poprzedni wątek | następny wątek | pl.soc.prawo |
2006-04-03 17:28 | Re: Bitwa o dom /bezradność policji ! | Robert Tomasik |
Sławek [###slawek@dev.null.###] napisał: > Doprawdy? A co się zawaliło w Katowicach? Ile ludzi zgineło? Przebywanie w > budynku grożącym zawaleniem może być śmiertelnie niebezpieczne... A ten budynek grozi zawaleniem? > Czy utrzymujesz, iż wynika z tego że ma ów były pracownik (zwolniony np. > dyscyplinarnie) ma TERAZ prawo do posiadania i używania tych kluczy - tj. > do dysponowania TWOIM samochodem kiedy chce i do czego chce? Nie, co nie oznacza, że patrol na drodze ma go zatrzymać i osadzić w areszcie. Zwłaszcza, gdy ma dowód rejestracyjny i OC do tego samochodu. > Plączesz się w zeznaniach :) > Raz twierdzisz że są oni zgodni. Potem twierdzisz, że oświadczenia są > sprzeczne. Czyli są zgodni - czy nie są? :) Bo oni więcej niż jedno zdanie wypowiedzieli. W jednym są zgodni, w drugim nie. Czy to zb\yt trudne? > A jeżeli są jakiekolwiek wątpliwości - to czy nie najprościej po prostu > przeczytać akt własności/sprawdzić księgi? Dokładnie tak samo jak > zrobionoby to np. z samochodem (dokumenty wozu)?! Ależ oczywiście, że to najprostszy sposób. Z tym, ze tego załoga interwencyjna stojąca na progu nie zdoła uczynić. Trzeba iść do sądu, który wieczorami bywa zamykany. Poza tym mamy coś takiego jak ochronę posiadania, czyli domniemanie, ze jak coś masz, to jest Twoje. Oczywiście domniemanie można obalić, ale co do zasady należy tak przyjąć. > Wolno, wolno. Uprawnionym osobom. Taż on był uprawniony przecież do wchodzenia, jeśli tak chcesz do tego podejść. >> nielegalnego pobytu w węźle pracownika remontującego węzeł, któremu >> nie chciało się po pracy iść do domu i postanowił na karimacie >> przespać sie do rana. > I dodajmy - mimo stanowczego polecenia swoich szefów aby tego tego nie > robił? Pewnikiem zanim byłoby południe zasiliłby szeregi bezrobotnych... No ale nie zamykał byś go za to w areszcie? > Bo prawnicy to oni sprawnie intelektualni inaczej są? > Nota bene, orzeczenie nie jest tu potrzebne (sic!), wystarczy aby Policja > przedstawiła argument nie do odrzucenia - albo pójdzie sobie precz - albo > będzie miał proces o bezprawne zajęcie lokalu, włamanie być może, > utrudnianie i cholera wie co jeszcze - a tak sprawa się skończy na może > jakiejś małej grzywnie albo i to nawet nie. Policja nie jest od straszenia, tylko od działania. Jak mogą gościowi grozić procesem, skoro nie wiedzą, jaki ostatecznie jest stan prawny? Bo jak ustalą, że mu grozi proces, to pewnie mu ktoś to uświadomi. Pisałem o tym przecież. >> No to spróbujmy inaczej. Załóżmy, że dogadujesz się ustnie z >> właścicielką domu, że będziesz przez rok będziesz w nim mieszkał. > No problem. >> Płacisz z góry czynsz. Po kilku tygodniach przyjeżdża Policja i Cię >> zamyka nie pytając o zdanie. Przecież to nie Twój dom. Twoje meble > Musiałbym zgłupieć do reszty aby przy ustnej umowie płacić czynsz z góry. >> wywalają na ulicę. Oczywiście, ty nazajutrz po wyjściu z aresztu > Primo - dlaczego z aresztu? Secundo - mileliby rację. Tertio - nie > czekałbym na Policję. >> przyprowadzasz 5 świadków, że umowę zawarto i zapłaciłeś za ten rok z >> góry. Prokurator więc morzy postępowanie. Byłbyś zadowolony? > A ty np. przyprowadzasz 15 świadków że Pałac Kultury i Nauki kupiłeś > jeszcze przed wojną od poprzednich właścicieli? Czy jak zbierze się > banda np. 100 bezdomnych i będą solidarnie zeznawać że wynajmujesz im > swoje obecne mieszkanie - to Sąd da temu wiarę ;0 Jest pewna różnica. Na sprzedaż nieruchomości masz mieć akt notarialny (z kilkoma wyjątkami). Najem na podstawie umowy ustnej, to mimo wszystko u nas częsta sytuacja. |
