
> Natomiast jak w Twojej nieruchomosci ktos sie zadomowil i sobie mieszka
> to niestety nie mozesz go ot tak sila na wlasna reke wywalic.

Czyli jeśli widzę, że kradną mi rower, to mogę dać w pysk, ale jak
widzę, że już ktoś jedzie na moim rowerze, to nie mogę? Albo szwankuje
mój zdrowy rozsądek, albo prawo.
BTW, jakie przepisy nie pozwalają mi wyrzucić złodzieja mieszkania?

Renata
2005-11-02 12:22 Re: Prawo squatersów Lech Rybienik
Jako właściciel rozwiąż umowę z Zakładem Energetycznym, Tepsą,
Wodociągami i Gazownią. To Ci chyba wolno.
Wprawdzie ponowne przyłączenie będzie wymagało trochę kasy, ale na pewno
mniej niż proces sądowy, a na pewno mniej nerwów.
A klient (klientka) czy parka bez mediów wyniesie się sama...
Lech
2005-11-02 12:17 Re: Prawo squatersów Renata Gołębiowska
In article , Lech Rybienik wrote:
> Jako właściciel rozwiąż umowę z Zakładem Energetycznym, Tepsą,
> Wodociągami i Gazownią. To Ci chyba wolno.
> Wprawdzie ponowne przyłączenie będzie wymagało trochę kasy, ale na pewno
> mniej niż proces sądowy, a na pewno mniej nerwów.
> A klient (klientka) czy parka bez mediów wyniesie się sama...

Szczęśliwie problemu nie mam. Zastanawiam się dlaczego w opisanym
przypadku i w przypadku teoretycznym nie mogę odebrać mieszkania
złodziejowi, tak jak mogę (?) odebrać mu rower.
A w opisywanym przypadku to podejrzewam, że mediów to tam raczej nie
było.


Renata
nowsze 1 2 3 4 5 6 7 8 9

Podobne dyskusje

Tytuł Autor Data

Prawo

qwerty 2005-12-20 14:50

co za prawo!!!?

cSvT 2006-01-11 22:01

"prawo"

Czapajew 2006-02-20 09:52

prawo ziemi a prawo krwi

konrado 2006-02-20 14:46

prawo

mtrzeb 2006-04-24 11:51

Teoria prawa, a prawo polskie ? czy prawo polskie jest zgodne z prawem ?;]

Luk 2006-05-07 01:33

prawo cywilne-prawo łasności

gogol 2006-05-08 15:15

prawo cywilne-prawo łasności

gogol 2006-05-08 15:15

Prawo autorskie, prawo wspólnotowe, a sci

Chae Kang-Yoon 2006-11-13 16:05

Prawo publiczne a prawo prywatne!

norman 2007-06-11 17:02