Komisja Europejska przedstawiła nowy projekt dyrektywy usługowej, w zasadniczych punktach uwzględniający poprawki przyjęte w lutym przez Parlament Europejski, które osłabiają liberalną wymowę pierwotnej propozycji.
Chcąc położyć kres kontrowersjom towarzyszącym dyrektywie, KE od czasu pierwszego czytania w PE 16 lutego zapowiadała, że zrewidowaną wersję projektu oprze na kompromisowych poprawkach eurodeputowanych. KE liczy, że w ten sposób umożliwi szybkie zakończenie prac nad zaproponowanym przed dwoma laty ambitnym projektem, do którego przylgnął obraz podbijającego starą Europę polskiego hydraulika.
"Mamy szansę zbudować porozumienie na podstawie tego kompromisu jeszcze w tej połowie roku" - oświadczył komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Charlie McCreevy, prezentując nowy projekt na forum Parlamentu Europejskiego w Strasburgu.
Propozycja została bardzo dobrze przyjęta przez trzy główne siły polityczne PE: chadeków, socjalistów i liberałów, ale polscy eurodeputowani nie kryją rozczarowania. Adam Bielan (PiS) uznaje, że tekst nie spełnia pokładanych w nim nadziei, jest "mętny i pełen niejasnych sformułowań".
Bez zasady kraju pochodzenia
W nowej wersji KE zachowuje wpisaną przez eurodeputowanych "swobodę świadczenia usług". Zastąpiła ona zasadę kraju pochodzenia, która miała wprost gwarantować, że przedsiębiorca świadczy usługi w innym kraju UE na postawie prawodawstwa kraju, z którego pochodzi. We Francji i w Niemczech zrodziło to obawy przed "dumpingiem socjalnym" ze strony nowych państw członkowskich.
Z licznymi ograniczeniami
Tak jak postanowili eurodeputowani, swoboda świadczenia usług może być ograniczona ze względu na porządek i bezpieczeństwo publiczne oraz ochronę zdrowia i środowiska. Wbrew wcześniejszym planom KE nie zdecydowała się na usunięcie poprawki, która daje krajom możliwość powoływania się także na ochronę praw konsumentów. Komisja zaznaczyła tylko, że podejmowane przez kraje członkowskie ograniczenia muszą być "uzasadnione, proporcjonalne i niedyskryminujące".
Generalnie KE zgodziła się na zaproponowane przez eurodeputowanych ograniczenia zakresu dyrektywy. Wyłączone pozostały m.in. usługi zdrowotne (prywatne i publiczne), hazard, szeroko zdefiniowane usługi audiowizualne, a także usługi agencji pracy tymczasowej i agencji ochrony. Nadal wyłączone są usługi społeczne, a wątpliwości, co to znaczy, pozostają, bowiem w wersji KE chodzi o usługi związane z budownictwem socjalnym, opiekę nad dziećmi i pomoc dla "rodzin i osób w potrzebie". Jednocześnie KE kładzie nacisk na przepisy, które mają ułatwić firmom zakładanie działalności w innym kraju UE - projekt zakłada uproszczenie procedur i nieco ogranicza konieczność ubiegania się przez usługodawców o zezwolenia.
Bariery pozostały..
Wbrew nadziejom nowych krajów członkowskich, w tym Polski, KE nie przywróciła w zrewidowanej propozycji zapisów, które miały zagwarantować firmom zniesienie barier w ponadgranicznym świadczeniuMałgorzata Handzik, PO:
Wyroki są, traktat jest, dyrektywa jest i bariery też nadal są! Potrzebujemy bardziej zdecydowanych działań, takich jak wszczynanie postępowania o naruszenie przepisów". usług przez pracowników delegowanych. Do tej kwestii odniósł się komisarz UE ds. zatrudnienia Vladimir Szpidla, który przedstawił niewiążące "wskazówki", jak należy stosować obecne przepisy w tym zakresie.
Istniejąca od 1996 roku dyrektywa o delegowaniu pracowników miała zlikwidować przeszkody administracyjne, jakie spotykają na przykład polskie firmy wysyłające swoich pracowników do krajów starej UE. Problem w tym, że szereg krajów zasłaniając się dyrektywą stawia firmom takie biurokratyczne wymagania, które uniemożliwiają im wykonanie za granicą zlecenia.
"Ta dyrektywa stanowi główny instrument umożliwiający swobodę świadczenia usług i zapobiegający dumpingowi socjalnemu. Jednakże będzie ona w pełni skuteczna tylko wówczas, gdy będzie właściwie stosowana przez państwa członkowskie. Apeluję zatem do państw członkowskich, by jak najszybciej ułatwiły świadczenie usług w całej Europie" - mówi Szpidla.
Zdaniem polskich eurodeputowanych, to za mało. "Przygotowany przez Komisję dokument nie informuje o propozycjach jakichkolwiek sankcji wobec państw" - ubolewał europoseł Bielan.
Według Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan zmiany w dyrektywie nie gwarantują liberalizacji rynku usług w UE, zaś umieszczenie zapisów dotyczących barier dla delegowanych pracowników w dokumencie, który nie ma rangi legislacyjnej, jest zbyt słabym naciskiem na kraje członkowskie łamiące przepisy.
"Trudno ukryć nam rozczarowanie tak mało zdecydowaną obroną tych zapisów przez Komisję Europejską. Nadal oczekujemy, że Komisja będzie stać na straży swobody świadczenia usług (...) i będzie zdecydowanie pociągać do odpowiedzialności te z krajów UE, które tę swobodę będą próbowały ograniczać" - mówi szefowa Lewiatana Henryka Bochniarz.