2006-04-04 14:20 | Re: Bitwa o dom /bezradność policji ! | Sławek |
Robert Tomasik wrote: > Ależ oczywiście, że to najprostszy sposób. Z tym, ze tego załoga > interwencyjna stojąca na progu nie zdoła uczynić. Trzeba iść do sądu, Po co? Policjant też potrafi czytać. > który wieczorami bywa zamykany. Poza tym mamy coś takiego jak ochronę > posiadania, czyli domniemanie, ze jak coś masz, to jest Twoje. Racja - tylko jedna strona twierdziła że "ma"! Hint: druga strona twierdziła że "pozwolono jej". > Policja nie jest od straszenia, tylko od działania. Jak mogą gościowi > grozić procesem, skoro nie wiedzą, jaki ostatecznie jest stan prawny? IF-AND-IF-THEN - jeżeli nie opuścicie tego lokalu i jeżeli nie macie prawa tu być to grozi wam to i to... - taka informacja nie jest bezprawiem lecz prostym pouczeniem obywatela przez Policję co do konsekwencji. Jak myslisz - po co Policjantowi pałka? Bo są i tacy obywatele, którym inaczej nie można wytłumaczyć faktów najbardziej oczywistych. |
||
2006-04-04 19:03 | Re: Bitwa o dom /bezradność policji ! | Robert Tomasik |
Sławek [###slawek@dev.null.###] napisał: > Robert Tomasik wrote: >> Ależ oczywiście, że to najprostszy sposób. Z tym, ze tego załoga >> interwencyjna stojąca na progu nie zdoła uczynić. Trzeba iść do sądu, > Po co? Policjant też potrafi czytać. A próbowałeś kiedykolwiek ustalić prawo własności do nieruchomości? Bo z Twojego pytania wnoszę, że nie i wyobrażasz sobie, że tego można dokonać w dowolnym miejscu i czasie. Wyobraź sobie, że księgi wieczyste będące jedynym miejscem gdzie można to sprawdzić są przechowywane w sądzie. >> który wieczorami bywa zamykany. Poza tym mamy coś takiego jak ochronę >> posiadania, czyli domniemanie, ze jak coś masz, to jest Twoje. > Racja - tylko jedna strona twierdziła że "ma"! > Hint: druga strona twierdziła że "pozwolono jej". Polecam gorąco lekturę art. 339-342 kc. Policji nie wolno w tym wypadku "wygonić" budowlańca właśnie głównie z uwagi na zapis art. 342 kc. >> Policja nie jest od straszenia, tylko od działania. Jak mogą gościowi >> grozić procesem, skoro nie wiedzą, jaki ostatecznie jest stan prawny? > IF-AND-IF-THEN - jeżeli nie opuścicie tego lokalu i jeżeli nie macie prawa > tu być to grozi wam to i to... - taka informacja nie jest bezprawiem lecz > prostym pouczeniem obywatela przez Policję co do konsekwencji. > Jak myslisz - po co Policjantowi pałka? Bo są i tacy obywatele, którym > inaczej nie można wytłumaczyć faktów najbardziej oczywistych. Gdyby policjant chciał używać pałki w sposób przez Ciebie proponowany,m to by długo nie popracował. Faktem jest, że pałka służy do wyjaśnienia co niektórym osobom, gdzie jest ich miejsce. Ale to nie znaczy, że należy od razu prać każdego, kto narusza prawo. |
||
2006-04-10 11:21 | Re: Bitwa o dom /bezradność policji ! | Sławek |
