poprzedni wątek | następny wątek | pl.soc.prawo |
2006-02-16 07:56 | Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców" | Nixe |
W wiadomości Przemysław Bernat > Ale skąd wiesz kto to jest mieszkaniec? Jaka jest definicja? Czy > jeżeli przez weekend jestem w odwiedzinach u rodziny, to jestem już > mieszkańcem? Czy przez weekend to znaczy "stale"? > Mieszkając w takim mieszkaniu dwa dni jestem > użytkownikiem, a więc mieszkańcem, czy nie? Nie. Mieszkasz u niej jedynie jako gość. > Kto jest władny to stwierdzić? Na jakiej podstawie? Na podstawie znajomości języka polskiego i zdolności logicznego myślenia. Naprawdę nic nie poradzę, że paru z Was ma tak ogromne problemy z określeniem, kto jest mieszkańcem danego bloku, a kto jedynie gościem mieszkańca. > Meldunku w dowodzie? Czy jak > odprowadzę samochód znajomego, który mieszka w tym domu, ale zapił i > poprosił mnie o przysługę, to mogę zaparkować? Tak, bo samochód należy do mieszkańca bloku, który mieszka/parkuje tam stale. Gdyby samochód autora wątku należał do jego matki, to też nie byłoby problemu. > Czy mieszkając w tym domu i > będąc zameldowanym mogę postawić w obszarze obowiązywania tego znaku > służbowe auto zarejestrowane na firmę z drugiego końca Polski? A dlaczego nie? > Wobec braku określenia kto to jest "mieszkaniec", taki znak można > śmiało potraktować jako skutek chorobliwej chciwości użytkowników > parkingu, którzy albo są zbyt skąpi by ogrodzić teren i zainstalować > bramę, albo nie mają tytułu prawnego by to zrobić, a w oczy ich kole, > że jakieś przybłędy parkują na "ich" terenie. Dlaczego uważasz, że to jedynie chciwość czy zazdrość powoduje mieszkańcami danego bloku, że stawiają sobie znak zakazujący parkowania pojazdom nie należącym do mieszkańców? Naprawdę nie rozumiesz istoty problemu? Niech zgadnę - sam albo nie masz samochodu albo masz, ale mieszkasz w domu z własnym garażem, tak? > W Gdyni jest to bardzo często spotykane. Może dlatego, że jest mało miejsc parkingowych i mieszkańcy bloków (zwłaszcza w centrum) nie mają nawet gdzie postawić_własnych_aut. >> Jeśli ktoś zaparkuje na Twoim_prywatnym_podwórku to pozostanie Ci >> tylko westchnąć z żalem? > A cóż innego? W takim razie współczuję bezsilności i nieudolności. No chyba, że robisz sobie ze mnie jaja. > Za złamanie zakazu zatrzymywania i postoju na prywatnym > terenie policja nie wystawi nikomu mandatu. Ale wyciąga przecież inne sankcje. > Właściciel postawił znak, to niech się martwi. Co to może obchodzić > państwową policję? Nieno, właściwie nic :> Analogicznie - co może obchodzić państwową policję, że ktoś wszedł sobie do obcego, prywatnego mieszkania i postanowił sobie tam posiedzieć bez zgody właściciela. > Właściciel ustanowił prawo, które zabrania parkować w tym miejscu, to > niech teraz egzekwuje jego stosowanie. I nie zacznij teraz opowiadać > bajek o wtargnięciu, bo znak nie zakazuje wjazdu, ale parkowania. > Czyli zgoda właściciela na wjazd jest. LOL. I co z tego, że jest zgoda na wjazd, jeśli nie ma zgody na parkowanie, a o złamaniu zakazu parkowania (a nie wjazdu) tu rozmawiamy. -- PozdrawiaM |
2006-02-16 11:50 | Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców" | R2r |
