Poczta Polska nie będzie płacić odszkodowań za opóźnione przesyłki - twierdzą eksperci. Strajk to sytuacja szczególna, wykluczająca jej odpowiedzialność. Stracą na tym klienci banków, ale też firmy startujące w przetargach - czytamy w Rzeczpospolitej.
Gazeta wylicza, że strajk listonoszy dostarcza mnóstwa kłopotów wielu osobom - zwykli klienci i przedsiębiorcy. Przykładowo kontrahenci, którzy chcą wysłać protest do przetargu, a w specyfikacji został zastrzeżona forma pisemna, zazwyczaj robią to listem poleconym. Gdy nie dojdzie na czas, trzeba odrzucić protest, nie można wydłużyć terminu.
Na strajku ucierpią też klienci banków, którzy nie otrzymują informacji o zadłużeniu na kartach, uważając tym samym, że nie muszą spłacać zaległości. Niestety są w błędzie. Mimo, że nie otrzymali informacji, nie zwalnia ich to z obowiązku zapłaty na czas.
W czasie strajku nie dochodzą też faktury za usługi. Wiele firm telekomunikacyjnych i dostawców mediów zastrzega, że klient powinien uregulować comiesięczną należność, choć nie otrzymał faktury i nie zawsze wie, ile dokładnie musi zapłacić. W kropce są też klienci internetowych banków, którzy poczta otrzymują hasła dostępu, konieczne do wykonania przelewu - podkreśla dziennik.
Martwić nie muszą się jedynie osoby, które wysyłają pisma urzędowe albo po terminie dostaną wezwanie do sądu na rozprawę jako świadkowie. Z przepisów wynika bowiem, że decyduje moment nadania pisma na poczcie, a nie jego wpłynięcia do sądu lub urzędu.