Robert Tomasik wrote: > Nie, co nie oznacza, że patrol na drodze ma go zatrzymać i osadzić w > areszcie. Zwłaszcza, gdy ma dowód rejestracyjny i OC do tego > samochodu. Nie pisz bzdur - patrol [Policji] nie zatrzymuje aut ot tak sobie, zawsze jakaś racjonalna podstawa do poproszenia o okazanie dokumentów. A w takim razie jeżeli dokumenty są wystawione na inne nazwisko niż kierowcy - nastąpić musi sprawdzenie dlaczego tak jest. Na przykład zapytanie osoby wymienionej w dokumentach (imię, nazwisko, PESEL itd.) czy istotnie użyczyła pojazdu - czy też zachodzi inna okoliczność. Uparłeś się, niczym gówniarz z giminazjum, uważać fakt posiadania dowodu rejestracyjnego i OC za jedynie potrzebną rzecz, aby autkiem cudzym można było jeździć. > Ależ oczywiście, że to najprostszy sposób. Jeżeli sam piszesz że najprostszy... to czemu szukać jakiś przekomplikowanych (i tzw. drogich dla podatnika) sposobów? > posiadania, czyli domniemanie, ze jak coś masz, to jest Twoje. > Oczywiście domniemanie można obalić, ale co do zasady należy tak > przyjąć. Owszem. Racja. Tyle że w konkretnym przypadku tylko jedna strona twierdziła iż dom jest jej własnością - i do tej strony, pokrzywdzonej, należało owo domniemanie odnieść. Druga strona uważała (i uważa nadal?) iż choć dom nie jest jej własnością - tzn. "NIE MA CZEGOŚ" tj. domu - to jednak może bezprawnie tymże domem dysponować. Druga strona nie może więc mieć przywileju z domniemania - bo cóż można domniemywać? Inaczej: wyrywasz torebkę z ręki jakiejś staruszki; łapią i ciebie i staruszkę; staruszka twiedzie że to jej torebka; ty twierdzisz że to torebka staruszki... ale że nic nikomu do tego, bo skoro ją zabrałeś staruszce to znaczy tak ma być. -- gdzie tu u licha domniemanie o tym, że torebka (staruszki, co do tego jest consensus) jest twoją własnością etc. etc. ? > Policja nie jest od straszenia, tylko od działania. Jak mogą gościowi > grozić procesem, skoro nie wiedzą, jaki ostatecznie jest stan prawny? > Bo jak ustalą, że mu grozi proces, to pewnie mu ktoś to uświadomi. > Pisałem o tym przecież. Policja - o czy albo nie wiesz, albo zwyczajnie udajesz głupa - jest także i od straszenia. Tak. To się nazywa prewencją. Po prostu sama obecność policjanta ma wzbudzać lęk przed popełnieniem przestępstwa - np. przed jazdą z nadmierną prędkością. Po to się stawia atrapy policjantów, po to czasem policja jedzie z włączoną syreną - po to wreszcie te śmieszne pałki, tarcze i hełmy. Całe te straszenie, synku bezstresowo wychowany, to właśnie po to, aby zapobiegać a tym samym chronić tak dobrych obywateli jak i tych złych (bo taki jeden z drugim sukinsyn zamiast np. powybijać ci szyby w samochodzie uda niewiniątko na widok patrolu w pobliżu). |
||
2006-04-11 00:04 | Re: Bitwa o dom /bezradność policji ! | Robert Tomasik |