Nixe napisał(a): >> Mieszkając w takim mieszkaniu dwa dni jestem >> użytkownikiem, a więc mieszkańcem, czy nie? > > Nie. Mieszkasz u niej jedynie jako gość. > LOL. Mieszka, ale nie jest mieszkańcem? To ile Twoim zdaniem musiałby mieszkać aby stać się tym mieszkańcem? >> Kto jest władny to stwierdzić? Na jakiej podstawie? > > Na podstawie znajomości języka polskiego i zdolności logicznego myślenia. > Naprawdę nic nie poradzę, że paru z Was ma tak ogromne problemy z > określeniem, kto jest mieszkańcem danego bloku, a kto jedynie gościem > mieszkańca. > Język nie definiuje precyzyjnie pojęcia mieszkańca i w związku z tym nie wystarcza do takiego stwierdzenia. Na podstawie języka Ty twierdzisz, że ktoś nie jest mieszkańcem, ale ktoś inny twierdzi (nadal zgodnie z choćby definicją ze słownika), że jest. Brak jest prawnej definicji pojęcia i w związku z tym tabliczka "nie dotyczy mieszkańców" jest prawnie wadliwa. >> Meldunku w dowodzie? Czy jak >> odprowadzę samochód znajomego, który mieszka w tym domu, ale zapił i >> poprosił mnie o przysługę, to mogę zaparkować? > > Tak, bo samochód należy do mieszkańca bloku, który mieszka/parkuje tam > stale. No to chyba Ty nie zrozumiałaś napisu: tam było "nie dotyczy mieszkańców" a nie "nie dotyczy pojazdów mieszkańców". Co i tak nie określa dokładnie o czyje pojazdy chodzi ;-) > Gdyby samochód autora wątku należał do jego matki, to też nie byłoby > problemu. Nieprawda. > Dlaczego uważasz, że to jedynie chciwość czy zazdrość powoduje > mieszkańcami danego bloku, że stawiają sobie znak zakazujący parkowania > pojazdom nie należącym do mieszkańców? Naprawdę nie rozumiesz istoty > problemu? Bo tak właśnie jest. Przeczytaj dokładniej wątek. To prosto wynika z zachowania łosia. > Niech zgadnę - sam albo nie masz samochodu albo masz, ale mieszkasz w > domu z własnym garażem, tak? :-D -- Pozdrawiam. Artur. ___________________________________________________ "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..." |
||
2006-02-16 12:03 | Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców" | R2r |
Nixe napisał(a): > W wiadomości > R2r > >> A jeszcze do pełnego zrozumienia definicji podaj co oznacza słowo >> "stale" :-) > > http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=58594 > No i? Jak widzisz, na podstawie tego jeśli tylko wyjdziesz z domu (np. do pracy na 8 godzin) , to już stale tam nie mieszkasz... A już nie wyjeżdżaj - broń Boże - na urlop, bo Cię nie wpuszczą na osiedle - zgodnie z Twoją definicją stałego mieszkania. >> Jak widzisz oczywistość pojęcia mieszkańca jest tylko pozorna. > > Nie. Wystarczy tylko pomyśleć :) > Coś jednostronnie myślisz... >> Chyba, że wskażesz akt prawny, który _precyzyjnie_ >> określa kogo nazywa się mieszkańcem, a kto już nim nie jest. > > Naprawdę potrzebujesz aktu prawnego, by móc stwierdzić, że Twoja mama > jest mieszkanką bloku, a Ty, jako osoba jedynie ją odwiedzająca, jesteś > jej gościem? Tak. W przeciwnym wypadku tabliczka jest prawnie wadliwa, gdyż nie wiadomo (pozostaje tylko domyślać się a to stwarza pole do nadinterpretacji) kogo dotyczy. > No chyba, że jesteś też lokatorem tego mieszkania i że mieszkasz tam na > co dzień, ale gdyby tak było, to zapewne nie napisałbyś swojego > pierwszego posta. > Prawie codziennie tam pomieszkuję :-) >> Póki co "nie dotyczy mieszkańców osiedla" dla mnie znaczy tyleż samo, >> co "nie dotyczy użytkowników mieszkań osiedla" :-) > > A jesteś prawnym użytkownikiem mieszkania swojej mamy? Oczywiście. Dostałem od niej klucze i prawo wstępu o dowolnej porze oraz użytkuję mieszkanie za jej zgodą. > Czy jeśli u mamy na klatce schodowej zobaczysz ogłoszenie "Dnia > 12.12.2005 odbędzie się zebranie mieszkańców bloku 12" to udasz się na > takie zebranie? > Czy jeśli inna wywieszka głosić będzie "W pierwszą > sobotę miesiąca mieszkańcy klatki A sprzątają pomieszczenia wspólne w > piwnicy" to pójdziesz posprzątać? Czy jeśli ktoś - przez Ciebie określany mieszkańcem - nie zrobi tego to już przestaje być mieszkańcem? :-D -- Pozdrawiam. Artur. ___________________________________________________ "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..." |
