Koniec z płaceniem za odtwarzanie muzyki w zakładach, restauracjach i taksówkach. Zmiany szykują posłowie.
O planach pisze "Metro". Dziś niemal każdy właściciel pubu czy solarium musi co miesiąc płacić za odtwarzanie muzyki. I to niemało. Każdy z nich od 60 zł do kilku tysięcy miesięcznie.
"Koniec z tym. Ulżymy przedsiębiorcom" - zapowiadają politycy PiS, którzy przygotowali projekt nowelizacji ustawy o prawie autorskim. Przedstawią go na najbliższym posiedzeniu Sejmu.
Po zmianach właściciele zakładów nie będą już musieli płacić artystom tantiem. Muzykę puszczą za darmo i bez ograniczeń. "Ale chodzi tylko o tych, którzy nie czerpią korzyści z odtwarzania utworów" - zastrzega posłanka Małgorzata Bartyzel z PiS.
Ulga będzie więc dotyczyła między innymi fryzjerów, szewców, kosmetyczki czy restauratorów. Za prawa autorskie nie będą musieli także płacić taksówkarze, którzy od dawna walczyli o zniesienie tego przepisu.
"Słuchanie radia czy oglądanie telewizji jest elementem uatrakcyjnienia własnej pracy. Klienci przecież nie wybierają danego miejsca ze względu na to, iż przy okazji wysłuchają określonej muzyki" - uzasadnia posłanka PiS.
Takie zmiany entuzjastycznie przyjmują przedsiębiorcy. Ci już zapowiadają, że jeśli przepis wejdzie w życie, zyskają także ich klienci. Zmiany, które szykują politycy, nie podobają się jednak artystom.
Damian Popielarz ze Stowarzyszenia Artystów ZAIKS zauważa, że jeśli prawo wejdzie w życie będzie niesprawiedliwe: "Za każdą pracę należy się płaca, także za twórczość muzyków. Nie można robić wyjątków" - twierdzi.
"Szkoda, że politycy nie zauważają praw artystów. Ich głos jest jednak za słaby w parlamencie. Wiadomo już, że projekt poprze w całości rządząca koalicja. To wystarczy, by zmienić prawo" - dodaje.