Sławek [###slawek@dev.null.###] napisał: > Nie pisz bzdur - patrol [Policji] nie zatrzymuje aut ot tak sobie, zawsze > jakaś racjonalna podstawa do poproszenia o okazanie dokumentów. W Polsce? A o rutynowych kontrolach drogowych słyszałeś? > A w takim > razie jeżeli dokumenty są wystawione na inne nazwisko niż kierowcy - > nastąpić musi sprawdzenie dlaczego tak jest. A możesz mnie oświecić, co powinien posterunkowy Iksiński w tym celu przedsięwziąć? Jak on to ma sprawdzić. Pomijając fakt, ze sprawdza się w systemach teleinformatycznych, czy pojazd nie jest poszukiwany, ale to inna prawa kaloszy. Chłopie kochany. Połowa pojazdów jeżdżących po drogach jest kierowana przez inną niż właściciel osobę. Jedzie pracownik. Samochód z firmy leasingowej. Samochód kupiony już dawno, ale nie przerejestrowany. Jedzie kolega albo ktoś z rodziny. Jakby chcieli wcielać Twoją propozycje w życie, to by ludzie ich zlinczowali. > Na przykład zapytanie osoby > wymienionej w dokumentach (imię, nazwisko, PESEL itd.) czy istotnie > użyczyła pojazdu - czy też zachodzi inna okoliczność. Dobrze drogi kolego. A tak w praktyce? Stoi patrol na drodze. Zatrzymują samochód, w którym siedzi Malinowski. Samochód należy do Kowalskiego mieszkającego na drugim końcu Polski. I co dalej? > Uparłeś się, niczym gówniarz z gimnazjum, uważać fakt posiadania dowodu > rejestracyjnego i OC za jedynie potrzebną rzecz, aby autkiem cudzym można > było jeździć. Ja. To raczej ustawodawca tak postanowił. Ja tylko uznaję jego rację. No bo cóż jeszcze byś chciał od kierującego, skoro z art. 339 kc wynika, że skoro "rzeczą faktycznie włada, jest posiadaczem samoistnym". A objawem władztwa jest posiadanie kluczyków do samochodu. OC i dowód rejestracyjny jest tylko dodatkiem wynikającym z przepisów prawa o ruchu drogowym. Jeśli kontroli będziesz dokonywał na parkingu, a samochód nie będzie w ruchu, to nawet dowodu rejestracyjnego i OC gość posiadać nie musi. Posiadacz dowodu mógł iść na grzyby albo do sklepu. > Owszem. Racja. Tyle że w konkretnym przypadku tylko jedna strona > twierdziła iż dom jest jej własnością - i do tej strony, pokrzywdzonej, > należało owo domniemanie odnieść. Druga strona uważała (i uważa nadal?) > iż choć dom nie jest jej własnością - tzn. "NIE MA CZEGOŚ" tj. domu - to > jednak może bezprawnie tymże domem dysponować. I uważasz, że nie ma możliwości prawnej, by uznano, ze ma prawo władać tym domem? Odnoszę się ogólnie, a nie do naszego przypadku. Wszak jest cały szereg różnych stosunków prawnych, w związku z którymi prawo władania rzeczą może mieć inna niż właściciel osoba. > Druga strona nie może > więc mieć przywileju z domniemania - bo cóż można domniemywać? > Inaczej: wyrywasz torebkę z ręki jakiejś staruszki; łapią i ciebie i > staruszkę; staruszka twiedzie że to jej torebka; ty twierdzisz że to > torebka staruszki... ale że nic nikomu do tego, bo skoro ją zabrałeś > staruszce to znaczy tak ma być. -- gdzie tu u licha domniemanie o tym, że > torebka (staruszki, co do tego jest consensus) jest twoją własnością etc. > etc. ? To właśnie przykład domniemania. Ale jak złodziej będzie utrzymywał, że to jego torebka, to musisz dowieść, że to torebka staruszki - zgodzisz się z tym? Ba, jak powie, ze torebka jest staruszki, tylko sprzedała mu tę torebkę i nie pamięta, to też musisz wyjaśnić, zanim torebkę zwrócisz staruszce. W wypadku będącym przedmiotem naszych rozważań nasz budowlaniec twierdzi, że ma prawo w budynku przebywać na podstawie jakiejś tam umowy. Ma klucze więc włada budynkiem. I musisz obalić to domniemanie. > Policja - o czy albo nie wiesz, albo zwyczajnie udajesz głupa - jest > także i od straszenia. Tak. To się nazywa prewencją. Po prostu