||
2006-02-16 12:11 | Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców" | R2r |
Nixe napisał(a): > W wiadomości > R2r > >> Cały problem w tym, że ja uważam się za mieszkańca tego osiedla. > > Z ciekawości - na jakiej podstawie? Na takiej, że tam czasami mieszkam. > I idąc dalej - czy roszcząc sobie prawa do tytułu mieszkańca tego > osiedla i do przywilejów z tym związanych, poczuwasz się również do > obowiązków? Tak. Czasami wynoszę śmieci. :-D -- Pozdrawiam. Artur. ___________________________________________________ "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..." |
||
2006-02-16 12:13 | Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców" | R2r |
Nixe napisał(a): > To ten "łoś" zmuszony był stanąć pod innym blokiem tak? Nie. Tylko trochę dalej od swojej klatki schodowej. -- Pozdrawiam. Artur. ___________________________________________________ "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..." |
||
2006-02-16 12:16 | Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców" | R2r |
Rafał Święch napisał(a): > [...] wykroczenie musi być ściśle określone przpisami > prawa, dana osoba musi jednoznacznie wiedzieć co jej wolno, a co nie [...] Dokładnie o to mi chodziło. -- Pozdrawiam. Artur. ___________________________________________________ "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..." |
||
2006-02-16 13:38 | Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców" | Sławek |
Nixe wrote: > Tak się składa, że bardzo często posesja na której stoi blok należy do > mieszkańców. Owszem, do "mieszkańców" - ale nie do "mieszkańca". Często droga przy bloku należy do spółdzielni, jeszcze częściej do miasta (umorzenia kredytu były za to). > Co w tym dziwnego, że jest tam parking, na którym to mieszkańcy, a nie > obcy mają prawo parkować swoje samochody? Więc nie wolno - NIE WOLNO ! - aby zaparkowała tam karetka pogotowia, wóz strażacki, policja czy np. karawan lub ciężarówka przywożąca meble? Get real, sytuacja jak opisana sprowadza się do tego: jest mieszkanka mająca "prawo do parkowania" ale zwykle bez samochodu; jest głupek, mający i "prawo" i samochód - srogo rozczarowany, że w danej chwili ktoś postawił auto na jego miejscu, przez co ucierpiało jego ego i co tam jeszcze... > Baranem nazwałabym prędzej kogoś, kto nie rozumie idei takiego znaku i > uparcie blokuje miejsce komuś, kto mieszka w danym miejscu i ma prawo > postawić swój samochód w pobliżu miejsca zamieszkania. Baranem to koleś jest ten, co nie rozumie że ktoś - ale nie on - może: a mieć samochód; b. mieć prawo; c. nie srać w gacie przed chamem, który terroryzuje okoliczne staruszki; d. po prostu zepchnąć jego autko zderzakiem; e. być samotrzeć plus pies rasy niebezpiecznej. Dlatego człowiek cywilizowany liczy się z innymi. Sławek |
||
2006-02-16 14:20 | Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców" | R2r |
Sławek napisał(a): > [...] człowiek cywilizowany liczy się z innymi. > Zgadzam się. A jeżeli nie może się ucywilizować i przeszkadza mu sąsiedztwo innych ludzi to powinien wyprowadzić się na odludzie. Ku obopólnej uciesze. :-) -- Pozdrawiam. Artur. ___________________________________________________ "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..." |
||
2006-02-16 15:51 | Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców" | Krystian Zaczyk |