sama > obecność policjanta ma wzbudzać lęk przed popełnieniem przestępstwa - > np. przed jazdą z nadmierną prędkością. No to przecież przyjechali na miejsce i jakoś swoją obecnością nie odstraszyli nikogo. Poza niedopuszczeniem do mordobicia pomiędzy budowlańcami, a firma ochroniarską - która zresztą w mojej ocenie za przyjęcie tego zlecenia powinna stracić natychmiast koncesję. > Po to się stawia atrapy policjantów, Strachy na wróble :-)))) > po to czasem policja jedzie z włączoną syreną A to już przesadzasz. Nie wolno jeździć na sygnałach w celu straszenia potencjalnych przestępców. Prawo dość jasno wymienia przypadki, gdy wolno użyć sygnałów przewidzianych dla pojazdu uprzywiliowanego. Straszenia tam nie ma w żadnej postaci o ile pamiętam. jeśli twierdzisz, ze jest inaczej, to podaj podstawę prawną. > - po to wreszcie te śmieszne pałki, tarcze i hełmy. Tarcze i hełmy są, by ochronić policjanta. Pałka może i do straszenia, ale to jest raczej jej uboczne zastosowanie. > Całe te straszenie, synku > bezstresowo wychowany, to właśnie po to, aby zapobiegać a tym samym > chronić tak dobrych obywateli jak i tych złych (bo taki jeden z drugim > sukinsyn zamiast np. powybijać ci szyby w samochodzie uda niewiniątko na > widok patrolu w pobliżu). Jakaż głęboka znajomość psychiki :-))))))) |
||
2006-04-12 11:55 | Re: Bitwa o dom /bezradność policji ! | Sławek |
Robert Tomasik wrote: > Idea Twojego pomysłu jest dla mnie jasna. Recz w tym, że nie > dostrzegasz tego, że Policja nie jest sądem cywilnym i komornikiem w > jednej osobi i to w dodatku na zawołanie. Primo, Policja jest na zawołanie. Wezwana, ma obowiązek przybyć. Secundo, radziłbym sprawdzić czym zajmuje się komornik sądowy. Tertio, Sąd (w tym Sąd Cywilny) rozstrzyga sprawy sporne - w dyskutowanym przypadku nie było sporu co do tego czyj jest dom. > Nie. Ale, jak już komuś go pożyczę, to nie będę powiadamiał policji za > każdym razem, gdy się spóźni 5 minut ze zwrotem. Quarto, czy jeżeli pożyczysz komukolwiek cokolwiek - to ścierpisz gdy ten pożyczający będzie cię lżył, odmówi zwrotu rzeczy, w twarz ci powie że nie masz już możliwości rzeczą dysponować bo on ją sobie de facto przywłaszczył? Gdy słowa swoje poprze czynną fizyczną napaścią na ciebie? Jeżeli tak, to gratuluję opanowania - i tępoty jeżeli uważasz iż działania tego rodzaju osobnika są zgodne z prawem. |
||
2006-04-12 12:34 | Re: Bitwa o dom /bezradność policji ! | Sławek |
Robert Tomasik wrote: > W Polsce? A o rutynowych kontrolach drogowych słyszałeś? "Rutynowa Kontrola Drogowa" to też jest racjonalne uzasadnienie. > A możesz mnie oświecić, co powinien posterunkowy Iksiński w tym celu > przedsięwziąć? Jak on to ma sprawdzić. Pomijając fakt, ze sprawdza się > w systemach teleinformatycznych, czy pojazd nie jest poszukiwany, ale > to inna prawa kaloszy. Chłopie kochany. Połowa pojazdów jeżdżących po No sam sobie odpowiedziałeś - sprawdza się. > chcieli wcielać Twoją propozycje w życie, to by ludzie ich > zlinczowali. Cóż, pewnie masz dużo racji - taki np. kieszonkowiec to ugryźć może, więc lepiej nie łapać kieszonkowców. > wynika, że skoro "rzeczą faktycznie włada, jest posiadaczem > samoistnym". A objawem władztwa jest posiadanie kluczyków do "Pana Tadeusza" mi tu cytujesz? "Faktycznie