Użytkownik "Nixe" > Nie widziałam wcześniej pytania. Message-ID: > Miejsca (na naszym parkingu) nie są jakoś specjalnie oznaczone. Podejrzewam, że nie tylko specjalnie, ale w ogóle... ;-) > Przypisane są w sposób umowny i każdy stara się tego pilnować. > Jeśli do osoby A przyjedzie gość, to pewnie, że może stanąć na miejscu > osoby A, ale w takim wypadku osoba A nie zajmuje miejsca innych > mieszkańców. A skąd gość ma wiedzieć gdzie jest czyje miejce, skoro miejsca nie są oznaczone? Więcej - skąd ma to wiedzieć nowy lokator lub najemca mieszkania albo lokator, który nie miał wcześniej samochodu i kupił? Jako mieszkaniec, parkuje nie łamiąc zakazu ale zostanie przez Ciebie zastawiony, jeżeli przypadkiem trafi na "Twoje" miejsce? Krystian |
||
2006-02-16 17:03 | Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców" | Nixe |
W wiadomości R2r > LOL. Mieszka, ale nie jest mieszkańcem? To ile Twoim zdaniem musiałby > mieszkać aby stać się tym mieszkańcem? Nadal nie rozumiesz, że to nie chodzi o to jak długo musiałby już mieszkać, by zostać mieszkańcem, bo nie od tego to zależy. Możesz kupić mieszkanie w bloku, zameldować się, wprowadzić, mieszkać godzinę i już wtedy być mieszkańcem danego bloku. Z drugiej strony możesz przebywać u cioci z wizytą już czwarty dzień z rzędu i NIE być mieszkańcem tego bloku. Nadal tego nie rozumiesz? Czy jadąc na tygodniowe wakacje do Zakopca uzurpujesz sobie prawo do nazywania siebie "mieszkańcem Zakopanego"? > Język nie definiuje precyzyjnie pojęcia mieszkańca i w związku z tym > nie wystarcza do takiego stwierdzenia. Definiuje na tyle precyzyjnie, że w połączeniu ze zdrowym rozsądkiem nikt nie będzie miał wątliwości, czy ktoś jadąc do cioci z wizytą staje się mieszkańcem bloku, w którym mieszka ciocia czy jest jedynie gościem cioci (mieszkanki bloku). > Brak jest prawnej definicji pojęcia i w związku z tym tabliczka "nie > dotyczy mieszkańców" jest prawnie wadliwa. Czyli gdyby było napisane "nie dotyczy mieszkańców bloku ABC" to nie postawiłbyś tam auta? > No to chyba Ty nie zrozumiałaś napisu: tam było "nie dotyczy > mieszkańców" a nie "nie dotyczy pojazdów mieszkańców". No faktycznie diametralna różnica. Ktoś może przecież nie daj Boże pomyśleć, że chodzi o parkowanie mieszkańca i mieć niezły orzech do zgryzienia. > Co i tak nie > określa dokładnie o czyje pojazdy chodzi ;-) Zapewne o pojazdy mieszkańców Europy Środkowej. Masz jakieś wątpliwości? :> >> Gdyby samochód autora wątku należał do jego matki, to też nie byłoby >> problemu. > Nieprawda. Co "nieprawda"? Uważasz, że problem nadal by istniał? >> Dlaczego uważasz, że to jedynie chciwość czy zazdrość powoduje >> mieszkańcami danego bloku, że stawiają sobie znak zakazujący >> parkowania pojazdom nie należącym do mieszkańców? Naprawdę nie >> rozumiesz istoty problemu? > Bo tak właśnie jest. To pytanie dotyczyło generalnie "klimatów okołoparkingowych", a nie tej konkretnej, opisanej przez Ciebie sytuacji. -- PozdrawiaM |
nowsze | 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 | starsze |
Tytuł | Autor | Data |
---|---|---|
zakaz ruchu - nie dotyczy... |
Kuba-RPM | 2005-10-17 00:26 |
Dotyczy sporu z ZUS w sprawie dopłaty do renty |
Likoml | 2005-10-22 15:15 |
zakaz konkurencji |
graffik | 2006-01-22 17:43 |
Tajemicza ustawa. Dotyczy: zapomog dla bezrobotnych (?) |
Neko | 2006-08-18 15:06 |
Sprawa dotyczy Umowy Ustnej jak walczyć. Proszę o POMOC!!!! |
Evunia | 2006-10-22 15:48 |
Dotyczy protestu wyborczego |
Franek | 2007-01-06 18:30 |
Zakaz konkurencji |
Pol | 2007-02-20 10:29 |
Zakaz konkurencji |
Pol | 2007-02-20 10:29 |
Zakaz konkurencji |
Pol | 2007-02-20 10:29 |
czy wykonanie wyroku dotyczy 2 stron ?? |
2007-05-13 23:01 |