włada bo w nim jada"? Nota bene, są - o czym pewnie jeszcze nie wiedziałeś - samochody nie posiadające kluczyków. No i co teraz geniuszu? Każdy (niemal) kradziony samochód sprzedany przez pasera na giełdzie... został sprzedany wraz z kluczykami. Niemniej jednak nie uważa się nabywcy w dobrej wierze za prawowitego właściciela tego rodzaju autka. Przemyśl to sobie. > cały szereg różnych stosunków prawnych, w związku z którymi prawo > władania rzeczą może mieć inna niż właściciel osoba. Obawiam się jednak, że każdy z tychże może być w każdej chwili uchylony przez właściciela. Pozostaje sprawa rekwizycji (nota bene stan wojenny) - ale to bardzo szczególne prawa (podobnie jak odnoszące się do broni itp.) W przypadku domu jest trywialną rzeczą rozwiązanie ewentualnych stosunków jakie zachodziły (zerwanie umowy z wykonawcą). > To właśnie przykład domniemania. Ale jak złodziej będzie utrzymywał, > że to jego torebka, to musisz dowieść, że to torebka staruszki - > zgodzisz się z tym? Ba, jak powie, ze torebka jest staruszki, tylko > sprzedała mu tę torebkę i nie pamięta, to też musisz wyjaśnić, zanim > torebkę zwrócisz staruszce. Nie wywijaj się - w przykładzie zadanym ci złodziej twierdzi że to torebka staruszki, że ją wyrwał i ukradł (wbrew tradycji zresztą, bo złodzieje nigdy nie mówią słowa "ukraść") i że jak najbardziej powinna ją mieć staruszka - tyle że skoro jest ta torebka już u niego - to ma tak zostać! No i co geniuszu ty na to? > W wypadku będącym przedmiotem naszych rozważań nasz budowlaniec > twierdzi, że ma prawo w budynku przebywać na podstawie jakiejś tam > umowy. Ma klucze więc włada budynkiem. I musisz obalić to domniemanie. Primo, nie ma "jakiejśtam umowy". Tak samo jak nie ma że jesteś mi winień milion ojro z "jakiegośtam weksla" bo "jakośtak się umówiśmy". Umowa jest czymś zupełnie konkretnym - albo jest albo jej nie ma. Jeżeli jedna ze stron powołuje się na umowę, to do niej właśnie należy ciężar dowodu iż umowa była zawarta. Konkrety. A nie mataczenia. Secundo, powszechnie znanym faktem jest technika okradania mieszkań poprzez grabież kluczy (napaść na dziecko np.) Czyli według twojego nierozumienia prawa - tego rodzaju bandytyzm nie powinien być karany? Tertio, od czasu do czasu dostaję klucze do pewnego pomieszczenia - czy przez to staję się właścicielem _budynku_? Podpowiem, że czasem dostaję klucze do całego budynku właśnie - czy mogę w takim razie ten budynek np. sprzedać? Nie rozśmieszaj mnie... nieznajomością prawa. > No to przecież przyjechali na miejsce i jakoś swoją obecnością nie > odstraszyli nikogo. Poza niedopuszczeniem do mordobicia pomiędzy > budowlańcami, a firma ochroniarską - która zresztą w mojej ocenie za > przyjęcie tego zlecenia powinna stracić natychmiast koncesję. Znowu sam sobie odpowiedziałeś - nie doszło do mordobicia. Czyli jednak odstraszyli. I to od dość poważnych przestępstw i to takich, które prowadzić mogły nawet do utraty życia i/lub zdrowia - czyli zdecydowanie nieprzyjemnych rzeczy. (Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak drobne z pozoru urazy mogą być tragiczne w skutkach.) > Tarcze i hełmy są, by ochronić policjanta. Pałka może i do straszenia, > ale to jest raczej jej uboczne zastosowanie. Głupiś. Ile razy dziennie policjant używa pałki? Raz, dwa? Ani razu? A ile razy patrząc na policjanta (z prewencji) widzisz pałkę? Zawsze! Samo to że policjant ma pałkę (i ma prawo jej użyć) napawa może nie strachem czy lękiem... ale... respektem. To chyba właściwe słowo. |
||
2006-04-12 19:13 | Re: Bitwa o dom /bezradność policji ! | Robert Tomasik |
Sławek [###slawek@dev.null.###] napisał: > "Pana Tadeusza" mi tu cytujesz? "Faktycznie włada bo w nim jada"? > Nota bene, są - o czym pewnie jeszcze nie wiedziałeś - samochody nie > posiadające kluczyków. No i co teraz geniuszu? Wróżymy z fusłow od kawy. > Każdy (niemal) kradziony samochód sprzedany przez pasera na giełdzie... > został sprzedany wraz z kluczykami. Niemniej jednak nie uważa się > nabywcy w dobrej wierze za prawowitego właściciela tego rodzaju autka. > Przemyśl to sobie. Co nie znaczy, że zatrzymuje się na drodze i wsadza każdego wyjeżdżającego samochodem z giełdy pod zarzutem paserstwa. > Obawiam się jednak, że każdy z tychże może być w każdej chwili uchylony > przez właściciela. W każdej chwili, to raczej nie. Bywają umowy, które mają jakieś tam terminy wypowiedzenia. > Pozostaje sprawa rekwizycji (nota bene stan wojenny) - > ale to bardzo szczególne prawa (podobnie jak odnoszące się do broni itp.) > W przypadku domu jest trywialną rzeczą rozwiązanie ewentualnych stosunków > jakie zachodziły (zerwanie umowy z wykonawcą). > (...) Ale co to wszystko ma do interwencji Policji? Policjant nie jest sądem cywilnym, by na miejscu interwencji wydać wyrok i w dodatku go jak komornik od razu wykonać. Z całą pewnością ta kobieta wygra sprawę w sądzie, o ile sprawy się tak mają, jak opisuje. |
||
2006-04-14 11:37 | Re: Bitwa o dom /bezradność policji ! | Sławek |
Robert Tomasik wrote: > Wróżymy z fusłow od kawy. Konkretne pytanie - i czy potrafisz odpowiedzieć na nie: Samochód otwierany jest przez podanie kodu (poprzez nadajnik na podczerwień). Firmowy system okazał się jednak nieodporny na włamanie polegające na nadaniu kodu poprzez "elektroniczny wytrych". Określenie "wytrych" jest tu nieco mylące - jest to nic innego jak duplikat pilota normalnie stosowanego przez legalnego użytkownika. Nota bene, tego rodzaju zdarzenie _miało_ miejsce a sprawcy zostali złapani. Według ciebie, skoro włamywacze mieli klucz (tj. sekwencje kodową plus urządzenie - firmowe - do nadawania), to byli legalnymi posiadaczami pojazdu? [To jest właśnie pytanie które wymaga od ciebie odpowiedzi.] Dalej... jeżeli ktoś ma duplikat klucza - to też jest legalnym posiadaczem? Albo... nawet nie duplikat (bo powielanie-kopiowanie-sporządzanie) ale orginał - po prostu klucz ukradziony z twojej kieszeni... czy przez to stają się automatycznie "samoistnymi legalnymi posiadaczami" twojego autka? > Co nie znaczy, że zatrzymuje się na drodze i wsadza każdego > wyjeżdżającego samochodem z giełdy pod zarzutem paserstwa. Trzebaby było :) Ale masz rację - tak się nie dzieje - bo też i nie napisałem że każdy samochód z giełdy jest kradziony - ale że każdy kradziony samochód sprzedany na giełdzie jest sprzedawany z kluczykami. > W każdej chwili, to raczej nie. Bywają umowy, które mają jakieś tam > terminy wypowiedzenia. Znowu "raczej" i "bywają" i "jakieśtam". Jeżeli mam brać na poważnie twoje argumenty to podaj konkretnie kiedy nie, jakie umowy i jakie terminy. W przeciwnym razie trudno inaczej traktować twoje wypowiedzi jako bełkot: "chyba nie bo może nie, bo chyba nie"... > Ale co to wszystko ma do interwencji Policji? Policjant nie jest sądem > cywilnym, by na miejscu interwencji wydać wyrok i w dodatku go jak Z tego co piszesz wynikać by mogło tylko że policjant nie jest klientem pewnej ogólnie znanej sieci sklepów ze sprzętem elektronicznym. |
||
2006-04-14 21:44 | Re: Bitwa o dom /bezradność policji ! | Robert Tomasik |
Sławek [###slawek@dev.null.###] napisał: > Konkretne pytanie - i czy potrafisz odpowiedzieć na nie: > Samochód otwierany jest przez podanie kodu (poprzez nadajnik na > podczerwień). To, ze istnienie domniemanie posiadania, nie oznacza, że nie jest ono do obalenia. Ale jeśli nie ma innych przesłanek, to nie możesz zamknąć w areszcie kierującego cudzym pojazdem tylko z tego powodu, że pojazd ów jest uruchamiany jakimś cudacznym urządzeniem zamiast kluczyków i kierujący go zatem takich kluczyków oczywiście nie posiada. Jak już pisałem, w miarę możliwości sprawdza się taki pojazd obligatoryjnie w bazie danych rzeczy utraconych. Jeśli nie figuruje, to posiadanie kluczyków jest rzeczą drugorzędną. Przecież nawet idiota zdaje sobie sprawę, że jak samochód nie jest wyposażony w kluczyki, to ich posiadać nie można. Odwołałem się do kluczyków, bowiem zdecydowana większość pojazdów jeszcze je ma. Ale możesz pod pojęciem "kluczyk" rozumieć szerzej każde urządzenie lub procedurę powodującą, że ograniczone jest prawo do używania danego pojazdu do osób ją posiadających. > Trzebaby było :) > Ale masz rację - tak się nie dzieje - bo też i nie napisałem że każdy > samochód z giełdy jest kradziony - ale że każdy kradziony samochód > sprzedany na giełdzie jest sprzedawany z kluczykami. No i co z tego? Więc mamy domniemanie posiadania, które można ewentualnie obalać, ale w razie braku możliwości obalenia trzeba uszanować. > Znowu "raczej" i "bywają" i "jakieśtam". > Jeżeli mam brać na poważnie twoje argumenty to podaj konkretnie kiedy nie, > jakie umowy i jakie terminy. W przeciwnym razie trudno inaczej traktować > twoje wypowiedzi jako bełkot: "chyba nie bo może nie, bo chyba nie"... Każda umowa może zawierać klauzulę o terminie wypowiedzenia. W wypadku samochodu, to nawet nie musimy takiej umowy sporządzać na piśmie. Spokojnie mogę Ci na podstawie ustnej umowy pożyczać czy użyczyć mój samochód. Jest to jak najbardziej ważna umowa. I w jaki sposób niby policjant miałby to weryfikować? |
nowsze | 1 2 3 4 5 6 7 8 9 | starsze |
Tytuł | Autor | Data |
---|---|---|
Dom za blisko granicy dzialki |
kr | 2006-01-30 13:16 |
prawo budowlane - dom blizniak |
|Pio| | 2006-02-10 16:08 |
Dom z wadą ukrytą |
zendarWYTNIJTO | 2006-03-01 14:19 |
Bitwa o dom /bezradność policji ! |
Krzysztof Winnicki | 2006-03-26 22:59 |
dom darowizna z zagranicy |
mbr | 2006-05-08 19:26 |
dom do podziału |
Slawek T. | 2006-05-12 22:13 |
Dom Studenta - budynek niemieszkalny? |
witjol | 2006-07-19 13:16 |
Zaginiecie ojca - bezradność |
Aneta O | 2006-11-17 16:54 |
Dom rodzinny - szukam rozwiązania dosyć kłopotliwej sytuacji. |
Dinus | 2006-12-28 17:57 |
dom przeliczniki |
keczerad | 2007-01-15 22:31 |